Nie za bardzo chciałem kończyć pracę, zwłaszcza, że już tak niewiele mi zostało do zrobienia. Przybić jeszcze kilka desek i pomalować, no ile takie coś może zająć? Niewiele czasu, więc Miki powinien uzbroić się jeszcze troszkę w cierpliwość... Chociaż, on jakoś bardzo za cierpliwy nie był, o czym już zdążyłem się przekonać przez te wszystkie dni, jakie z nim jestem tutaj na ziemi. Ciekawe, czy wcześniej też był taki niecierpliwy... Nie mam pojęcia, ale jest to zdecydowanie rzecz, którą trzeba w nim nauczyć.
– Jeszcze troszkę, Owieczko. Prawie skończyłem – powiedziałem, niespecjalnie przejęty jego słowami. Ostatnio ma mnie cały czas, nic się więc nie stanie, jeżeli teraz troszkę popracuję. Zwłaszcza, że niedługo może mnie nie być całymi dniami... Tylko jeszcze nie wiem, którą pracę miałbym wybrać. Chyba bym się skierował w stronę kuźni, w końcu to też tak jakby praca z ogniem, i to mnie najbardziej przekonywało. I też wydawała się być bardzo wymagająca fizycznie, co już w ogóle było najlepsze. W końcu będę miał gdzie przeznaczyć swoją energię, i chociaż Miki świetnie mi w tym pomaga, mała odmiana też jest czasem miła.
– Robisz to cały dzień, mam dosyć bycia ignorowanym – burknął, czym mnie zaskoczył. Przecież ja go nie ignoruję, co my w ogóle do głowy przyszło? Nie przesadza aby troszkę? Od przesadzania to jestem tu ja, nie chcę, by odbierał mi robotę.
– Nie ignoruję cię. Chwilowo skupiam uwagę na czymś innym... – zacząłem spokojnie, ale Miki nie pozwolił mi dokończyć.
– Czyli mnie ignorujesz. I to przez cały dzień – bąknął, a ja już wiedziałem, że to będzie tyle, jeżeli chodzi o dokończenie budy. No nic, zrobię ją jutro... Chociaż też zanim farba nie wyschnie, Lucky będzie musiał spać w tej starej. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Naprawdę chciałem zrobić ją już dzisiaj, by jutro móc ją postawić przed domem, ale skoro moja niecierpliwa Owieczka czuje się ignorowana, muszę jej poświęcić uwagę, prawda?
– I co ty mój biedaku zrobisz, jak ja do pracy pójdę? Też mnie nie będzie całymi dniami... – zacząłem niewinnie, odkładając narzędzia i odwracając się w jego stronę, by móc go pogłaskać po policzku. I tak zanim cokolwiek z nim zrobię, będę musiał umyć i ręce, i siebie, i ubrania, ponieważ trochę trocin i kurzu na sobie mam.
– Umrę z tęsknoty – powiedział to takim tonem, że nie wiedziałem, czy mówi prawdę, czy też ją bardzo koloryzuje.
– Więc trzeba ci będzie znaleźć jakieś bardzo czasochłonne zajęcie, byś o mnie tyle nie myślał – wymruczałem, nachylając się nad nim, by móc ucałować jego usta. Tylko jakie byłoby to zajęcie...? Sam nie wiem, w końcu w domu nie ma za wiele do roboty. Czasem chyba trzeba coś zrobić w ogrodzie, albo zająć się pieskiem, ale to i tak stosunkowo niewiele, przynajmniej moim zdaniem. – Dasz mi chwilkę? Muszę się umyć i już poświęcę calutką uwagę tobie – poprosiłem, uśmiechając się delikatnie. Zresztą, kąpiel też mi dobrze zrobi. Poza tym, coś mi się wydawało, że Miki nawet wolałby, bym był czysty i pachnący... Zresztą, kto by tego nie chciał, będąc czysty i pachnący jestem najlepszy.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz