No tak, tylko jedno mi w głowie wino lubię, ale nie wino mi w głowie, w głowie mam męża i jego cudowne ramiona, które szybko sprowadzają mnie na ziemię, traktując, jak dziwkę, którą dla niego mogę być, mogę być, kim tylko chce i dać mu co tylko chcę, aby był szczęśliwy i cały mój.
Grzecznie czekałem na mojego męża, nie mogąc już doczekać się gorącej czekolady, a jeszcze bardziej jego cudownej osoby, za którą tęsknię, nawet gdy jest obok mnie.
Sorey zjawił się z pięknie pachnącą czekoladę, którą od razu zacząłem pić, ciesząc się jej smakiem.
– Czy czegoś jeszcze potrzebuje moja piękna owieczka?
– Mam wszystko, pyszną czekoladę i ukochanego męża niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba – Przyznałem, wtulając się w jego ciało popijając swój napój.
Sorey złożył szybko pocałunek na moim czole, przytulając mnie mocniej do siebie, głaszcząc mnie po ramieniu.
I tak upłynął nam spokojnie cały dzień w swoich ramionach.
Nim nastała noc pozwalająca mi zasnąć w ramionach ukochanego.
Rano obudził mnie brak Soreya, otworzyłem oczy, nie dostrzegając go obok.
Nie mając ochoty wstać obróciłem się na drugi bok, zamykając ponownie swoje oczy, wiedząc, że ta moja zguba w końcu się zjawi, prędzej czy później na pewno się zjawi.
Nie myliłem się nie minęło nawet kilka minut, a drzwi sypialni otworzyły się, a wraz z nimi moje oczy zatrzymujące się na twarzy mojego męża.
– Dzień dobry owieczko, wyspałeś się? Potrzebujesz czego? – Od razu się mną zainteresował, ruszając w stronę naszego łóżka.
– Dzień dobry, dziękuję niczego nie potrzebuję, no może poza tobą w łóżku – Przyznałem od razu, dostrzegając, jak wykonuje moją prośbę, kładąc się obok mnie na łóżku.
Naturalnie skorzystałem z tego wtulając się w jego ciepłe ciało ciesząc się bliskością jego ciała i silnych ramion, w których tak bardzo lubiłem się chować.
Zadowolony mogłem tak spędzić dzisiejszy dzień, na lenistwie no może nie pogardziłbym winem i bliskością mojego męża, co prawda na seks ochoty nie miałem, natomiast nie wszystko musi się kończyć seksem, na to mamy całą wieczność. – Gdzie byłeś? – Dopytałem, chcąc zrozumieć jego brak obecności w naszym łóżku.
– Musiałem odprowadzić dzieci do szkoły, lepiej mieć na nich oko – Wytłumaczył, głaszcząc mnie po włosach.
Kiwnąłem głową, zamykając na chwilę usta, ciesząc się otaczającą nas ciszą.
– Możemy dziś spędzić cały dzień w łóżku? – Zwróciłem uwagę męża, nie mając ochoty dziś wstać z łóżka, jak nigdy.
– Czyżby moja owieczka się rozleniwiła? – Słyszałem rozbawienie w jego głosie, czując dłonie przyciągające mnie jeszcze bliżej siebie.
– Widzisz czasem nawet ja nie chcę wstać z łóżka, chcąc tylko spędzić spokojnie czas w łóżku, i to najlepiej z mężem – Wytłumaczyłem, wtulony w jego ciało patrząc w stronę okna.
– Dobrze, jeśli takie jest twoje życzenie możemy spędzić cały dzień w łóżku – Zgodził się, a ja nie powiem, nawet nie próbowałem ukryć zadowolenia z tego faktu, nie miałam ochoty dziś mam nic poza lenistwem czasem trzeba po prostu spędzić leniwie czas, tym bardziej że nie ma naszych dzieci, które, by nam w tym lenistwie przeszkadzały.
– A powiedz mi proszę dzieci nakarmiły zwierzęta, czy muszę to zrobić ja? – Zapytałem, mając szczerą nadzieję, że jest to już zrobione.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz