czwartek, 30 lipca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Pokręciłem przecząco głową, cicho wzdychając, boże, jakie to słabe zachowanie z mojej strony naprawdę powinienem się bardziej ogarnąć i spokojnie odpowiadać mu na pytania, a nie krępować się z powodu rozmowy o sprawach łóżkowych.
- To nie tak. To nic złego, że to robimy ja po prostu mam problemy z rozmawianiem na ten temat. Jestem trochę zacofany w tych tematach, które nieco mnie krępują. - Przyznałem, podejrzewając, że chłopak w tej chwili i tak nie zrozumie, za mało wciąż o mnie wie.
- Więc nie odpowiesz mi na to pytanie? Trudno innym razem - Westchnął cicho niepocieszony.
- Ostatnimi czasy przed twoim wyjazdem często, nawet pokusiłbym się o słowo codziennie, kilka razy dziennie, gdy mieliśmy okazję - Wydusiłem to z siebie, unosząc głowę do góry, aby na niego spojrzeć, w końcu obiecałem, że odpowiem mu na jego pytania, nie mogłem być teraz niesłowny.
- Naprawdę? - Zaskoczony zamrugał kilka razy oczami, nie dowierzając w moje słowa.
- Nie, na niby - Burknąłem, czy ja wyglądam jakby żartował? Nie sądzę, jestem przecież poważny i zażenowany. - Sorey naprawdę robiliśmy to bardzo często - Zapewniłem go, widząc jego minę, która mówiła sama za siebie, trochę się chłopaczek zagubił i nie do końca wiedział, jak to w końcu z nami jest.
Chłopak pokiwał głową, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem, już myślałem, że o sprawy łóżkowe nie zapyta, on jednak drążył temat dalej.
- Zdarzało nam się urozmaicać naszą zabawę? - Przyznam bez bicia, kompletnie nie zrozumiałem, o czym mówi, „urozmaicać” Co on tak właściwie miał na myśli?
- Co robić? - Nie rozumiejąc go zupełnie, przechyliłem głowę na bok, mrugając zaskoczony oczami.
- Urozmaicać inaczej czy wprowadziliśmy różnorodność do naszych stosunków? - Zapytał, kiedy ja wciąż nie do końca rozumiałem.
- Pytasz mnie, czy w naszym kochaniu się były zabawki lub przebieranki? - Uniosłem jedną brew, ku górze trochę już przestając się wstydzić, czując jedynie zażenowanie z powodu oczywistych.
Sorey pokiwał twierdząco głową, super byliśmy w domu, doszedłem do tego, co chciał mi przekazać.
- Nie, z zabawek nigdy nie korzystaliśmy, raz tylko na twoje osiemnaste urodziny założyłem strój pokojówki, żeby spełnić twoje życzenie urodzinowe - Mówiąc to, czułem straszne zażenowanie, a nawet jednocześnie wstyd, łatwiej byłoby mi rozmawiać o tym, gdyby cokolwiek pamiętał. Teraz jest to znacznie trudniejsze, bo on nic nie pamięta. A ja muszę opowiadać mu co robiliśmy, co wcale nie jest takie proste..
Sorey nie dowierzał, w moje słowa no cóż, stało się, wtedy chciałem tylko sprawić mu przyjemność, gdybym musiał, zrobiłbym to drugi raz, choć musiałby naprawdę mnie do tego przekonać.
- No dobrze a... - No i się zaczęło, Sorey pytał o wszelakie szczegóły, co najbardziej lubiliśmy, jak i kiedy aż dziw, że to go interesowało, przecież nie musiał pytać o wszelakie szczegóły, gdy się kochaliśmy, to wszystko szło samo z siebie, nigdy nie myśleliśmy o tym, w jaki sposób to robić, dobrze się bawiliśmy razem, wyłączając na ten moment zdrowy rozsądek. Pozwalając, aby ciała same zgrały się w jednym rytmie.
- Chyba już wystarczy - Stwierdziłem, nie chcąc, aby poziom mojego zażenowania sięgnął dna, dziś i tak wystarczająco mu opowiedziałem, wolałbym zakończyć ten temat, teraz mając już trochę dość tych krępujących pytań.
- Ale - Chłopak nie był pocieszony moimi słowami, cóż jednak mogłem poradzić. Co za dużo to niezdrowo i każdy o tym doskonale wie.
- Jutro też jest dzień, chodźmy już spać - Poprosiłem, chcąc się położyć do łóżka, aby odpocząć, było już późno i nie było sensu ciągnąć rozmowy.
Dzięki Bogu Sorey odpuścił pytania, idąc do łóżka co i ja uczyniłem, teraz gdy wiedział znacznie więcej o naszych relacjach, czułem się lepiej, w jego ramionach wiedząc na co, mogę sobie pozwolić, aby chłopak nie czuł się przy mnie źle.
***
Następny dzień od rana mijał bardzo leniwie przynajmniej dla mnie. Gdy tylko otworzyłem oczy, stwierdziłem, że nie wstaje dziś z łóżka, na dworze było bardzo gorąco, a dostęp do jeziora miałem uniemożliwiony, z powodu tego, gdzie się znajdowało. Spacer za miasto był niemożliwy, spotkanie z pasterzem byłoby bardziej niż pewne, a na to pozwolić sobie nie mogłem. Poza tym czułem, że nadchodzi pełnia, która jak zawsze potrafi odkryć moje drugie ja, wolałbym uniknąć tego, aby nie zrobić niczego głupiego przy moim mężu, gdyby nie stracił pamięci, byłoby łatwiej, nie musiałbym się powstrzymać, a tak spędzę cały dzień w łóżku i zrobię totalnie nic.
Sorey natomiast miał zajęcie, od rana razem z Alishą rozmawiali, o sam nie wiem czym, nawet ich nie słuchałem, księżniczka miała dziś leniwy dzień, więc chciała wykorzystać go na wspólnej rozmowie ze swoim przyjacielem.
- Mikleo idziemy na miasto, chcesz iść z nami? - Alisha postanowiła być miła i zaprosić mnie do wspólnego spacery.
- Podziękuję - Burknąłem, nawet na nich nie patrząc, nie byłem obrażony ani zły po prostu nie chciałem iść na miasto, ostatnio źle się to skończyło, poza tym to ciepło nie specjalnie mi się podobało, nawet jeśli nie miało ono zbyt dużego wpływu na moje ciało.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz