Zgodnie z moimi przypuszczeniami, Haru zaraz zasnął, podczas kiedy ja czytałem, jedną ręką trzymając książkę, a drugą bawiłem się jego mięciutkimi kosmykami. Gdybym to ja był tym, który zasypia, nie byłbym zadowolony z takiego spędzania czasu, bo byłoby to dla mnie zwyczajne marnowanie czasu. Jako, że jednak to Haru sobie odsypiał, to nie było takie złe. Trochę właśnie sobie poczytam, trochę poleżę, a Haru, który mocno wtulony w moje ciało i z głową na brzuchu sobie spał, w końcu sobie odeśpi.
Jako, że już Haru zasnął, przestałem czytać na głos, ale książki nie odłożyłem. Powinienem wstać, posegregować dokumenty, coś popracować, ale bałem się, że jak się ruszę, mój mąż się obudzi. Naprawdę mocno się do mnie przytulał, więc jeden ruch niewłaściwy i się obudzi, a tego dla niego nie chcę. Dlatego cierpliwie leżałem, czytałem i także przy okazji odpoczywałem, chociaż po czym? Dzisiaj nic takiego przecież nie zrobiłem, trochę posiedziałem przy dokumentach, trochę posiedziałem w stajni. W porównaniu z dniem Haru, to ja cały dzień wypoczywałem. I on mi później mówi, że ja muszę jeść... Skoro nic nie robię, energii nie tracę, więc nie muszę jej zdobywać poprzez jedzenie. Haru jednak uważał co innego. No i co ja z nim mam? Za bardzo skupia się na mnie, za mało na sobie.
– Pięknie wyglądasz – usłyszałem nagle jeszcze zaspany głos Haru po chyba kilka dobrych godzinach. Zerknąłem kątem oka na zegarek, który powoli wskazywał ósmą wieczorem.
– Z tego kąta, z którego widać mój drugi podbródek, na pewno – pokręciłem z niedowierzaniem głową, odkładając książkę na szafkę. – Jak się czujesz? Wyspałeś się? – dopytałem, skupiając się całkowicie na moim mężu.
– Mhm, twój brzuch to bardzo wygodna poduszka – mruknął zadowolony, uśmiechając się rozanielony. – Ale tak mi się nie chce wstawać...
– Nie musisz wstawać. Możesz sobie leżeć i odpoczywać, zasługujesz na to – odpowiedziałem, nie przestając bawić się jego włosami. Chociaż, tak właściwie, odrobinkę trzeba je skrócić. Tak minimalnie. Muszę zadbać, by się prezentował wspaniale w każdej sytuacji. No ale to raczej nie dzisiaj, jutro, albo pojutrze się za to zabiorę, akurat będzie się wspaniale prezentować na drugim bankiecie.
– Ale z tobą. Bez ciebie to ja nie chcę – mruknął, przymykając oczy.
– A do czego ja tu ci potrzebny jestem? Zamiast mojego brzucha położyłbyś się na poduszce. Byłoby ci nawet lepiej – zaproponowałem, gładząc jego policzek.
– Ale twój brzuszek jest ciepły, i twoja skóra tak cudownie pachnie – wymruczał, wtulając się we mnie bardziej. – No i twoja bliskość jest dla mnie bardzo ważna. Bez ciebie leżenie w łóżku to nie to samo.
– No tak, bo ja tu robię największą różnicę – cicho westchnąłem, trochę nie rozumiejąc tego jego rozumowania. – Może chciałbyś coś zjeść? Albo się napić? Picie na pewno ci się przyda, nie możesz mi tu się odwodnić. Tylko też pytanie, czego byś się chciał napić – zapytałem, musząc zadbać o jego potrzeby, bo jak ja tego nie zrobię, to on o siebie nie zadba. Beze mnie to on chyba by zginął, albo by się strasznie zaniedbał smu byłby wrakiem człowieka, albo wilkołaka, w zależności, jak na to spojrzeć.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz