wtorek, 14 lipca 2020

Od Keitha CD Kousuke

Posłałem mu zirytowane spojrzenie, nie mogąc uwierzyć w to głupie zadanie. Przecież to jest praktycznie niemożliwe, a przynajmniej nie na tym etapie. Jest dla mnie za szybki, jeszcze nie zdążyłem się do tego przyzwyczaić, najwidoczniej nie chce oddać mi mojej własności. Dlaczego, nie rozumiałem, w końcu to jedynie marny sztylet, do niczego się mu nie przyda, ten dupek po prostu chce mi zrobić na złość.
Napuszyłem zdenerwowany policzki, na tę chwilę istniała bardzo mała szansa na to, aby mi się udało. Nie zamierzałem się jednak poddawać. Ta niepozorna i stara broń było jedną z dwóch rzeczy, jakie pozostały mi po moim ojcu i pomimo tylu lat nigdy mi nie stępiło czy zardzewiało. Nie ma mowy, że tak łatwo z niego zrezygnuję. Ale gdyby jednak mi się nie udało… cóż, w takim razie będę musiał faktycznie coś wymyśleć.
- Jesteś okropny – burknąłem, związując włosy w kucyk, by te za bardzo mi nie przeszkadzały.
- Oczywiście, że tak – uśmiechnął się do mnie złośliwie, odsłaniając przy tym swoje idealnie proste oraz białe zęby. – Jestem demonem, więc to u mnie naturalne.
Spojrzałem na niego spode łba. Czemu on musiał być tak nieznośnie idealny zawsze i o każdej porze. Chyba tylko raz wyglądał okropnie. Było to wtedy, kiedy znalazłem go w jego własnym domu z rozwalonym brzuchem, ale co się mu dziwić, nikt w takiej sytuacji nie wyglądałby cudownie. I tak bardzo szybko wrócił do formy, a to wszystko dzięki mojemu zszyciu jego rany oraz oddaniu mu kawałka swojej duszy, by się nią pożywił. Jakby nie patrzeć, dzięki moim interwencjom uratowałem mu życie, albo przynajmniej sprawiłem, że cierpiał mniej. Z wdzięczności mógłby mi teraz oddać moją własność, czy coś. Byłoby mi  bardzo miło.
Jeszcze gorsze było to, że fizycznie chłopak wręcz trafił w moje gusta. Niesamowicie jasne, niebieskie oczy i ciemne włosy, niczego więcej nie było mi trzeba. To chyba był najgorszy możliwy scenariusz, jaki mógł mi się wydarzyć.
Szybko odtrąciłem od siebie te myśli przypominając sobie, że ten szczerzący się obok mnie dupek potrafił czytać w myślach. To było totalnie niesprawiedliwe, nie dość, że musiałem zważać na słowa, to i także na to, co myślałem. Pewnie chłopak i tak już miał ze mną niezłą polewkę, bo wyciągał z mojej głowy co tylko chciał, i nawet nie byłem tego świadomy. Przed nim nie miałem żadnych tajemnic, i to było najbardziej przerażające.
Nadszedł czas na trening i pomimo tego, że tym razem miałem o wiele lepszy refleks niż jeszcze wczoraj, ale to mi nie za wiele pomogło. Bardzo często brakowało dosłownie milimetra, abym go dotknął i wygrał, co tylko wzbudzało we mnie frustrację, a ta niekoniecznie wpływała pozytywnie na moje działania. Przez nią popełniałem bardzo błahe błędy i po tym szło mi jeszcze gorzej.
Po dwóch godzinach nieustającego treningu byłem wykończony, ale nie chciałem się jeszcze poddać, naprawdę zależało mi na tym sztylecie. Demon jednak zauważył, że już więcej ze mnie nie wyciśnie, bo powiedział, że to już koniec treningu. Napuszyłem niezadowolony policzki, z trudem oddychając i czując się, jakbym zaraz miał wyzionąć ducha. Zdecydowanie powinienem zacząć panować nad swoimi emocjami, gdyby nie ta frustracja, nie byłoby ze mną tak źle. I może bym odzyskał swoją własność. Początek szedł mi świetnie, ale później wszystko zepsułem. Jak zwykle, zresztą.
Położyłem się na ziemi, nie za bardzo przejmując się tym, że pobrudzę się ziemią. I tak byłem cały czerwony, spocony i obrzydliwy, a na demonie nie było nawet śladu po tym, że właśnie ze mną walczył. Nie miał na ubraniu nawet jednego cholernego pyłku, podczas kiedy ja… cóż, nie wiem, jak wyglądałem, na pewno żałośnie.
- Zawsze jesteś żałosny, ale dzisiaj byłeś wyjątkowo do dupy – powiedział beznamiętnie Kousuke, klękając przy mnie. Nawet nie zareagowałem, starając się wyrównać oddech. – Najwidoczniej nie zależy ci na twojej zabawce – dodał, wyjmując moje ostrze i bawiąc się nim.
- Może mógłbym jakoś inaczej to odzyskać – zaproponowałem, kiedy już mój oddech stał się regularny. Podniosłem się do siadu i spojrzałem demonowi prosto w oczy zastanawiając się, czego mógłby chcieć. Duszy, to na pewno, ale to nie wchodziło w grę, lubiłem swoją duszę i absolutnie nie chciałem jej oddawać, a przynajmniej nie w całości i nie od razu, jest na to za cenna.
- Co proponujesz? – spytał zaciekawiony, uśmiechając się chytrze i unosząc jedną brew.
To doskonałe pytanie, na które również chciałbym znać odpowiedź.
- Mógłbyś zrobić ze mną, co tylko chcesz. Przez jeden dzień – odparłem w końcu, nie za bardzo będąc dumny z własnej propozycji. Nie miałem jednak nic lepszego do zaoferowania, a jestem zbyt bardzo przywiązany do tego sztyletu. Może to głupie i zbyt sentymentalne, ale miałem to totalnie gdzieś.
- Co tylko zechcę? – spytał, chwytając mój podbródek i unosząc go lekko. Pokiwałem głową, patrząc na niego wyczekująco. Naprawdę byłem idiotą, doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ale mogłem na to niewiele poradzić.

<Kousuke? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz