niedziela, 15 grudnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Bardzo ucieszyłem się na widok Misaki, dawno jej nie widziałem szkoda, tylko że zjawiła się sama, najpewniej dzieciaki zostały z Norim, musząc uczęszczać do szkoły, nie ma co robić sobie zaległości, jeszcze będzie okazja spotkać nasze wnuki.
– Cześć Mamo – Misaki od razu przywitała mnie, mocno do mnie przytulając.
– Cześć skarbie cieszę się, że cię widzę. Proszę wejdź, jemy obiad, chcesz może też? – Naprawdę cieszyłem się z jej przybycia, dawno nie miałem okazji z nią porozmawiać, a więc to świetna okazja, aby to nadrobić.
– Bardzo chętnie coś zjem. Cześć piesku, jak ty wyrosłaś – Misaki przez chwilę zajmowała się psem, dając mi czas na skierowanie się do kuchni i przygotowanie jej posiłku wciąż nie rozumiejąc zachowania męża, który zdecydowanie za bardzo przejmował się tym, co pomyśli jego córka, przecież go kocha i nigdy źle o nim nie pomyśli. Dlaczego więc on uważa inaczej? Nie rozumiem tego, ale mam nadzieję, że po rozmowie z nią jego nastawienie się zmieni, a przynajmniej taką, mam nadzieję.
– Cześć wszystkim – Misaki, która pojawiła się w kuchni, przywitała się z każdym, podchodząc do taty. – Cześć tato, dlaczego jesteś taki spięty? – Zapytała, podchodząc do swojego ukochanego taty. – Nie cieszysz się, że mnie widzisz tato? – Dopytała, przyglądając się uważnie tacie, nie rozumiejąc jego zachowania.
– To nie tak ja po prostu… – Zaczął, nie będąc w stanie dokończyć, chyba za bardzo stresującej się tego, jak jego córka może na to zareagować.
– Dzieci idźcie proszę, do swoich pokoi. Tata musi porozmawiać z Misaki – Widząc, co się dzieje, odesłałem Hanę i Haru do ich pokoi, aby ich tata i siostra mogli spokojnie ze sobą porozmawiać.
Dzieciaki opuściły kuchnię, idąc do swoich pokoi, pozostawiając nas samych.
– Zostawię was samych, porozmawiajcie sobie – Zwróciłem na chwile ich uwagę, nim planowałem opuścić kuchnię, czego nie mogłem zrobić, gdyż dłoń mojego męża mnie przed tym powstrzymała.
– Nie idź – Słysząc jego myśli, zostałem, czując, że potrzebuję mnie w tej trudnej dla niego sytuacji.
– Czy mogę się wreszcie dowiedzieć, co się dzieje? – Nasza córka miała już dość tych podchodów, a ja w całe się jej nie dziwiłem, na jej miejscu też miałbym tego wszystkiego dość, ileż można udawać i ukrywać prawdę przed najbliższymi? Najwyższa pora coś z tym zrobić zdecydowanie.
– Misaki twój tata chciałby ci powiedzieć coś ważnego – Szturchnąłem go w ramię, dostrzegając jego niepewność, on nic nie powie, a to oznacza, że to ja będę musiał to uczynić. – Sorey? – Szturchnąłem go w ramię, patrząc na niego z uwagą, chcąc, aby wreszcie się otworzył, mówiąc córce to, co chciał powiedzieć.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że.
Banshee, czując jego niepewność, najeżyła sierść, chcąc bronić swojego pana, podchodząc do Misaki, tak jak podejść nie powinna.
– Banshee spokój – Sorey zareagował, prawie że natychmiast niechcący, aby jego pies zaatakował naszą córkę.
– Co robi tak właściwie tu ogar? – Misaki dopiero teraz zwróciła uwagę na Banshee, która cały czas trzymała się blisko swojego pana.
– Usiądź ta rozmowa może trochę zajęć – Poprosiłem, zwracając uwagę niezadowolonej córki, która spełniła moją prośbę, siadając przy stole, czekając na tatę, który miał jej wszystko wyjaśnić.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz