Byłem mocno zaskoczony jego słowami i z zainteresowanie podszedłem do niego, by sprawdzić co tam ma mi do pokazania. Poza tym, nie rozumiałem, czemu chce kupować nam nowe ubrania, podczas kiedy nie chce kupować dziecku nowych rzeczy? No i nie chce wymieniać starego piórka na nowe, ładniejsze... Te ubrania wcale nie wyglądają tak źle, a już na pewno nie tak źle jak ten jego nieszczęsny, stary kolczyk. W końcu, nie były one długo noszone, były cały czas w szafie, więc nie mogły być one bardzo w takim strasznie złym stanie. A poza tym, po co nam aż tyle ubrań? Faktycznie, trzeba je regularnie prać, no ale takie dwa skompletowane stroje mi by w zupełności wystarczyły. W sumie, to mi tylko wystarczyłyby same spodnie, no ale Miki nie pozwoliłby chodzić bez koszuli. Ja to bym mu pozwolił założyć krótkie spodenki, by było mu chłodniej. Owszem, nie chciałem, by tak kusił swoimi nogami, bo jego nogi są naprawdę wspaniałe, no ale gdyby tak założył odrobinkę dłuższe spodenki niż te teraz... no to bym się zgodził. W domu oczywiście może chodzić jak tylko chce, pod warunkiem, że nikt go w oknach nie zobaczy.
- To Misaki – stwierdziłem od razu, kiedy tylko zobaczyłem tę malutką bluzeczkę. – Jaka ona musiała być malutka – dodałem, strasznie rozczulony tym faktem.
- No bo była strasznie malutka. Ale też strasznie szybko rosła – potwierdził, uśmiechając się delikatnie. – Chyba nie do końca ci się to podobało.
- A czemu miałoby mi się to nie podobać? – zapytałem, nie do końca go rozumiejąc.
- Ona nie rozwijała się jak normalne, ludzkie dziecko. Kiedy miała roczek już zachowywała się i wyglądała jak pięciolatka. Ty chciałeś się nią zajmować jak najdłużej, i nawet ci się nie dziwiłem. Misaki była naprawdę kochanym i spokojnym dzieckiem.
- A Merlin? – dopytałem, oczywiście ciekaw, jak tam u niego to wyglądało.
- Merlin był... troszkę bardziej wymagającym i odrobinkę atencyjnym dzieckiem. Trochę nieprzespanych nocy z nim mieliśmy i też niejednokrotnie potrafił zaleźć nam za skórę – wyjaśnił mi, na co powoli pokiwałem głową. No tak, skoro jedno dziecko jest spokojne, to drugie, by równowaga była zachowana, musi być mniej miłe dla rodzica.
- A po co chcesz kupować nam nowe ubrania? Co jest złego z tymi? – zapytałem o kolejną rzecz, która mnie nurtowała.
- Są stare, a my, jak aniołowie, musimy się prezentować – wytłumaczył, ale ani trochę mi się we łbie nie rozjaśniło.
- To jest gdzieś zapisane? Że musimy ładnie wyglądać? – dopytywałem dalej, chcąc lepiej ten temat zrozumieć.
- To taka niepisana zasada – odparł, ale dalej nie za bardzo tego rozumiałem.
- Więc to oznaczałoby także, że musisz zmienić piórko. Bo to, które masz teraz, jest stare i sprawia, że się nie prezentujesz godnie, a to jest wbrew zasadą – powiedziałem dobitnie, na co mój mąż zaśmiał się cicho.
- Nie dasz mi spokoju, co?
- Oczywiście, że nie. Będę cię męczył, dopóki się ze mną nie zgodzisz. A przypominam ci, że teraz mam na to całą wieczność – wyszczerzyłem się głupkowato chcąc, by miał tę świadomość, że nigdy nie spocznę. I to jak tylko znów dorwę Yuki’ego w swoje ręce, to także będę musiał go przekonać do małej zmiany, bo nie może być tak, że tylko Miki będzie miał nowe piórko.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz