środa, 18 grudnia 2024

Od Haru CD Daisuke

 Ależ sobie wytłumaczenie znalazł no naprawdę, nieważne czy pracuje umysłowo, czy fizycznie musi jeść, jego organizm tego potrzebuje bardziej, niż może sobie zdawać z tego sprawę, a głodzenie na pewno nie jest zdrowe tym bardziej dla człowieka, który zawsze stosował się do regularnego jedzenia, a teraz nagle przestaje jeść, tak być nie może.
– To, że pracujesz psychicznie, nie oznacza, że nie zużywasz tyle samo energii, która jest potrzebna do życia, a żeby ją uzupełnić, musisz jeść, i to jeść regularnie, chcesz być zdrowy? To pora zadbać nie tylko o picie ziół, ale i o jedzenie śniadania, obiadu i kolacji, do mnie miałeś pretensje, że nie jem, a sam robisz to samo – Próbowałem jakoś do niego dotrzeć i oby to pomogło, bo chyba mnie zdenerwuje.
Mój mąż patrzył na mnie w milczeniu, coś tam zapewne, myśląc sobie o tej całej sprawie, nic nie mówiąc, a powinien coś powiedzieć, zdecydowanie powinien.
Daisuke dał sobie spokój, nie komentując mojej wypowiedzi, skupiając się na swoim posiłku, aby zjeść go jak najszybciej i położyć się obok mnie do łóżka.
Czekałem na niego cierpliwie powoli już, przysypiając sobie na poduszce, trochę zmęczony całym dniem, pracą, bankietem i małą ilością snu obym jutro mógł sobie to wszystko odbić.
Mój mąż wrócił do mnie po kilku minutach, gdy byłem już, w pół śnie, nie mając siły otwierać już oczu, pozwoliłem mężowi przytulić się do mnie i w sumie to było ostatnie, co pamiętam, nim odpłynąłem do krainy snu.

Wczesnym rankiem jak zawsze zostałem obudzony przez męża, który delikatnie mnie szturchając. Oczywiście jak zawsze musiał usłyszeć moje standardowe jeszcze 5 minut, które zawsze powtarzałem, nie mając siły tak wcześnie wstawać, oczywiście mój mąż dogadał się z szefem, aby zmienić godziny pracy na trochę późniejsze, jednak ze względu na nowego, musiałem przychodzić wcześniej, aby dopilnować jego rozpoczęcie pracy.
Niepocieszony i zmęczony podniosłem się do siadu, czując, że to będzie ciężki dzień, kolejna mało przespana noc trochę dała mi w kość, mam, chociaż nadzieję, że dziś będę mógł sobie odespać, pójdę wcześniej spać i na pewno się wyśpię.
– Bardzo ci się nie chce? – Usłyszałem uwielbiany przeze mnie głos, który tak bardzo kochałem
– Bardziej, niż możesz sobie wyobrażać – Mruknąłem zaspany, podnosząc się z łóżka, ruszając w stronę łazienki, tak bardzo nie mając ochoty na pracę, oby ten dzień nie skończył się tak szybko, jak się zaczął.
Mimo sporej niechęci powoli ogarnąłem się, wykąpałem, przebrałem, mogąc opuścić łazienkę gotów do rozpoczęcia nowego męczącego dnia, a tak bardzo chętnie bym nie chciał nigdzie iść.
– Wyglądasz, jakby bardzo ci się nie chciało – Zauważył i tak miał rację, Bardzo mi się nie chciało, natomiast wolnego sobie za bardzo wziąć nie mogę, dlatego nawet nie mam co o tym marzyć.
– Nigdy z rana mi się nie chce – Zauważyłem, uśmiechając się do niego głupkowato jak to zwykle miałem w zwyczaju.
– No tak, siadaj jedz śniadanie i lepiej się trochę pośpiesz, w innym wypadku na pewno się spóźnisz do pracy – Od razu zerknąłem na zegarek, musząc się z nim zgodzić, muszę się trochę pośpieszyć, aby ze wszystkim zdążyć, a spóźnić się nie chce, bo będę musiał siedzieć jeszcze, aby ze wszystkim zdążyć, a spóźnić się nie chce, bo wiem, jakie mogą być tego konsekwencje.
– Wiem, wiem – Westchnąłem, siadając przy stole. – A ty, jakie dziś masz plany? – Dopytałem, przyglądając mu się zaciekawieniem.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz