Zdziwiony jego pytaniem zerknąłem na gorącą czekoladę, marszcząc brwi, analizując jego pytanie, w sumie jest ciepło, a ja pije ciepły napój, no cóż, nie mamy w domu niczego innego poza gorącą czekoladą i wodą, na którą nie mam najmniejszej ochoty.
- Dlaczego? Hym, nie mamy niczego ciekawszego do picia, w domu mamy tylko gorącą czekoladę i wodę a ja nie chce wody, chce coś słodkiego - Wyjaśniłem, biorąc do rąk gorącą czekoladę, pijąc czekoladę, która na szczęście była już chłodniejsza, co jeszcze bardziej mi odpowiadało, im napój chłodniejszym tym zdecydowanie smaczniejszy.
- Rozumiem, gdy będę już pracował kupie ci tyle słodkości, że już nie będziesz musiał pić niczego gorącego - Wyznał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Na dźwięk jego słów zamruczałem cicho pod nosem, uśmiechając się łagodnie do męża, kochany nawet jak nie musi dbać o mnie to i tak dba i jak tu go nie kochać.
- Najpierw to ty zdecyduj się na prace, a później obiecuj - Poprosiłem, pijąc sobie gorący napój tylko z nazwy, bo sam w sobie napój był już zimny.
- O to się już nie martw owieczko, ja już się tym zajmę - Obiecał, a ja mu wierzył, gdy on już coś obieca, na pewno tego dopełni a ja, mimo że nie potrzebuje słodyczy, bardzo będę się z nich cieszyć, słodycze i owoce to coś, co uwielbiam i mogę jeść kilogramami.
- Wiem kotku, doskonale to wiem - Zapewniłem go, wstając z krzesła, trzymając kubek w dłoni, zerkając na budę przygotowaną przez Soreya. - Ładnie ci ona wyszła - Pochwaliłem go, naprawdę doceniając jego wspaniale wykonaną pracę.
- Mogło mi wyjść lepiej, tamta buda wyglądała znacznie ładniej od tej - No i tego można było się po nim spodziewać, on nie docenia swojej pracy, czego ja zupełnie nie pojmuję, w końcu wyszło mu to bardzo dobrze, dla tego właśnie nie pojmowałem tego podejścia.
- Przestań, nie mów tak, prace się docenia, a ja doceniam to, co zrobiłeś - Zapewniłem, ostatni raz łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, nim opuściłem szopę, w której było mi gorąco, dla tego właśnie wróciłem do domu, gdzie było mi znacznie chłodniej, dla tego pozostałe w domu aż do wieczora nim wrócił mój Sorey, na którego nawet miałem ochotę, ale oczywiście moja pupa wciąż bolała, a sam mój mąż nie chciał o ty nawet słyszeć, no tak i teraz czeka mnie kara na sex, to mnie uświadamia w tym, aby więcej mu tego nie mówić.
Niezadowolony z tego faktu obraziłem się troszeczkę na męża, idąc spać wtulony tym razem w poduszkę zamiast w jego ciała, jak foch to foch..
Kolejny dzień był tak samo monotonny, jak ten poprzedni z tą różnicą, że Soreya nie było w domu, czyżby poszedł sam do miasta? Prawdopodobnie tak jest i kto wie, może poszedł szukać pracy i to beze mnie? Ciekawe, chyba wziął sobie do serca moją obrazę i poszedł sam.
I co ja teraz ma zrobić? Nie obraziłem się tak poważnie. Chciałem, tylko aby zrozumiał, że mi nie przeszkadza ten ból, niektórych miejsc po stosunku nie rozumiejąc, dlaczego tak panikuje a zamiast tego mam teraz kare na samotne przebywanie w domu, a przynajmniej teoretycznie w praktyce postanowiłem zabrać psa na spacer, idąc z nim nad jezioro, nie chcąc siedzieć w domu całkiem sam, zająłem się sobą, aby nie nudzić się w domu, godzina, a nawet dwie spaceru to zawsze przyjemniejsze od samotnego siedzenia w czterech ścianach domu.
<Pasterzyku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz