Odczuwałam wielką ulgę, wiedząc, że nic jej nie jest. Złapałam ją za ramię, podtrzymując ciało przed upadkiem. Wciąż istniało ryzyko, że zasłabnie i zrobi sobie przez to krzywdę.
Zaprowadziłam ją do obszernego salonu, w którym znajdowało się mnóstwo ładnych ozdób. Chłopak należał do tych bogatych i miał bardzo dobry gust. Posadziłam Yuuko na wygodnej kanapie i usiadłam obok, głaszcząc po dłoni.
Chwilę potem do pomieszczenia wszedł właściciel tego domu i posłał mi rozbawione spojrzenie. Miał na sobie białą koszulę, rozpięta u góry na dwa guziki i w miarę eleganckie spodnie. Zastanawiałam się gdzie zamierza iść w takim wyjściowym stroju.
- Dzień dobry. – powitał nas i podszedł bliżej, siadając naprzeciwko. – Jak się czujesz?
Zwrócił się do mojej towarzyszki, dokładnie badając je wygląd. Nigdy nie widziałam bliskiego spotkania Wygnańców i zastanawiałam się, czy przypadkiem nie czytają sobie w myślach.
Jego blond włosy opadały na twarz, a niebieskie oczy dokładnie ilustrowały białowłosą.
- Jest dobrze, choć było lepiej. – wzruszyła ramionami.
- Jestem Kenji Ran. – przedstawił się i wyciągnął dłoń.
- Yuuko Miyabe, miło mi poznać drugiego Wygnańca. – przyjęła uścisk i lekko wygięła usta w uśmiechu.
Oglądałam to z przyjemnością, gdyż mężczyzna był moim przyjacielem, a ta nowa osoba w moim życiu sprawiała, że mi zależało. Choć wciąż obawiałam się buzujących w środku uczuć.
- Jesteś głodna? – zwrócił się do zielonookiej, która ochoczo pokiwała głową. – Może coś nam przyrządzisz?
Tym razem spojrzał na mnie i szeroko wyszczerzył zęby. Przewróciłam oczami i założyłam ręce na piersi.
- Zawsze to ja gotuję. Mógłbyś się czasem wysilić. – odpowiedziałam, wstając i ruszając w bardzo dobrze znanym mi kierunku.
- Za to Cię kocham. – dogryzł za moimi plecami, a ja wyszłam licząc, że nic sobie nawzajem nie zrobią i złapią jakąś nić porozumienia.
Blondyn należał do optymistów, ale potrafił realnie ocenić sytuację. Jego rady zawsze były pomocne, a on sam nigdy mi niczego nie odmawiał. Należał do osób pewnych siebie i również bardzo utalentowanych, a do tego jego rodzice byli kimś tam znaczącym. Choć nigdy nie chciał o tym mówić. Połączyło nas zabijanie i teraz naprawdę byłam ciekawa dlaczego polował na własną rasę. Pamiętam momenty, w których zamieniał się w żadnego krwi potwora, ale nigdy nie pokazał swoich mocy.
Rozwiewając niepokojące myśli, rozpoczęłam przygotowanie posiłku. Jego kuchnia obfita była we wszelkie przyprawy i składniki, ale postawiłam na coś łatwego i przyrządziłam udoskonalone pesto. Przygotowałam również ciasto do wypieku i kilka rodzajów mas. Nawet nie zauważałam, że wszystko zajęło aż dwie godziny. Zdziwiłam się również, że nikt mnie nie popędzał.
Kiedy zawitałam do pokoju zjedzeniem, zastałam bardzo głośno rozmawiającą dwójkę. Wyglądało na to, że mocno wymieniają swoje poglądy i musiałam odchrząknąć, żeby mnie zauważono.
- Nawet nie zauważyłem, że to już tyle czasu. – Kenji posłał mi przepraszający wzrok.
- Smacznego. – postawiłam przed nimi posiłek i usiadłam obok Yuuko.
Próbowałam rozszyfrować atmosferę, ale nie potrafiłam. Oboje ucichli, zatracając się w spożywaniu jedzenia, a ja radowałam się w środku, że im smakuje i być może się polubili.
Yuuko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz