Byłem bardzo usatysfakcjonowany jego zachowaniem, co prawda nie lubiłem, kiedy tak wszystko przedłużał, nie chcąc pozwolić mi na szybsze spełnienie.
Nie mogłem mieć do niego pretensji doskonale wiem, że chce tego samego co ja trochę mnie przy tym drażniąc.
Nie mogłem zbyt długo już wytrzymać, chwytając jego głowę trochę szybciej nią, poruszając, pamiętając o tym, by nie sprawić mu krzywdy.
Zadowolony doczekałem spełnienia w jego ustach, oblizując swoje wargi, dostrzegając jego piękną czerwoną buzię z łezkami w kącikach pięknych oczu.
– Wybacz nie mogłem się oprzeć – Przyznałem, przyciągając go bliżej siebie, dobierając się do jego ciała, robiąc wszystko po swojemu, dbając o jego ciało, komfort i zaspokojenie, nie zapominając o sobie również, czerpiąc garściami.
Trochę wyleczyłem mojego męża, dając mu spokój, dopiero gdy dostrzegłem zmęczenie malujące się na jego twarzy.
Mój panicz miał już dość, i to wiedziałem doskonale, natomiast mimo to bardzo chciał się umyć, a kim ja bym był, gdybym mu w tym nie pomógł.
Pozostawiając go na kanapie ruszyłem do łazienki, gdzie wszystko ładnie przygotowałem.
Ciepła woda, olejki, piana a nawet świeczki dla klimatu.
Po wykonaniu swoich zadań powróciłem do męża, którego zabrałem ze sobą do łazienki.
Ładnie zaopiekowałem się moim pięknym paniczem, porządnie, myjąc go z pozostałości po naszym stosunku.
Daisuke prawie mi tak zasypiał, dlatego po wykąpaniu do porządnie wygrałem, przebrałem i położyłem spać do naszej sypialni, mogąc skupić się na sobie.
Należało się ubrać, posprzątać łazienkę i kanapę która trochę przez nas ucierpiała.
Tak więc mój ukochany spał, a ja zajmowałem się domen i deserem który na pewno z wielką przyjemnością zje Daisuke…
– Co tu tak ładnie pachnie? – Usłyszałem po jakimś czasie, może godzinie, dwóch a może nawet trzech głos panicza zwracający moją całą uwagę.
– Ciasto z malinami i białą czekoladą, słodziutki jak ty i rozpływające się w ustach – Odpowiedziałem, odwracając się do ukochanego z uśmiechem na ustach.
– I jak lepiej się już czujesz? Wyspałeś się? – Zapisałem, przyglądając się mu uważnie, chcąc stwierdzić, w jakim stanie w tej chwili jest.
– Wyspałem się, chociaż nie powinienem, zmarnowałem nasz wspólny czas na spanie – No tak tego akurat mogłem się spodziewać, teraz będzie się obwiniał za to, że nie spędził ze mną czasu, a to naprawdę niepotrzebne, mamy jeszcze dużo czasu dla siebie.
– Na spokojnie skarbie nie ma co się martwić mamy przed sobą jeszcze kilka lat zdążymy wszystko nadrobić – Zapewniłem, podchodząc do niego z talerzem, na którym znajdował się już jeden kawałek pysznego ciasta, a pyszne było, bo już sprawdziłem.
– Po pierwsze nigdy nie wiesz, co w życiu się wydarzy, a po drugie wgląda też całkiem, całkiem – Taka pochwała z jego strony zawsze jest mile widziana, w końcu to dla niego się staram, smak smakiem zawsze docenia, ale odkąd powiedział mi, że zależy mu na wyglądzie zadbałem i o, to dając mu to czego potrzebował.
– Po pierwsze nie chcę się teraz tym martwić, a po drugie mam nadzieję, że będzie smakowało równie dobrze co pachnie i wygląda – Stwierdziłem, idąc po swoją porcję wraz z łyżeczkami, przy pomocy których będziemy dziś jeść.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz