Nie mając nic przeciwko, kiwnąłem delikatnie głową, gotowy do pójścia nad strumyk gdzie chętnie wypocznę z mężem, mogąc zrelaksować się w jego objęciach.
Sorey pociągnął mnie delikatnie za rękę, idąc przodem w stronę strumyka, zachowując się tak, jakby wiedział, gdzie ma iść, a to ponoć ja mogę wyczuć wodę.
- Wiesz gdzie iść? - Zapytałem, wyrównując z nim kroku, wzrokiem obserwując otoczenie, którym się cieszyłem, czując się bezpiecznie i dobrze przy moim ukochanym mężem.
- Mam przeczucie - Odpowiedział, całując mnie w policzek, uśmiechając się przy tym ciepło do mnie.
- Jakie przeczucie? Mów więcej jestem bardzo ciekaw - Przyznałem zgodnie z prawdą, uśmiechając się do niego łagodnie, ciekaw jego magicznego przeczucia.
- Nie pytaj, tylko chodź - Pociągnął mnie mocniej za dłoń, idąc w stronę strumyka, który faktycznie znalazł i to bez mojej pomocy, no proszę, on to jednak ma swój instynkt.
- Znalazłeś strumyk - Odezwałem się, zadowolony od razu do niego podchodząc, aby chociaż trochę się ochłodzić.
- A nie mówiłem, że mam swoje instynkt? Taki szósty zmysł - Po jego odpowiedzi zaśmiałem się cicho, kręcąc głową, nawet nie mając zamiaru tego komentować, skupiłem się na wodzie, mocząc swoje dłonie, zerkając na męża, który chłodził swoje ciało za pomocą wody, wyglądając przy tym naprawdę kusząco.
- Coś nie tak? - Zapytał, patrząc na mnie z uwagą, chyba musiał zauważyć, że gapię się na niego, rany jak okropnie głupio muszę teraz wyglądać.
- Nie, nie tak, tylko się patrzyłem - Przyznałem, odwracając wzrok w stronę wody.
- I co zauważyłeś? - Dopytał, najwidoczniej dobrze się tym bawiąc, no tak najlepiej nabijać się ze mnie tylko dlatego, że nie mogę się na niego napatrzeć.
- Zauważyłem bardzo przystojnego faceta, który kręci mi każdego dnia, a nawet każdej nocy - Przyznałem, uśmiechając się do niego zadziornie, zbliżając do jego ust, aby złączyć je w delikatnym pocałunku.
Miło było tak sobie czas spędzić z mężem, nad strumykiem nim on wrócił do pracy nad dachem, a ja miałem grzecznie wrócić do domu Ally i odpoczywać no i co ja z nim mam?
Nie chcąc się z nim kłócić, zgodziłem się, aby grzecznie pójść do tymczasowego pokoju, kładąc się na łóżku i no właśnie co dalej? Tego akurat nie wiedziałem, nie chciałem, resztę dnia spędzić w pokoju leżąc tak bezczynnie, ale czy miałam się z nimi kłócić? Nie to nie miało najmniejszego sensu, on swoje no i ja swoje i tyle by było z naszego kompromisowego podejścia do sprawy.
Leżałem więc grzecznie w łóżku, patrząc po prostu w sufit, czekając i czekając, aż mój mąż wróci, co się długo nie działo. Ja tu czekam, z nudów umieram, mając już dość odpoczywania, chciałem uwagi męża, a go nie było no i jak ja mam teraz żyć.
- No na reszcie jesteś! - Zawołałem, dostrzegając faceta, którego kocham nad swoje życie, wstając z łóżka, podchodząc do męża, mocno się do niego przytulając naprawdę za nim stęskniony, może i nie widziałem go zaledwie kilka godzin temu, a czuje się tak, jakbym nie widział go wieczność. - Gdzieś ty był tak długo? Stęskniłem się za tobą i twoim dotykiem - Wyznałem wtulony w jego ciało.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz