Nie byłem zadowolony z tego, że tak po prostu wychodzi sobie na dwór jednie w koszuli, bo czemu niby miałbym być? Miki był piękny już normalnie, w pełnym ubraniu, że się tak wyrażę, a będąc jedynie w koszuli wyglądał stanowczo za bardzo atrakcyjnie, by wychodzić na dwór. To prawie to samo, jakby wyszedł na taras w tej sukience, co wczoraj wieczorem mi się pokazał. W końcu, i ona zakrywała wszystko, co zakrywać powinna...
- Oczywiście, że jestem zazdrosny. Jesteś piękny i atrakcyjny, kiedy masz ma sobie wszystko, a wiesz, jaki jesteś kuszący, kiedy masz na sobie tylko część ubrań? Od tej pory masz zakaz wychodzenia w takim stroju – burknąłem, trochę na niego obrażony, że w ogóle nie myśli, i że ja muszę myśleć za niego. Przecież ja się do takich rzeczy nie nadaję, ledwo potrafię za siebie myśleć, a co dopiero za nas dwóch.
- Nie przesadzasz za bardzo? – spytał, chyba lekko rozbawiony moją reakcją. Przepraszam bardzo, ale czemu on jest taki rozbawiony? Ja tutaj rozmawiam z nim o bardzo poważnych rzeczach, tu się nie ma z czego śmiać.
- Idąc twoją logiką, mogłeś także wyjść we wczorajszej sukience. W końcu też zakrywała wszystko, co trzeba było – bąknąłem, mając nadzieję, że dzięki temu Mikleo w końcu zrozumie, co mam na myśli.
- Idąc twoją logiką, nie możesz tak sobie leżeć na leżaczku bez koszuli, bo także kusisz – odbił piłeczkę, co trochę mnie z tropu zbiło.
- Ja swoją klatką piersiową nie kuszę tak bardzo, jak ty swoimi nogami, bo moje ciało nie jest tak atrakcyjne, jak twoje – wyjaśniłem, naprawdę tak uważając. Mikleo był zdecydowanie bardziej atrakcyjny, co mogłem zaobserwować już wczoraj, kiedy wracaliśmy do domu. Mój mąż już wtedy przyciągał spojrzenia, czemu się nie dziwiłem, ponieważ jest naprawdę piękny. No ale skoro już wtedy wzbudzał zainteresowanie wśród przechodniów, to co dopiero teraz, kiedy odsłonił swoje cudne nogi. Jego osoba w mojej koszuli to widok, który jest przeznaczony tylko i wyłącznie moim oczom i zdania nigdy nie zmienię.
- No dobrze, już dobrze, nie będę więcej tak wychodził z domu. Ale i ty nie powinieneś tak często eksponować swojej klatki piersiowej – drugiej części jego wypowiedzi nie rozumiałem. A czemu niby? Co jest złego w mojej klatce piersiowej? Jest przecież całkowicie normalna. No i za mało opalona, w porównaniu do reszty mojego ciała. Jak więc mam wyglądać dobrze, kiedy jestem nierównomiernie opalony? A kiedy mój mąż wygląda tak dobrze, to ja także musiałem wyglądać dobrze.
- A co jest z nią nie tak? – zapytałem, kompletnie tego nie rozumiejąc.
- Jest za wspaniała – wyjaśnił, na co pokręciłem z niedowierzaniem głową. Może gdybym nie był na niego zły, to jeszcze by mi się ten komplement spodobał.
- Zamiast mi mówić o wspaniałości moich mięśni lepiej powiedz mi, jak stoimy z pieniędzmi – poprosiłem, chcąc poruszyć temat, o którym chciałem już porozmawiać wczoraj, no ale miałem troszkę ciekawsze rzeczy do roboty, a tak konkretniej to mojego męża.
- A czemu to chcesz wiedzieć? – odpowiedział pytaniem, patrząc na mnie z niezrozumieniem.
- No bo teraz mamy małe wydatki na Lucky’ego, i chcemy mieć dziecko i to będą kolejne wydatki, i też Misaki ślub bierze... to są pewne wydatki, i ja w poprzednim życiu pracowałem i teraz zastanawiam się, czy teraz też nie powinienem pójść do pracy, by zapewnić tobie i najbliższym dobre życie – wyjaśniłem mu, mając nadzieję, że będzie ze mną tak w stu procentach szczery.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz