Ja tam nigdy nie byłem przeciwny kolejnym pieszczotom, zwłaszcza, że teraz mogliśmy sobie na to pozwolić. Anioła ani widu, ani słychu, a seks działa odstresowywująco, a Miki właśnie odstresowania potrzebował. Znaczy się, dobry seks, ale myślę, że z tym problemu raczej nie będzie. Troszkę już zdążyłem poznać jego ciało i raczej wiem, co robić, by mojej Owieczce było dobrze, bo przecież to jego dobro jest dla mnie najważniejsze, zwłaszcza teraz, kiedy jest taki zestresowany. Myślałem, że skoro jestem przy nim cały czas, to zacznie mu się poprawiać, no ale ja tu na razie poprawy nie widzę. Może to ja to coś robię źle? To muszę być ja. Tylko w takim razie, co ja robię źle? Później się go o to spytam, teraz lepiej skupię się na tym, by było mu dobrze.
- Więc cały czas muszę się skupiać na tobie – podsumowałem, kładąc dłonie na jego biodrach. – Nie ma nic bardziej przyjemniejszego, niż ty – dodałem, tym razem wsuwając swoje dłonie pod jego koszulę. Przez noc jego ciało ogrzało się o moje, więc już nie było tak chłodne, co mi z kolei się podobało. Kochałem go, uwielbiałem jego ciało, ale mimowolnie ten naturalny chłód jego ciała czasem mi przeszkadzał, zwłaszcza przy spaniu i przytulaniu się. Przy seksie już trochę mniej, bo taki kontrast był całkiem nawet... przyjemny.
- Jesteś pewien? – dopytał zadziornie, ale ani trochę nie zbił mnie z tropu.
- Jesteś całym moim światem i sensem mojego istnienia, nic ani nikt tego nie zmieni – powiedziałem, zbliżając swoje usta do tych jego, by połączyć je namiętnym pocałunku. – A teraz pozwól, że doprowadzę cię do szaleństwa – wymruczałem, popychając go na koc, by oczywiście porządnie się nim zająć.
- Masz moje pełne pozwolenie – wyszeptał, delikatnie drżąc, ale dlaczego, to nie miałem pojęcia. Przecież jeszcze niczego nie robiłem, dopiero się do tego zabierałem. Strasznie mój ten Miki niecierpliwy, a myślałem, że to ja jestem taki niewyżyty.
Z początku starałem się być raczej delikatny, spokojnie pieściłem jego skórę, nigdzie się nie spiesząc, starając się jak najlepiej zadbać o jego ciało. Zasługiwał na to po tym całym wczorajszym stresie, w końcu wiele się wczoraj działo. Im jednak dłużej to trwało, i im bardziej jego ciało reagowało na każdy nawet mój najmniejszy dotyk, tym bardziej ja szalałem, i w końcu troszkę nie wytrzymałem, tracąc nad sobą kontrolę. No jak mam nad sobą panować, kiedy on jest taki wspaniały, taki piękny, taki podniecający... czy ja już przypadkiem nie wspominałem, że mam szczęście, mając go przy sobie? Prawdopodobnie tak, ale ja po prostu dalej temu nie dowierzam. A najlepsze jest to, że jeszcze nie przypomniałem sobie wszystkiego, więc mój Miki na pewno okaże się być jeszcze lepszy i wspanialszy.
- I jak? Było dobrze? – spytałem, kiedy mój Miki w końcu zarządził przerwę. To dobrze, że nie wykończyłem go całkowicie, ponieważ jeszcze musieliśmy ruszyć w dalszą stronę, a tylko on wie, gdzie jest nasz dom. W ogóle tak mi się wydaje, że to faktycznie musi być dom, a nie jakaś tam chata na uboczu, tylko taki prawdziwy dom, porządny i ceglany. Tylko skąd my na to mieliśmy pieniądze...? Na wesele nie mieliśmy, a na dom już tak?
- Było bardzo dobrze – odpowiedział, lekko zdyszany.
- Jesteś bardziej odstresowany? Powiedziałeś, że ci się polepszy, kiedy tylko przy tobie będę. No i cały czas jestem, a ci się nie poprawia. Może i jestem głupi, ale nie jestem ślepy, widzę, że nadal jesteś tak samo chudziutki – zauważyłem ze smutkiem, przyglądając się mu uważnie. Już tyle czasu tu jestem, a nadal żadnej poprawy. – Robię coś nie tak? – dopytałem, trochę przerażony taką myślą.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz