To była ostatnia rzecz, o jakiej bym dzisiaj pomyślała. Wszystko działo się bardzo szybko, a ja nie mogłam się opanować. Kiedy zaczęła śpiewać doznałam uczucia, które nawet nie do końca potrafię opisać. Z pewnością towarzyszył temu ból i nie będę tego miło wspominać. Ale z przyjemnością obserwowałam jak dziewczyna ujawnia swoje moce.
Kiedy skończyła, ukazała się obca kreatura nie powstrzymałam się od wstrzymania powietrza. Był to smok, ale wcale nie taki z książek. Unosił się w powietrzu, ale nigdzie nie widziałam skrzydeł. Jego ślepia niebezpiecznie świeciły, a symbol na łbie dodawał tajemniczości. Nie wątpiłam, że nie miałabym z nim szans. Ponownie poczułam przypływ beznadziejności i przeklinałam w duchu, że muszę tu siedzieć i nie mogę walczyć.
- C-cześć. – pomachałam smokowi, który wlepił we mnie wzrok. – Cały czas w niej siedzisz?
Zmarszczył groźnie powieki, ale raczej nie zamierzał odpowiadać. O ile w ogóle potrafi, choć bardziej podejrzewałam, że mnie nie lubi. W końcu jestem człowiekiem.
- I widzisz, co robimy…, co robi Yuuko? – zrobiłam skwaszoną minę, która szybko minęła. Coś takiego było na swój sposób podniecające.
Rozległ się hałas i nie odezwałam się już ani słowem, obserwując, co się dzieje. Niestety nie widziałam zbyt wiele, ciemność i pył skutecznie wszystko zasłaniały. W środku we mnie buzowało. Patrząc jak ich zabija, widząc gdzieniegdzie krew i słysząc agonalne krzyki chciałam robić to samo. Obudziła się we mnie rządza krwi i śmierci. Byłam jednak zmuszona pozostać na miejscu. Na dodatek powoli dochodził do mnie ból w ramieniu, co nie należało do przyjemnych.
Potem wszystko działo się zbyt szybko. Hałasy ustały, a z nich wyjechała na Merfozie Yuuko. Ledwo się trzymała, niebezpiecznie pobladła i wyglądała bardzo źle.
- To nic, tylko kilka zadrapań. Po prostu zużyłam za dużo mocy, jestem bardzo zmęczona.
Nagle opadła, całkowicie odpływając. Trzymałam ją w ramionach, ale nie wiedziałam jak pomóc. To była rana typu magicznego, której nie umiałam leczyć. W końcu nie posiadałam żadnej mocy.
- Nie śpij! –krzyknęłam kilka razy, ale na darmo.
Podnosząc ją do góry i sadzając na spłoszonego konia okazała się bardzo lekka. Uspokoiłam wierzchowce i ruszyłam do znajomego, który miałam nadzieję, że pomoże. Podejrzewałam go swego czasu o bycie Wygnańcem, ale nie byłam pewna. Teraz postawię wszystkie karty na stół.
Trzymanie dziewczyny podczas jazdy było wymagające, ale kiedy stanęłam przed domem Kenjiego poczułam ulgę. Natychmiast wparowałam do środka, licząc, że mi pomoże.
- Kenji?! – krzyknęłam, a chłopak natychmiast pojawił się obok. Posłał mi pytające spojrzenie, więc na szybko opowiedziałam mu, co się stało.
Tak jak wcześniej zakładałam, umiał pomóc. Wilk stał w kącie i nie protestował, za co byłam wdzięczna. Smok się ulotnił i stwierdziłam, że to przez wycieńczenie Yuuko.
- Przekażę jej trochę mojej mocy. – powiedział, a ja o nic więcej nie pytałam. – Swoją drogą musisz na nią uważać. Należy do tych silnych Wygnańców.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc jedynie wypuściłam mocno powietrze. Z pewnością miał rację, a ona była mi mimo wszystko nieznajomą. Mogła mnie zabić w każdej chwili, choć na życiu mi zbytnio nie zależało.
- Wyjdzie z tego? – zapytałam, głaszcząc jej blade czoło.
- Dzięki mnie oczywiście. – wyszczerzył zęby. – Zapamiętam sobie ten dług.
- Jestem cała twoja. – odparłam. – No prawie. – dodałam szeptem, przypominając sobie o obietnicy złożonej białowłosej.
- Musi odpocząć, nie przejmuj się tak mocno. Chodź, zrobię Ci herbatę.
Zaproponował, ale poprosiłam, żeby przyniósł ją tutaj. Chciałam doglądać jej stanu i reagować, gdy będzie taka konieczność. Przy okazji blondyn pomógł mi opatrzeć moje ramię. Bolało jak diabli. Kenji chyba szybko mnie wyczuł, bo zaczął zadawać niewygodne pytania.
- Nigdy mnie nie interesowały kobiety. –wzruszyłam ramionami, nie chcąc zdradzać zbyt wiele.
- Nie chcesz mówić to nie. – poczochrał moje włosy i pozwolił mi położyć głowę na jego kolanach.
Wciąż trzymałam jej bladą, choć rozgrzaną dłoń i pilnowałam czy oddycha. Jego wsparcie dużo dla mnie znaczyło, a nie wybaczyłabym sobie, gdyby Yuuko coś się stało. I to nie dlatego, że mamy ze sobą pakt. Płynęło to z moje głębi, choć i dla mnie to było jeszcze niezrozumiałe.
Yuuko? ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz