Powoli chłonąłem wszystkie te informacje, starając się w głowie odtworzyć obraz moich dzieci, ale miałem kompletną pustkę. Imiona sobie przypomniałem, ale twarze pozostały dla mnie nadal nieznane. Myślałem, że jak Miki trochę więcej mi o nich opowie, przybliży mi ich postacie, będę w stanie jakoś odblokować to wspomnienie, no ale najwidoczniej to faktycznie jeszcze nie ten czas. Tylko skoro to nie ten czas, to czemu przypomniałem sobie ich imiona...? Nie rozumiałem mojego mózgu. Może się jakoś trochę uszkodził podczas upadku z nieba, czy coś. Chyba Ally mi mówiła coś o urazie głowy... a może jednak nie mówiła, tylko ja coś sobie dopowiadam?
- Dlaczego nie lubiłem tego Nori’ego? – dopytałem, zwracając trochę uwagę na tę informację. To imię absolutnie mi nic nie mówiło, więc chyba nie był to nikt dla mnie ważny.
- Mówiłem ci, że nie wiem. Chyba uważałeś, że ją skrzywdzi i bardzo chciałeś temu zapobiec. I to trochę za bardzo – wyjaśnił, zaskakując mnie tym. To nie brzmiało jakoś bardzo dobrze. Aż poczułem się źle, pomimo tego, że nawet nie wiem, co takiego robiłem.
- Byłem złym rodzicem? – zapytałem po chwili wahania. Trochę się obawiałem tego pytania. Jak na razie Miki opowiadał o mnie w samych superlatywach, no ale nikt nie może być idealny, no chyba, że to Miki, bo Miki jest idealny. Jestem głupi, owszem, ale to nie może być jedyna moja wada.
- Nie, oczywiście, że nie. Czasem byłeś troszkę za bardzo przewrażliwionym rodzicem, ale zawsze dbałeś o dzieci. Interesowałeś się nimi, pilnowałeś, by miały wszystko, pomagałeś w lekcjach... nie czułem, że jestem sam w tym wszystkim. Nie wszystkie dzieci mogły się pochwalić tym, że oboje rodziców aktywnie uczestniczą w ich życiu. W końcu, zawsze to do obowiązków matki należało wychowanie dzieci – wyjaśnił, ale jakoś tak nie czułem się lepiej.
- Mam wrażenie, że mogłem być lepszym ojcem – przyznałem, odrobinkę przybity tym faktem.
- Byłeś bardzo dobrym ojcem. Dzieci same ci to powiedzą, kiedy już je odwiedzimy. Ale już więcej się ode mnie na ten temat nie dowiesz. Nim dzieci pojawiły się w naszym życiu, trochę minęło – powiedział, na co niezbyt się ucieszyłem, przynajmniej na początku. Dopiero później dotarło do mnie, że skoro nie mogłem przypomnieć sobie twarzy moich dzieci, to chyba nie miało to sensu. Przynajmniej na razie. Jak już sobie więcej przypomnę, to wtedy wrócę do tego tematu.
- No dobrze. A o co chodzi z twoim prawdziwy imieniem?
***
Dni powoli mijały, a my coraz bardziej zbliżaliśmy się do wioski. Nigdzie nie dostrzegliśmy anioła, który zszedł na ziemię, by mnie dorwać, a ja dowiadywałem się coraz więcej o sobie. Czasem miałem wrażenie, że Miki ukrywał przede mną jakąś część mojego życia, a ja nie rozumiałem, dlaczego. No i też nie miałem tak stu procentowej pewności, że właśnie to robił. Po prostu czułem, że jak byłem tym całym pasterzem, stało się coś złego, ale Miki uparcie się tego wypierał.
- To ta wioska! – odezwałem się zadowolony pewnego dnia, kiedy w końcu dostrzegłem w oddali znajome chatki. Zadowolony, że w końcu dotarliśmy na miejsce, pociągnąłem go za sobą, troszkę przyspieszając. – Ally! Znalazłem go! – zawołałem, kiedy w oddali dostrzegłem jasne blond włosy, podbiegając do niej.
- Wróciłeś – odezwała się zaskoczona, kiedy już do niej podszedłem. Nie spodziewała się, że wrócę? Może nie sądziła, że go tak szybko znajdę?
- Mówiłem ci, że wrócę, muszę przecież odwdzięczyć się za zajęcie się mną. Właśnie, to jest Mikleo, mój mąż, Miki, to jest Ally – przedstawiłem ich sobie naprawdę się ciesząc, że w końcu mogłem to zrobić. Ally była miła, Miki był miły, więc na pewno się dogadają. – Jest coś, co mógłbym dla was zrobić?
- Normalnie powiedziałabym, że nic nie musisz robić, ale bardzo przydałaby się nam pomóc w odbudowie kilku chat. Ostatnio zostaliśmy najechani przez bandytów i teraz niektóre rodziny nie mają gdzie mieszkać – przyznała, na co pokiwałem głową. Nie spodobała mi się ta wiadomość o bandytach... może jak porozmawiam z Mikleo, to ich jakoś przepędzimy? Przecież mogą tutaj wrócić i znów zniszczyć kilka chat, a tak może jakoś przestraszą się dwóch aniołów. W końcu, niedoszły chłopak Mikleo właśnie to zrobił, tyle, że on się przeraził tylko mnie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz