Na pytanie męża oderwałem wzrok od kwiatów, podchodząc do szafy, zerkając na sukienki, o których mówił mój mąż.
- To nie są sukienki Misaki, to są moje sukienki - Wytłumaczyłem, zerkając na to, co znajdowało się w szafie.
- Twoje? Ty lubisz chodzić w sukienkach? - Pytał dalej, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
- Te sukienki nosiłem, gdy ty miałeś na to ochotę. Lubiłeś, gdy je ubierałem, mając większą ochotę na zbliżenia, i nie na co dzień w nich nie chodziłem - Wytłumaczyłem, odchodząc od szafy, podchodząc do kwiatów, chcąc je wyrzucić, szkoda mi ich, ale co mogę uczynić, niestety nic, trzeba je wyrzucić i może kiedyś kupić nowe.
- Czyli lubiłem, gdy się przebierałeś dla mnie? - Dopytał, zerkając na mnie z zaciekawieniem.
- Tak, lubiłeś nawet bardzo - Przyznałem, biorąc doniczkę do ręki, kierując się do wyjścia z sypialni.
- A więc mógłbyś dla mnie ja założyć? - Pytał dalej, wyciągając jedną z nich, przyglądając jej się uważnie.
- Mógłbym, ale na razie musimy posprzątać dom - Wytłumaczyłem, wychodząc z naszej sypialni, zabierając się do pracy.
Cały dzień dzielnie pracowaliśmy z mężem, sprzątając cały dom, aby znów wrócił do poprzedniego stanu, gdzie wszystko było znów czyste i pachnące, kwiatów nie było, z powodu czego ubolewałem, ale przynajmniej było czyste i nawet ogród wyglądał pięknie.
- Dom nareszcie wygląda jak dom - Westchnąłem, z zadowoleniem siadając na kanapie, odczuwając zmęczenie po całym dniu pracy, którą zakończyliśmy późnym wieczorem.
- To prawda, to na pewno piękny dom, aż się dziwię, że żadne z naszych dzieci w nim nie zostało - Zaczął, siadając obok mnie na kanapie, przytulając się do mnie, co przyznam, było bardzo przyjemne, przytulanie się do mężczyzny, którego się kocha, jest bardzo przyjemne.
- Merlin miał tu zostać i zamieszkać ze swoim partnerem, ale on nie chciał, stwierdził, że mieszkając u niego, będzie mu lepiej, tym bardziej że mężczyzna jest bogaty, a nasz syn lubi żyć na wysokim poziomie - Wytłumaczyłem, przymykając swoje oczy, relaksując się po ciężkiej pracy.
- A Misaki? Dlaczego ona tu nie mieszka? - Pytał dalej, chcąc zrozumieć, czemu żadne z dzieci tu nie mieszkało.
- Nori chciał, aby zamieszkała u niego z rodzicami a ona się zgodziła, najwidoczniej woląc mieszkać z nimi niż tu sami - Wytłumaczyłem, doskonale rozumiejąc, że lepiej będzie mieszkać z rodzicami, którzy im pomogą w każdej trudnej sytuacji, z którą przyjdzie im się zderzyć.
- Rozumiem - Kiwnął głową, głaszcząc mnie po włosach, powoli mnie tym usypiając.
- Chodźmy spać - Poprosiłem, wstając z kanapy zmęczony już całym tym dniem, musimy odpocząć po ciężkiej pracy.
- Dobrze, jeśli tego chcesz - Zgodził się, idąc z nim do sypialni, gdzie od razu się położyłem, wtulając w ciało ukochanego męża, zamykając zmęczone oczy, idąc spać.
Dnia następnego obudziłem się zdecydowanie za późno, mój Sorey już patrzył na mnie, uśmiechając się przy tym ciepło.
- Dzień dobry owieczko wyspałeś się? - Odezwał się, kładąc dłoń na moim policzku, delikatnie go głaszcząc.
- Dzień dobry kotku, tak wyspałem się, a ty? Jak spało ci się na miękkim łóżku? Miła odmiana prawda? - Zapytałem, uśmiechając się do niego ciepło, wtulając w jego gorące ciało, które jak zawsze i moje wygrzeje.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz