Na słowa mojego męża uśmiechnąłem się delikatnie. Doskonale wiedziałem, że nie mówił poważnie. A nawet, jeżeli mówił, to nie potrafił wyglądać na poważnego. Czy ja już mu nie mówiłem, że za bardzo się o mnie martwił? Wydawało mi się, że to mówiłem. A może nie mówiłem? Albo mówiłem, ale w moim poprzednim życiu? Nie zdziwiłbym się. Wiele rzeczy mi się ostatnio wydaje i właśnie tak miesza. Może w końcu zacznę je odróżniać...
– Za bardzo się o mnie martwisz – powiedziałem, gładząc go po policzku. – Dam sobie radę ze wszystkim. A ty skup się na tym, by wyzdrowieć, dobrze? – poprosiłem, cały czas przypominając mu o tym, że jest jeszcze słaby, bo on sam o tym zapomina.
– W tym momencie wolałbym skupić się na czymś innym – wymruczał, uśmiechając się zadziornie. Jego intencje w pełni zrozumiałem dopiero wtedy, kiedy jedna z jego dłoni zawędrowała na dół, pod taflę wody, dotykając mojego przyjaciela. Muszę przyznać, jego zachowanie mnie zaskoczyło. Znaczy się, ja zawsze chętny jestem na takie rzeczy, zwłaszcza w ostatnim czasie, no ale martwiła mnie jednak tylko jedna rzecz.
–Czekaj, a co z Ally? Może cię usłyszeć – powiedziałem, chwytając jego nadgarstek. Co innego niewinnie flirtować w jej obecności, a co innego kochać się, kiedy gospodyni domu jest tuż za drzwiami. Może gdyby Miki był cicho podczas stosunków, aż tak bym się tego nie obawiał, no ale za każdym razem Miki był naprawdę głośny, co mnie osobiście strasznie kręci, ale w tej sytuacji... Cóż, ja tam wolałbym, aby nikt nie wiedział, że właśnie uprawiamy seks. To dosyć intymne jest doświadczenie.
– Nie usłyszy, jeżeli będziemy cicho – wyjawił, nic nie robiąc sobie z mojego wahania. Jak to jest, że kiedy jesteśmy sami, to się wstydzi, ale kiedy już możemy mieć mała publiczność, to nagle coś się w nim odblokowuje.
– My? Ja zawsze jestem cicho – powiedziałam, troszkę oburzony jego słowami. To on wydaje z siebie te słodkie dźwięki, kiedy pieszczę najwrażliwsze punkty na jego ciele, bądź krzyczy, kiedy doprowadzam go do szczytowania. Ja jestem względnie cicho.
– Skoro tak, to nie musisz się o nic bać – wymruczał, zbliżając się do moich ust, by móc połączyć je w namiętnym pocałunku.
Mimo, że początkowo trochę się obawiałem się, że Miki będzie głośno, powoli dałem się ponieść emocjom. Najpierw oczywiście niewinne pieszczoty i delikatny dotyk, a dopiero później z przeszliśmy do tej właściwej części uważając jednocześnie, by nie wylać za dużo wody. I jednak miałem dobre przeczucie, że nie potrafi siedzieć cicho, bo musiałem co chwila w jakiś sposób zakrywać jego usta, to dłonią, czy własnymi ustami. Chyba powinienem częściej udać swojej intuicji, bo do tej pory ani trochę mnie nie zaszkodzi.
Po wspólnej, nieco dłuższej kąpieli mogliśmy przejść do naszego tymczasowego pokoju. Miki miał lekki problem z utrzymaniem się na nogach, dlatego narzuciłem na jego ciało swoją koszulę, zapiąłem ją i grzecznie zaniosłem do łóżka. Coś tam marudził pod nosem, że może zrobić to sam, no ale mu nie ufałem. Zaniosłem więc go do łóżeczka, opatuliłem kołdrą, co by nie wychodził się za bardzo, i pocałowałem w czoło.
– Położysz się obok mnie? – poprosił na wpół śpiący.
– Położę, oczywiście, że położę. Ale to zaraz, dobrze? Muszę jeszcze zrobić jedną rzecz – powiedziałem, w sumie go nie kłamiąc. Poćwiczę godzinkę, dwie i do niego wrócę.
– Obiecujesz? – spytał, usilnie próbując utrzymać otwarte oczy, no ale ciężko mu to szło.
– Obiecuję, Owieczko. A teraz dobranoc – powiedziałem, znów go całując, ale tym razem w czubek nosa, nim całkowicie mi odpłynął.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz