Wiedziałem o tym doskonale, a mimo to chciałem spróbować, w końcu nic nie tracę na tym prawda? A kto się może akurat udałoby mi się znaleźć jakąś perłę może nie czarną, bo ta zapewne nie jest taka prosta do odnalezienia, natomiast jeśli chodzi i białą to spróbować mogę, a nuż widelec mu jakąś przyniosę.
– Jestem tego świadom i wiesz, nie przeszkadza mi to, spróbuję a może akurat coś, co podejmuje – Wstałem z drewnianych desek bez ostrzeżenia, wskakując do wody.
– Haru zwariowałeś? – Po wynurzeniu się z wody dotarł do mnie głos mojego męża, który podążał za mną swoimi oczami.
– Ja? Nie, przecież obiecałem ci, że ją wyłowie – Stwierdziłem, zanurzając się pod wodą, poszukując muszle z perłami w środku.
Zadanie nie było w całe takie proste, bo, mimo że świetnie pływałem, potrzebowałem powietrza do życia, a to sporo utrudniało, przez chwilę mogłem przebywać pod wodą, poszukując prezentu dla męża, musząc wypłynąć na powierzchnię, zaciągając się powietrzem.
– Haru to nie ma sensu, proszę cię, wracaj tu do mnie – Daisuke chciał, abym się poddał, ale ja nie miałem zamiaru tego zrobić, wyłowie mu tę perłę, nawet jeśli będę musiał pływać tu cały dzień, dla mnie to i na lepsze wyjście szybciej się zmęczę, a właśnie o to nam przecież chodzi prawda? Im szybciej będę się męczył, tym on będzie miał więcej spokoju ode mnie, a na tym powinni mu zależeć.
– Zaraz, najpierw muszę znaleźć twoją perłę – Odpowiedziałem, nie mając zamiaru się poddać, ja to znajdę jeszcze się zdziwi, jak ją zobaczy.
Powróciłem do dalszego poszukiwania, szukałem, szukałem i w końcu coś znalazłem, zadowolony wypłynąłem na powierzchnię, trzymając w dłoni muszelkę, w której coś się znajdowało.
– Mam, udało się – Zadowolony położyłem muszelkę na moście, mając nadzieję, że coś tam jest, nie chciałbym zawieźć mojego męża.
Daisuke chwycił muszelkę powoli, odchylając ją do tyłu, zerkając na mnie tym tajemniczym spojrzeniem.
– Przykro mi Haru, ale tu nic nie ma – No i tu mnie zaskoczył, nie tego się spodziewałem, miałem nadzieję, że go czymś zaskoczę, że spodoba mu się prezent, a zamiast tego nie mam nic, czym mógłbym go uszczęśliwić.
– Przepraszam, myślałem, że cię zaskoczę, niestety bardzo się pomyliłem i tyle, by było z prezentów i pereł dla ciebie – Pozmieniałem, naprawdę niepocieszony tym faktem, nie tak miało się zakończyć moje poszukiwanie.
– Nie przejmuj się kochany, najważniejsze są chęci, a ja twoje chęci doceniam – Zapewnił, chwytając moje policzki, łącząc nasze usta w pocałunku, który chętnie odwzajemniłem, a nawet pogłębiłem, nie mogąc się mu oprzeć, no co ja poradzę, że jego usta są takie słodziutkie i mięciutkie grzech było ich nie kosztować.
– Chciałem cię uszczęśliwić – Zachowywałem się jak przybity piesek, którym tak właściwie byłem.
– Uszczęśliwiasz każdego dnia, będąc przy moim boku – Te słowa były naprawdę piękne szkoda, że częściej mi ich nie powtarza, mam jednak szczerą nadzieję, że to się zmieni, bo lubię słuchać jego głosu, lubię, kiedy mówi mi tak miłe i słodkie słowa.
– Bardzo mnie cieszą słowa, które do mnie kierujesz – Wyszeptałem, podgryzając jego dolną wargę. – Kocham cię – Dodałem, oblizując swoje usta.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz