Przez moment zastanowiłem się dłużej nad imionami, chcąc chociaż przypasować do nich twarze w pamięci. I jak Edna oraz Zaveid niewiele mi mówili, a tak właściwie to nic, tak Alisha i Lailah... no, coś tak znajomo to brzmiało. Nawet przez moment miałem wrażenie, że widziałem ich twarze. O ile to były ich twarze... no ale ile innych kobiet znalem w swoim życiu? Chyba nie aż tak dużo. Wydaje mi się, że raczej więcej moim życiu było mężczyzn niż kobiet... ale tego też pewien nie byłem.
- Dałem ci kiedyś jaki powód, byś był o mnie zazdrosny? – spytałem cicho, cały czas nie rozumiejąc, dlaczego Mikleo miałby być o mnie zazdrosny. Wydaje mi się, że z reguły to wina po dwóch stronach leży; Miki musiał być za bardzo przewrażliwiony, w co akurat nie było trudno uwierzyć, a ja musiałem albo poświęcać mu za mało uwagi, albo zachowywać się mało stosownie wobec innych. Nieważne, czy to było jedno, czy drugie, to naprawdę musiałem zachować się jak palant.
- Nie. To po prostu ja trochę przesadzałem. Byłeś takim wspaniałym facetem, widziałem, jak wiele osób było tobą zainteresowanych, a ja byłem dla nich niewidoczny, więc nie mogłem nic zrobić i to mnie strasznie frustrowało – wyjaśnił mi, trochę mnie zaskakując tymi słowami.
- Jak to niewidoczny? – zapytałem, nic z tego nie rozumiejąc. Ja go widziałem. Ludzie z tamtej wioski też go widzieli. Więc... jak mógł być niewidoczny?
- Kiedyś, jeżeli nie byłeś człowiekiem o czystym sercu i nie wierzyłeś w siłę wyższą, nie mogli zobaczyć aniołów. Znacznie później dzięki tobie zmieniłem to – kontynuował, a ja nadal niczego nie rozumiałem.
- Dzięki mnie?
- Chciałeś, bym pomógł ludziom, i to uczyniłem. Potem przez to zostałeś oskarżony o czarnoksięstwo i skazany na śmierć, a ja musiałem cię uwolnić i... może do tego wrócimy po czasie, dobrze? To za dużo dla ciebie jak na razie – odparł, zauważając mój nietęgi wyraz twarzy. Jakie czarnoksięstwo? Czemu ludzie potrzebowali pomocy? Co się zdarzyło?
- A jak późno to wszystko było? – dopytywałem dalej, chcąc to sobie odrobinkę rozłożyć w czasie. Najpierw oczywiście dzieciństwo, bardzo słodkie i wesołe, potem zostaliśmy rozdzieleni na kilka lat, Miki pokazał mi pewne ruiny, których swoją drogą nie dokończyliśmy, bo chciałem odprowadzić Alishę do jej miasta i... i dalej nie wiem. Gdzieś później pojawiły się dzieci, jakiś dom, tu za coś zostałem skazany... ja to jednak takie trochę barwne życie miałem.
- Wtedy już pojawiła się na świecie Misaki, ale była jeszcze strasznie malutka. Tak więc troszkę od czasu poznania Alishy, do tego momentu minęło kilka długich lat – wyjaśnił, na co pokiwałem powolutku głową.
- Chyba nie ma sensu pytać cię, co się wtedy zdarzyło prawda? – na moje kolejne pytanie Mikleo jedynie kiwnął głową. – No dobrze, a co z...
- Myślę, że na dzisiaj koniec z pytaniami. Ułóż sobie to w głowie i pomyśl się trochę nad tym. Może sobie sam coś przypomnisz – zachęcił mnie, co mi się tak nie do końca podobało. Mam naprawdę wiele do przypomnienia sobie, mógłby mi trochę w tym pomóc.
- Tyle, że myślenie nie jest moją mocną stroną – burknąłem, oburzony tym, że już nie chce mi nic mówić. W takim tempie to wieczność zajmie mi nauczenie się swojego życia. I może mamy tę całą wieczność, to ja nie mam tyle cierpliwości. Czemu nie mogłem się wszystkiego dowiedzieć już teraz? Wtedy nasze życie byłoby znacznie prostsze.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz