czwartek, 5 września 2024

Od Daisuke CD Haru

 Powoli pokiwałem głową na jego słowa, coś tak podejrzewając, iż może się tak zachować. Będę teraz musiał się mu uważnie przyjrzeć teraz, wyciągnąć wnioski, by na następny raz być jak najlepiej przygotowany. Powinienem był to zrobić już ostatniej pełni, ale trochę mnie nią zaskoczył. To w końcu jest cały czas coś nowego, i dla mnie, i dla niego, ale uda nam się to jakoś ogarnąć. Przynajmniej ja będę się starał, by go szczególnie w tym dniu zrozumieć, i popracuję także nad tym, by moje ciało było bardziej wytrzymalsze. To akurat się przyda zawsze, nie tylko poza pełnią, chciałbym być dla niego wystarczający w każdym aspekcie, a już go zawodzić zaczynam. 
- Możemy się przejść do miasta, nie obiecuję jednak, że natrafimy na jakieś wydarzenie. Jakby to było za mało, możemy się po prostu przejść na spacer, najładniejsze miejsce już odwiedziłeś, ale może uda mi się cię czymś jeszcze zaskoczyć – odpowiedziałem, już powolutku zastanawiając się, co by dzisiaj zrobić, by te jego energię jakoś rozchodzić. – Nie wydaje mi się, aby picie kawy w pełnię było dobrym pomysłem. Masz już wystarczająco dużo energii, nie potrzebujesz dodatkowej – dodałem, zerkając na niego troszkę wymownie. 
- E tam, tyle mam energii, że jedna kawka nic u mnie nie zmieni, piję ją dla smaku – wyznał, uśmiechając się do mnie szeroko. 
- Mam nadzieję – odparłem, cicho wzdychając. Obym tylko dał radę za nim nadążyć dzisiaj, bo może być ciężko, a nie chcę też, by się powstrzymywał ze względu na mnie. – Oporządziłeś konie? – zapytałem, biorąc się za jedzenie kolejnego wspaniałego słodkiego dania. Trochę dobrze, że wracamy, będę mógł się skupić na ćwiczeniach, które na pewno mi się przydadzą po tych wszystkich przepysznych rzeczach, jakie to serwował mi tu Haru. Zdecydowanie będę musiał wrócić do gorsetów, które wyszczuplą mój brzuch, bo to mi się bardzo przyda. 
- Nie... ale spokojnie, zjem, i się zaraz wszystkim zajmę, dzisiaj niczym nie będziesz się musiał przejmować – obiecał, uśmiechając się ładnie do mnie. W to akurat wierzyłem, dzisiaj jedyne, co musiałem robić, to nad nim nadążyć, co samo w sobie będzie dla mnie trudne. 
Kiedy śniadanie zostało zjedzone, Haru zaraz się wszystkim zajął, a ja mogłem zająć się sobą. Odświeżyłem się, zająłem się pielęgnacją, nałożyłem na czyste ciało szlafrok i mogłem dobrać strój na wyjście. I wtedy zdałem sobie sprawę, że mam mały problem, otóż nie miałem żadnej bluzki z kołnierzykiem, którego potrzebowałem do zakrycia tych paskudnych kropek. To niedobrze. Nie miałem także żadnych akcesoriów, za pomocą których mógłbym to zakryć. A może gdybym założył ten perłowy gorset...? Ma taki sznurek z pereł na szyję, może więc o trochę zakryłby tę bliznę. Nie mając lepszego pomysłu, zdecydowałem się właśnie na niego, dobierając do niego ciemne, ale czarne, przylegające spodnie, z ozdobnymi wiązaniami bo ich zewnętrznej stronie. Kiedy jednak całkowicie się ubrałem, bliznę dalej było widać I nie tylko tę na szyi, ale wszystkie. Zapomniałem trochę o nich. A jak są teraz takie wyeksponowane... nie, powinienem zmienić bluzkę. Miałem chyba gdzieś tu taką z bufiastymi, długimi rękawami. Będzie mi trochę w niej pewnie za ciepło, bo materiał trochę gruby jest, ale chociaż te blizny na ramieniu i przedramieniu będą ukryte. 
- Wyglądasz niesamowicie – usłyszałem za sobą glos męża, kiedy szukałem tej nieszczęsnej bluzki, której nigdzie nie było. A może jej jednak nie wziąłem...?
- Nie wydaje mi się, widać wszystkie blizny, a one wcale nie są niesamowite – mruknąłem, nie będąc przekonany za bardzo co do jego słów. Mogę wyglądać zdecydowanie lepiej, ukrywając te wszystkie szramy. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz