środa, 31 maja 2023

Od Mikleo CD Soreya

Rozbawiony zerknąłem na naszą córkę porozumiewawczo, uśmiechając się do siebie.
- Oczywiście, że możemy nawet jutro, pod warunkiem, że Misaki ma jutro czas - Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą czekając tylko i wyłącznie na odpowiedz naszej córki, która najwidoczniej bardzo chciała spędzić z nami czas, z czego chyba oboje się cieszymy, nie mówiąc już o Misaki która znów może spędzać czas ze swoim ukochanym tatusiem, za którym na pewno bardzo tęskniła.
- Oczywiście, że mam czas, jutro mam wolne dla tego tym bardziej chętnie was ugoszczę - Odpowiedziała, uśmiechając się do nas ciepło, biorąc łyk kawy, którą przyniosła, abyśmy mogli się jej wspólnie napić.
Sorey, przyglądając się uważnie Misaki, również biorąc w dłonie kubek z kawą, uważnie jej się przyglądając.
- Spokojnie to cię nie otruje, za życia bardzo to lubiłeś - Odezwałem się lekko rozbawiony, widząc jego spojrzenie pełne ciekawości. Pierwszy raz widzę kogoś tak zaciekawionego zwykłą kawą.
- Co to jest? - Zapytał cicho tak, aby Misaki nie słyszała, najwidoczniej trochę wstydząc się tego faktu przed swoją córką.
- To kawa, spróbuj napewno ci zasmakuje - Odpowiedziałem, zachęcając go do spróbowania tego napoju.
Mój mąż patrzył jeszcze chwilę na czarny jak węgiel napój, biorąc pierwszy łyk gorącego napoju do ust.
- Jakie to jest dobre - Zawołał, pełen radości przypominając mi małego radosnego chłopca, który właśnie dostał paczkę ulubionych słodyczy od rodziców, nie mogąc się nimi nacieszyć.
Ach ten mój Sorey, mu to zdecydowanie niewiele potrzeba do życia i szczęścia.
- Tak? - Zapytałem rozbawiony, cicho się śmiejąc, co uczyniła również nasza córka. Ta sytuacja była bardzo zabawna, dla tego nie dało się z tego nie śmiać.
- Hej, nie śmiejcie się ze mnie, ja mam prawo się nie znać - Opowiedział, burcząc pod nosem, pusząc przy tym swoje policzki.
- Oj kochanie, nie złość się przecież tylko sobie żartujemy - Odparłem, całując go w policzek. - Najważniejsze, że Ci smakuje - Odparłem, zabierając się za jedzenie ciasta, które przyniosła naszą córką. - Misaki, to jest naprawdę pyszne - Tym razem zwróciłem się do córki, rozkoszując się tym pysznym kawałkiem ciasta.
- Bardzo się cieszę, że smakuje, miałam najlepszy wzór na świecie - Odpowiedziała, uśmiechając się do mnie ciepło, a mi serce zabiło szybciej, jestem dumny z naszej córki która wyrosła na taką cudowną kobietę.
- Cieszę się, że mi się udało was czegoś nauczyć - Przyznałem, wzruszony słowami dziecka, uśmiechając się do niej ciepło.
- Najlepsza mama na świecie - Tym razem odezwał się mój domy ze mnie mąż, chociaż i on powinien być dumny z siebie, bo, mimo że nie pamięta, był cudownym rodzice...
Misaki spędziła z nami jeszcze kilka godzin, opowiadając tacie o przeszłości i tym jakim był cudownym tatą, mimo że czasem potykał się jak każdy z nas, taką już jest rola rodziców, aby starać się dla dzieci nawet mimo błędów, które popełniają.
Misaki opuściła nasz dom wieczorem, zapraszając nas na jutrzejszy obiad, pozostawiając nas samych, z czego nawet się cieszyłem, lubiłem spędzać czas z naszymi dziećmi, ale jeszcze bardziej lubiłem spędzać czas z moim mężem.
- To, co teraz robimy? Misaki już poszła, a my pozostaliśmy sami, może to jakoś wykorzystamy? - Zapytał zadowolony Sorey, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Ty nie wiem, co będziesz robił, ja muszę zająć się roślinką, mój mały brzydal, od dziś będziesz moim małym skarbem - Drugie zdanie skierowałem do kwiatka ekscytujące się jego cudownym, chociaż markotnym wyglądem.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz