piątek, 6 września 2024

Od Daisuke CD Haru

 Haru poniekąd miał rację, miasta faktycznie się od siebie różnią, tylko nie wiem, czego się spodziewał. Całkowicie innej architektury? Innego układu? Chociaż, tu układ akurat inny był, przez położenie, w jakim ono było, jednak ze względu na kraj architektura wszędzie pozostaje taka sama. Może gdzieś jest biedniej, gdzieś jest bardziej bogato, ale styl będzie niezmienny. 
– Bo się różnią, ale wszystko zależy od położenia, od kraju. Najbardziej zróżnicowane będą te miasta przy granicach, które kiedyś należały do innego kraju, albo właśnie te za granicą, że względu na inną kulturę i styl. Poza tym, patrzysz na to trochę płytko, to miejsce różni się od naszego miasta przy rezydencji. Ze względu na to, że znajduje się ono z dala od jakichkolwiek większych zabudowań, nie pełni wielkiej funkcji w królestwie, jej fortyfikacje obronne są, cóż, mierne, co jak dla mnie jest zaniedbaniem ze strony właściciela tego miasteczka. Porty i handel pozamorski to przyszłość, więc ja zdecydowanie zainwestowałbym to w miejsce, jak nie dla mnie, to dla przyszłego pokolenia. Główny handel to handel wymienny, ludzie żyją głównie z rybołówstwa, farm jest niewiele, bo i ludzi niewielu, wszystko, co tutaj wyrośnie, jest tylko dla nich i dla właściciela. Z tego, co kojarzę, nie dotarły tu nigdy żadne wojny czy bitwy, jest to jedno z niewielu spokojnych miast, w którym życie toczy się swoim rytmem – wyjaśniłem, siadając na molu i zdejmując buty, by wymoczyć je w wodzie. Niedługo będzie pora obiadowa, może więc byśmy sobie poszli do jakiejś knajpki...? Chociaż, nie do końca mam pewność, czy on wytrzyma tyle na tyłku. Spokojne zwiedzanie to jednak nie dla nas. 
– Więc ludzie mają szczęście, że tutaj żyją – odezwał się, zajmując miejsce obok mnie. Ciekawe, na jak długo przy mnie będzie, dopóki nie stwierdzi, że pora się zbierać. 
– Zależy jak na to spojrzeć. Jedyna przyszłość na podniesienie statusu, to wżenienie się w rodzinę tutejszego szlachcica, lub posłanie syna do szkoły rycerskiej kilkaset kilometrów stąd, na co przecież też potrzebne są pieniądze. Przyszłość jest tu spokojna, ale jest prosta. Każdy ma jednak trochę inne aspiracje, inni mniejsze, drudzy większe. Jednak gdybym miał wybierać miejsce, w którym miałbym spędzić starość, byłoby to tutaj – wyznałem, patrząc na łódkę odległą od brzegu o kilkaset metrów. Tak, taki spokój i odległość od tych wszystkich fałszywych twarzy to coś, czego potrzebować na pewno będę. 
– Mogę ci obiecać, że tak się stanie – powiedział, chwytając nagle moją dłoń i ucałował jej wierzch. 
– Wpierw trzeba będzie wyremontować tę chatkę. W ogóle się nie nadaje na mieszkanie w zimę. Jest tam chyba jeszcze zimniej niż u ciebie – odpowiedziałem, zerkając na niego z delikatnym uśmiechem. 
– Podejrzewam, że to dla ciebie nie problem. W ogóle pamiętasz, jak mi mówiłeś, że chcesz perłę? – powiedział, nagle zmieniając temat, co mocno mnie zaskoczyło. Skąd on nagle o perłach pomyślał? Zaskakuje mnie ten człowiek. 
– Cóż, była taka rozmowa dawno temu – przyznałem, nie spuszczając z niego wzroku, bo czułem, że ten już coś wymyślił. 
– Złowię ją teraz dla ciebie – stwierdził dumnie, patrząc się w morze. 
– Ale wiesz, że perły nie znajdują się w każdych muszlach, prawda? Szansa, że jakąś znajdziesz w tym miejscu jest dosyć niewielka – poinformowałem go nie chcąc, by się zawiódł, kiedy już zbierze kilka muszli, i w żadnej nic nie znajdzie. O ile w ogóle tak blisko brzegu jeszcze jakiekolwiek muszle znajdzie, tutejsi mogli już wszystko wyzbierać. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz