czwartek, 16 lipca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Już po pierwszych kilku minutach mogłem śmiało powiedzieć, że Mikleo był bardzo dobrym nauczycielem. Oczywiście nie twierdzę, że Lailah jest źle uczy, ale dzięki prostolinijnemu tłumaczeniu mojego przyjaciela łatwiej wszystko sobie przyswajałem.
 Przyznaję, przez pierwsze kilka minut nie mogłem się za bardzo skupić, ale czy można mi się dziwić? Mało kto potrafiłby się skupić, gdyby siedział obok tak cudownego i idealnego słodziaka. Kiedy Mikleo zauważał, że większą uwagę poświęcam jego cudnym ustom, niż temu, co tłumaczył od razu uderzał mnie lekko w tył głowy. Pomagało mi to choć na chwilę.
Po pewnym czasie jednak naprawdę skupiłem się na jego tłumaczeniu i zapisywałem najważniejsze informacje w notatniku. Żarty żartami, ale naprawdę musiałem się skupić. Muszę rozumieć ten język na tyle dobrze, aby nie musieć brać ze sobą żadnego serafina do ruin świątyni, który mógłby przetłumaczyć mi tekst. Nie chciałem nikogo narażać na niebezpieczeństwo, doskonale pamiętałem, jak to dziwne pomieszczenie działało na Mikleo. Nie miałem pojęcia, czy to dlatego, że był serafinem wody i na serafina powietrza to by nie działało, czy po prostu każda istota niebiańska tak reagowała. Nie chciałem jednak ryzykować i brać ze sobą na przykład Edny, by to sprawdzić Na mnie tamto miejsce też miało pewien negatywny wpływ, chociaż nie tak duży jak na mojego anioła.
Co prawda, nie mówiłem jeszcze Mikleo, że chcę ponownie udać się do tych ruin tyle, że sam. Szczerze mówiąc, troszkę obawiałem się jego reakcji na to. Podejrzewałem, że bardzo się mu to nie spodoba, możliwe, że będzie nie będzie chciał puścić mnie tam samego. Nie mogłem na to pozwolić, niedawno wyzbył się jednych koszmarów, nie chciałbym wpakować go w kolejne.
- Na dzisiaj tyle powinno wystarczyć – powiedział chłopak po dwóch godzinach nieustannej nauki. – Na spokojnie przyswój sobie te informacje, a jutro zaczniemy od czegoś innego.
- A może jeszcze wieczorem co nieco mnie nauczysz? – poprosiłem, ładnie się do niego uśmiechając. Chłopak westchnął cicho, patrząc na mnie spod przymrużonych oczu.
- Może, może – wymruczał, uśmiechając się do mnie ładnie i całując mnie lekko w czubek nosa. – Zależy, czy wywiążesz się ze swojej obietnicy.
- Myślałem, że nie chciałeś, nie wydawałeś się zadowolony – odparłem zaskoczonym głosem, udając głupa.
Mimo zachowanego spokoju oraz lekkiego oburzenia w głosie doskonale wiedziałem, że wcześniej jedynie udawał. Jak jeszcze siedział na moich kolanach czułem, jak jego ciało przyjemnie drżało, a przecież były to jedynie słowa. Ale przecież nikt nie zabroni mi troszkę się z nim podrażnić, w końcu sam zaczął udawać, że moje słowa na niego nie działają. A przecież jestem tylko głupim dzieciakiem, więc mogłem w nie uwierzyć, prawda?
Mikleo prychnął cicho, ewidentnie powstrzymując się od uśmiechu. Wstał ze swojego krzesła, by następnie usiąść z powrotem na moich kolanach, ale tym razem okrakiem i przodem do mnie. Uśmiechnąłem się do niego niewinnie, by następnie złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Mój anioł zachłannie odwzajemnił ten gest, jedną ze swoich dłoni wsuwając w moje włosy, a drugą przenosząc pod moją koszulkę. Uśmiechnąłem się pod nosem i nie chcąc być mu dłużnym, sam zacząłem odpinać powoli guziki jego koszuli.
Nagle kątem oka zauważyłem, że Lucjusz podnosi się nerwowo do siadu, co mnie lekko zaniepokoiło. Oderwałem się od chłopaka i dosłownie sekundę później drzwi do naszego pokoju otworzyły się. Mikleo w mig zsunął się z moich kolan i odwrócił się plecami do drzwi, musiał być bardzo zawstydzony, ponieważ zauważyłem, że czerwone zrobiły mu się nawet uszy. Wyglądało to nieco komicznie, dlatego uśmiechnięty od ucha do ucha spojrzałem w stronę drzwi. Stał w nich Yuki, ale nie był odwrócony w naszą stronę, a w stronę korytarza. Nie rozumiałem, dlaczego, ale po chwili usłyszałem, jak woła Codi’ego.
I tyle by było z naszego intymnego popołudnia.
- Sorey, nauczyłem go leżeć! Zobacz, jak ładnie… co się stało Mikleo? – spytał zaskoczony chłopczyk, podchodząc do nas, a za nim dreptał zadowolony psiak. Czyli nic nie widział, a to wszystko dzięki niespieszącemu się szczeniakowi. A pomyśleć, że Mikleo tak nie lubi tego pięknego stworzenia, gdyby nie on, musielibyśmy się tłumaczyć dziecku z niezręcznej sytuacji.
- Właśnie nie wiem, może w tym pokoju jest za gorąco i dlatego jest taki czerwony – udałem przejęcie i starałem się z całej siły nie zaśmiać. Może powinienem być chociaż odrobinkę zawstydzony, ale wcale tego nie czułem.
- Otworzę okno – zaproponował chłopiec, a ja pokiwałem głową na zgodę. – Teraz lepiej? – spytał po chwili.
- Tak, dziękuję Yuki – odezwał się Mikleo, odwracając się do nas. Już nie był aż tak zarumieniony, ale jego policzki nadal były nieco czerwone.
- To zaprezentujesz nam jego nową umiejętność? – zaproponowałem chcąc, aby dzieciak już więcej nie dociekał.
Yuki pokiwał energicznie głową, a następnie odchrząknął i patrząc prosto w szare oczy psiaka powiedział pewne leżeć. Pies chyba nie zrozumiał, bo przekrzywił ciekawsko łebek, patrząc na swojego małego właściciela z zainteresowaniem. Chłopiec ponowił komendę, ale szczeniak jedynie zaszczekał wesoło.
- Chyba trzeba jeszcze trochę nad tym popracować – powiedziałem łagodnie, z rozbawieniem obserwując bardzo dumnego z siebie zwierzaka.
- Jeszcze przed chwilą to potrafił – wyburczał chłopiec, rzucając swojemu czworonożnemu towarzyszowi pełne rozczarowania spojrzenie.
- Jest młody i potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby zrozumieć pewne rzeczy – wyjaśniłem chłopcu, lekko czochrając jego włosy. – Moglibyśmy nad tym popracować.
- Pani Alisha dała mi takie specjalne przysmaki – powiedział wesoło chłopiec. – Pójdę po nie. Codi, zostań!
Po ułamku sekundy Yuki’ego nie było w pokoju. Najwidoczniej musiało mu trochę brakować atencji, bo wcześniej upierał się, że nauczy psiaka wszystkiego sam. Rozbawiony podszedłem do jeszcze zarumienionego przyjaciela i przytuliłem go od tyłu.
- Chyba nici z mojej obietnicy  – wymruczałem z udawanym smutkiem, kreśląc na jego podbrzuszu małe szlaczki. Chciałem go odrobinkę podrażnić, przecież wrócimy do tego troszkę później, o ile chłopak nadal będzie miał ochotę.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz