sobota, 20 maja 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Zadowolony otworzyłem oczy pełen energii, rozciągnąłem się, od razu podnosząc do siadu, zerkając na męża, który spał, najwidoczniej znudzony już czekaniem na to aż się obudzę. Biedaczek mój jakiś on poszkodowany aż mi go szkoda.
Nie budząc go ze snu, wstałem cicho z koca, aby założyć nareszcie coś na swoje ciało, ileż można trwać bez ubrań.
Powoli bez pośpiechu zakładałem ubranie na swoje ciało, poprawiając swoje długie włosy, które należałoby przeczesać.
- Długo mi się tak przyglądasz? - Zapytałem, odwracając się w stronę koca, dostrzegając wzrok mojego męża, który wręcz pożerał mnie spojrzeniem.
- Od samego początku, lubię patrzeć na twoje nagie piękne ciało - Wyznał, podnosząc się do siadu, gdy ja usiadłem na kocu, uśmiechając się do niego delikatnie, wyciągając z torby grzebień, chcąc rozczesać włosy, które wyglądają naprawdę nie najlepiej.
- Co robisz? - Zapytał, gdy ja rozpuściłem swoje włosy, chcąc je rozczesać, aby jakoś wyglądały.
- Chce poczesać włosy, które wyglądają fatalnie - Przyznałem, w tej samej chwilowo tracąc z dłoni moją własność, którą zabrał mi mąż, odkładając go na bok.
- To ci się teraz nie przyda - Stwierdził, zbliżając się do mnie, łącząc usta w namiętnym pocałunku, kładąc na kocu. - Wczoraj kazałeś mi być sam cały dzień, ale dziś będziesz musiał mi to wynagrodzić - Wyznał, dobierając się do mojego ciała, no i po co ja się w ogóle ubierałem?
Nie opierając się mojemu ukochanemu mężowi, poddałem się jego woli, pozwalając się rozebrać i pieścić dając mu to, czego chciał, nie przerywając ani razu, samemu czerpiąc z tego niesamowite korzyści, drapiąc go po plecach, odchylając głowę do tyłu, nie szczędzą sobie jęków, które pobudzały Soreya, który tak cudownie dbał o moje ciało, zaspakajając mnie w każdy możliwy sposób.
- Nie będziesz chyba spał co? - Na to pytanie zaśmiałem się cicho, podnosząc do siadu po stosunku bardzo zadowolony z porannego stosunku.
- Nie, spokojnie nie jestem śpiący - Zapewniłem, całując delikatnie jego usta, poprawiając dłonią moje włosy, które po stosunku wyglądały tak, jak wyglądał, dla tego właśnie musiałem je poczesać.
- Mogę to zrobić? - Zapytał, zabierając mi z dłoni grzebień, którym chciał zacząć czesać moje włosy.
- Oczywiście, że możesz - Zgodziłem się, nie mając nic przeciwko temu, aby poczesał moje włosy, spinając je wysoko, robiąc to tam cudownie, jakby nigdy nie przestał tego robić.
- Dziękuję - Ucałowałem go w policzek, zakładając ponownie ubranie na swoje ciało, nie ma to, jak robić dwa razy to samo, gdy mój Sorey karmił naszego pieska.
- Za ile będziemy w domu? - Dopytał, na co spojrzałem przed siebie, analizując ile jeszcze musimy iść, aby znaleźć się w naszym domu.
- Myślę, że jeśli nic się nie wydarzyło złego, za dwa dni powinniśmy znaleźć się w naszym domu - Przyznałem, mając nadzieję, że już móc ani nikt nie stanie nam na drodze utrudniając tym samym, dostanie się do domu, gdzie Sorey będzie mógł poznać swoje już dorosłe pociechy, których on nie będzie pamiętał, ale one, one pamiętają go i na pewno ucieszą się, gdy zobaczą kochanego tatusia, który odszedł z tego świata zbyt wcześnie.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz