Zadowolony z naszego stosunku musiałem unormować oddech, aby móc odpowiedzieć na jego pytania, które było dość przewidywalne, czy było dobrze? Och było i to jeszcze jak dobrze, Sorey potrafił bardzo dobrze zająć się moim ciałem, które pragnęło tylko więcej i więcej nie mając pohamowania. Na szczecie i Sorey będąc aniołem, nie miał zahamowań, kochając się ze mną tak długo, aż ja, jak i on pozostaniemy w całości zaspokojeni po doznaniach, które zaznajemy w łóżku.
- Było lepiej niż dobrze, jesteś w tym najlepszy, nawet jak nie pamiętasz to i tak wszystko dobrze robisz - Przyznałem, przyglądając się do jego ust, które złączyłem w namiętnym pocałunku.
- Cieszę się, że byłem w stanie zaspokoić cię w stu procentach, następnym jednak razem wolałbym, abyś ubrał tą bardziej skąpą sukienkę - Stwierdził, kładąc dłoń na moim udzie, uśmiechając się przy tym, zadziornie drapiąc moją skórę, która w tej chwili zaspokojona nie reagowała na jego dotyk przesadnymi dreszczami.
- Kiedy tylko będziesz chciał - Przyznałem, uśmiechając się do niego ciepło, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Kiedy tylko będę chciał? - Podpytał, bawiąc się moimi włosami, wciągając ich zapach, który najwidoczniej bardzo mu się podobał, chociaż szczerze nie mam pojęcia czemu, pachną zawsze tak samo a mimo to on i tak lubi je wąchać.
- Tak, kiedy tylko będziesz chciał - Powtórzyłem, mogąc zrobić to, kiedy tylko zechce, no może nie teraz, teraz już mam dość doznań jak na tę chwilę i on z tego, co widzę również.
- A gdybym, no nie wiem, chciał teraz? - Zapytał, oczywiście robiąc z siebie głupka, co mogłem dostrzec, unosząc głowę ku górze, zerkając prosto w jego oczy.
- Teraz to ani ty, ani ja nie mamy na to siły - Odezwałem się, uświadamiając mu ten drobny fakt.
- Jesteś pewien, że ja nie mam siły? Jeśli będę musiał udowodnić ci, że mam siłę zrobię to, chociażby od zaraz - Stwierdził, oczywiście nie mogąc nie unieść się dumą, to chyba ma już we krwi, jako człowiek taki był i jako anioł się nic w tym temacie nie zmienił.
- No co ty, w życiu bym nie podważył twojego słowa. Wiem, że jesteś w stanie zrobić wszystko aby mi udowodnić jakim mężczyzną jesteś - Wyznałem, uśmiechając się zadziornie, nachylając się nad nim aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku kładąc dłonie po obu stronach jego głowy, całując go w czoło, nim położyłem się na nim, wtulając w jego ciało.
Sorey na moje zachowanie zaśmiał się cicho, całując w czubek głowy, wtulając w moje ciało.
- Chcesz teraz pójść spać? - Na to pytanie podniosłem głowę, kręcąc nią przeciwnie, nie chciało mi się spać, wręcz przeciwnie chciałem spędzić z mężem czas, ale jeszcze bardziej niż spędzać czas musiałem wstać aby pójść po jedzenie dla naszego pieska, nim spędzimy resztą dnia razem. - W takim razie co chciałbyś robić? - Zapytał, patrząc w moje oczy.
- Muszę iść na targ, dla tego ty sobie tu w domu posiedzisz i odpoczniesz, a ja pójdę po jedzenie dla pieska - Wyznałem, wstając z jego ciała, rozciągając się leniwie, nim założyłem na ciało ubrania.
- I muszą iść akurat teraz?
- Tak, bo wiesz, im szybciej to zrobię, tym lepiej dla mnie i dla ciebie, bo będziemy mieli więcej czasu dla siebie - Uświadomiłem go, zbliżając do jego ust, łącząc je w delikatnym pocałunku. - Bądź grzeczny jak mnie nie będzie - Dodałem, uśmiechając się łagodnie, kierując się do wyjścia z domu.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz