Uśmiechnąłem się łagodnie na jego słowa, gładząc jego mokry od morskiej wody policzek. Uwielbiałem słyszeć te słowa, których jeszcze do niedawna nie spodziewałem się nigdy słyszeć, a przynajmniej nie takich prawdziwych, płynących prosto z serca. Był tak prosty, małostkowy, i to było w nim udział właśnie niezwykłe. Miło poznać zupełnie inny sposób myślenia, nawet jeżeli zupełnie się nie zgadzamy. Wielu ludzi, z którymi borykam się w biznesie, myśli w sposób podobny do mnie, ale z jego prostym spojrzeniem na świat mógłbym ich zaskoczyć... gdybym chciał go tylko wykorzystać w ten sposób. Ale nie chcę. Chcę tylko, by darzył mnie tym prostym, a jednocześnie tak skomplikowanym dla mnie uczuciem, a i tak to było bardzo samolubne z mojej strony.
– Też cię kocham – przyznałem, przyglądając się mu z uwagą w oczach. Bez wahania mogę przyznać, że zrobiłbym dla niego wszystko,co sprawiłoby, że byłby szczęśliwy i bezpieczny, nie patrząc przy tym na własne potrzeby, a to w moim przypadku była nowość, o czym sprawę sobie zwałem. Zawsze działałem tylko na swoją korzyść. Miło powalczyć o kogoś innego.
– I dlatego wyłowię ci tę perłę – stwierdził nagle, co mocno mnie zaskoczyło. Myślałem, że już to mamy za sobą.
– Ale nie... musisz – powiedziałem cicho do siebie, kiedy on znów zniknął pod powierzchnią wody. Mój panie, ależ on się uparł. Jak tak dalej pójdzie, to by wyjdziemy stąd późnym wieczorem, i to przy dobrych wiatrach.
Haru przynosił mi co jakiś czas różnorodne muszelki, które otwierałem, wykorzystując do tego nóż, który ukryty miałem w cholewce buta. Co jak co, ale po tym ataku wampira wolałem mieć przy sobie broń cały czas, a nóż wbity w serce byłby dla niego śmiertelny. Nie spodziewałem się, że będę go akurat wykorzystywał do otwierania ostryg...
Tak jak się spodziewałem, czas miał, a każda kolejna muszla okazywała się być zupełnie normalną muszlą. I za każdym razem myślałem, że może w końcu odpuści, ale nie, on się uparł, że musi mi dać perłę. Nie potrzebowałem żadnej perły. Owszem, miło byłoby taką dostać, ale to nie jest wymagane. Chciałbym po prostu spędzić z nim czas, a nie otwierać kolejne muszle. Nie było to miłe zajęcie, miałem wrażenie, że już palce prześmierdły mi tym charakterystycznym, rybim zapachem. Teraz to już na pewno nie pójdziemy na obiad, wpierw dokładnie muszę umyć dłonie, bo nie zdzierżę tego zapachu.
– I... jest – odezwałem się zaskoczony, dostrzegając pomiędzy fałdami mięsa ostrygi ciemne ziarenko. Byłem już znudzony, i przekonany, że ta muszla okaże się pusta.
– Jest?! – usłyszałem jego podekscytowany głos i zaraz po tym Haru zajął miejsce na moście obok mnie, zaglądając do muszli. – Jest piękna. Pasuje ci do oczu – odezwał się zachwycony, biorąc perłę do ręki. Miała nietypowy kolor, bo nie była ona biała, a ciemna, ale nie idealnie czarna, a w odcieniach granatu. Bardzo nietypowy kolor. I też przez to bardzo cenny. – Pasuje ci do oczu – odezwał się zachwycony, oglądając ją z każdej ze stron, by zaraz mi ją podać.
– Oddam ją do złotnika, coś z niej stworzy. Może naszyjnik, albo kolczyki. Dziękuję bardzo – odezwałem się, całując go w policzek. – Wiesz, że spędziłeś na tym cały dzień? Już wieczór jest – poinformowałem go coś czując, że ten stracił poczucie czasu, w przeciwieństwie do mnie. Strasznie się tu wynudziłem, i zgłodniałem, zjadłem dzisiaj tylko wspaniałe śniadanie, ale nawet to dla mnie trochę za mało.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz