Na jego słowa pokręciłem z niedowierzaniem głową, nie chcąc przez całą wieczność słyszeć, że piórko, które mam na uchu jest brzydkie i powinienem je wymienić, zwariować można, gdy cały czas słyszy się jedno i to samo bez przerwy, a to mnie czeka, jeśli się nie zgodzę.
- No dobrze, już dobrze zgodzę się na wymianę tego piórka, jeśli ma to dla ciebie takie spore znaczenie - Zgodziłem się w końcu tylko i wyłącznie dla świętego spokoju nie chcąc przy okazji się z nim pokłócić, bo i po co? Przecież to nie powód, aby z powodu piórka się kłócić.
- Tak? Czyli się zgadza? - Podpytał, tak jakbym mówił w innym języku, a jak na razie mówię do niego w naszym ojczystym języku, a nie jednak nie, język aniołów jeszcze pozostawię dla siebie.
- No tak, przecież już to powiedziałem - Zauważyłem, przy okazji marszcząc brwi, tylko czekając na jego wyjaśnienia, które na pewno za chwilę będą dla mnie logiczne..
- Wole się upewnić, aby nie było niedomówień z tobą nigdy niczego nie wiadomo - Na to słowa zamrugałem kilku krotnie oczami, nawet tego nie komentując, no i to ja jestem wredny tak? Anioł się odezwał..
- Pff, lepiej uważaj, co mówisz, bo potrafię być bardzo mściwy - Wyszeptałem, stając na palcach, aby podgryźć jego dolną wargę.
- A co ja powiedziałem nie tak? - Podpytał, nie rozumiejąc moich słów. Ach ten mój głupiutki mąż, z nim jak z dzieckiem, a i tak kocham go nad życie i nie wymiennie na nikogo innego.
- Nic, nic kotku, czasem muszę sobie pogadać aby mi lepiej na serduszku było - Wyznałem, uśmiechając się zadziornie do niego, czym jak zauważyłem rozbawiłem go, no cóż kto by się domyślił, że mi się to uda w końcu głupie słowa zawsze najlepiej na niego działały.
- W takim razie muszę zamknąć ci buzię, abyś już nic nie mówił i skupił się na czymś znacznie przyjemniejszym - Stwierdził, bez ostrzeżenia biorąc mnie na ręce, aby delikatnie położyć na łóżku, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, zatykając mi buzię, tak jak to wcześniej zapowiedział, doprowadzając mnie do szaleństwa, nie dając mi wytchnienia. I właśnie takie noce bardzo lubiłem, ja mój Sorey i nasze łóżko całą noc razem aż do utraty tchu.
Dzień następny zaczął się dla mnie, a nawet dla nas późnym porankiem, gdy mój ukochany facet głaskał mnie po policzku, wywołując uśmiech na moich ustach.
- Dzień dobry owieczko - Przywitał się ze mną, zbliżając się do moich ust.
- Dzień dobru kotku - Wyszeptałem, uśmiechając się do niego ciepło, wtulając w jego ciało, lubiąc to ciepło bijące od niego, a niby to jestem zimnolubny, no cóż, on jest zdecydowanie moim jedynym wyjątkiem.
- Moja mała owieczka wyspała się? - Zapytał, biorąc w dłonie moje włosy, które tak uwielbiał i których nigdy nie zetnę właśnie dla niego samego.
- Oj tak, jestem wyspany i usatysfakcjonowany naszą intensywną nocą - Wymruczałem, podnosząc się na łokciach do góry, aby zbliżyć się do jego ust.
- Bardzo mnie ten fakt cieszy - Odrzekł, kładąc dłoń na moim policzku, delikatnie go głaszcząc.
- nie również. To co jakieś plany na dzisiejszy dzień? - Zapytałem, ciekaw jego planów na dzisiejszy dzień.
- Myśl, że zaraz wstanę i może pójdę poszukać pracy, w końcu im szybciej ją znajdę tylko lepiej prawda? - Na jego słowa kiwnąłem głową, całując go w usta.
- W takim razie baw się dobrze - Odezwałem się, odwracając do niego plecami, zamykając oczy, aby spędzić leniwie dzień, w końcu i tak będę sam, gdy Sorey wyjdzie w domu, a ja w długich spodniach nigdzie nie wyjdę, dla tego zostaje tu w łóżku, gdzie spędzę cały dzień..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz