Łagodnie uśmiechając się do ukochanego męża, pokręciłem przecząco głową.
- To w ramach przeprosin za to, co wczoraj zrobiłem, troszeczkę cię zdenerwowałem, zachowując się nieładnie, dla tego właśnie chce cię przeprosić za to, co zrobiłem i dla tego w ramach rekompensaty za to zachowanie założyłem dla ciebie coś ładnego, abyś nacieszył swoje oczy.
- Tylko oczy? Nie mogę cię dotknąć? - Dopytał, przyglądając mi się z uwagą i błyskiem w swoich oczach.
- Wszystko zależy od tego, co będziesz chciał ze mną zrobić - Wymruczałem, stając na palcach, aby złączyć usta w delikatnym pocałunku.
- A co będę mógł zrobić? - Wyszeptał, ustami dotykając delikatnie mojego karku, dłońmi kierując się na moje pośladki, które ścisnął, wywołując u mnie cichy pomruk zadowolenia.
- Co tylko będziesz chciał - Wyznałem, czując, że unosi mnie do góry, odruchowo oplatając nogi wokół jego pasa, pozwalając prowadzić się do łóżka, na którym położył mnie delikatnie, podziwiając mnie w całości, oblizując swoją dolną wargę.
- Co tylko będę chciał, bardzo dobrze - Szepnął, zbliżając usta do mojego ciała, pieszcząc powoli odkryte miejsca bez materiału, wywołując głośne westchnięcie zadowolenia.
Sorey słysząc dźwięki wydobywające się z moich ust, zamruczał cicho, pieszcząc jeszcze intensywnie moje ciało.
- Sorey - Wydusiłem, wbijając pazurki w jego ramiona, ciężko dysząc, zaczynając się pod nim wiercić.
- Tak to ja owieczko, co być chciał? - Zapytał, językowe dotykając mój sutek, wywołując palące dreszcze przechodzące po moim ciele.
- Proszę, nie wytrzyma - Wyjechałem, czym rozbawiłem mojego męża, który pokręcił przecząco głową, zbliżając się do moich ust, które lekko ucałował.
- Ćwiczymy cierpliwość maleństwo, musisz być grzecznym chłopcem i poczekać - Wymruczał, nie będąc dla mnie litościwy, robiąc wszystko bardzo powoli, doprowadzając mnie do szaleństwa, pragnąc go jeszcze bardziej i bardziej. Jego dotyk wzmacniał we mnie głód i pragnienie a wszystko to dla tego, jak cudownym facetem jest i jak bardzo kocham go.
Zadowolony po tylu cudownych doznaniach padłem na poduszkę, ciężko przy tym oddychając, usatysfakcjonowany naszą nocną zabawą, po której oboje poszliśmy spać wtuleni w swoje ciała, ciesząc się tym, że się mamy.
Dzień następny nadszedł bardzo późno, gdy się obudziłem, zegar wskazywał już czwartą w południe, co oznaczało, że spałem naprawdę długo a wszystko to z powodu godziny, o której poszliśmy spać.
- Sorey? - Odezwałem się, powracając na drugą stronę łóżka, dostrzegając brak męża, wygląda na to, że Sorey już nie chciał spać, a więc to oznaczało, że tylko ja tak długo i leniwie przebywam w łóżku.
Rozciągając się leniwie, podniosłem do siadu, biorąc koszulę mojego męża, którą założyłem na swoje ciało, wstając z łóżka w poszukiwaniu mojego męża, którego znalazłem na leżaku w ogrodzie.
No proszę, ktoś tu się wygrzeje na słoneczku.
- Dzień dobry kochanie - Odezwałem się do męża, podchodząc do niego, całując w policzek.
- Dzień... Miki co ty wyrabiasz? - Zapytał, wstając z leżaka, przeżywając mnie przez ramię, zanosząc do domu. - Co z tobą?
- Ale co? - Zapytałem, nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Wyszedłeś na dwór tylko w koszuli - Burknął, pusząc swoje policzki.
- Przecież wszystko mam zakryte - Odezwałem się, cicho śmiejąc z jego zachowania. - Skarbie, czyżbyś był zazdrosny? - Dopytałem, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego ciepło, stając na palcach, aby ucałować jego policzek..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz