środa, 15 lipca 2020

Od Kousuke CD Keitha

Zaskoczony, a jednocześnie zaintrygowany jego słowami przyglądałem się mu przez kilka chwil. A więc wszystko, co tylko chcę bardzo, ale to bardzo kosząca propozycja, której nie powinienem się oprzeć. Sam z siebie wyszedł z taką inicjatywą, a ja miałbym mu odmówić? W teorii powinienem, on nie ma pojęcia, na co się piszę, w praktyce bardzo chcę zobaczyć czy naprawdę będzie w stanie zrobić wszystko.
Poza tym zastanawiam się co taki marny człowiek, może mi zaoferować, niby wszystko no okej co jednak miał, na myśli mówiąc „wszystko". Niby jak wszystko to wszystko, a jednak nie do końca wszystko duszy zaoferować mi nie może przecież gdyby tak było, już by nie żył, a ja nie miałbym swojej ulubionej zabawki, którą tak uwielbiam męczyć.
- To ciekawe, więc jeśli karzę skoczyć ci z okna, zrobisz to? - Spytałem, bawiąc się jego własnością, patrząc w te zaskoczone oczy, nie odpowiadał lekko zmieszany, co jedynie bardziej mnie rozbawiło. - Wyluzuj, szkoda byłoby stracić taką zabawkę - Dodałem, oddając mu jego własność. Muszę rozpatrzyć to, co mi powiedział, propozycja kusząca, kusząca i to jeszcze jak. Przemyślę i na pewno coś ciekawego wymyślę, nie zostawię tak tego, skoro już złożył mi taką propozycję, z wielką przyjemnością przyjmę ją i wykorzystam w końcu to jeden cały piękny dzień, gdybym wiedział, że może być tak pięknie, już dawno zgodziłbym się na ten trening.
- Więc to tyle? - Spytał, gdy odsunąłem się od niego. Na te słowa odwróciłem się w jego stronę, unosząc jedną brew, a przepraszam bardzo mam mu powiedzieć, kiedy skorzystam z tej propozycji? A może mam mu dać znać czy chcą rozpatrzeć tę propozycję? Mógłbym, ale tego nie zrobię, ponieważ nie mam takiego obowiązku, niech poczeka, gdy wymyślę coś ciekawego, na pewno się zgłoszę.
- Na tę chwilę tak, nie bądź w gorącej wodzie kąpany. Pilnuj tej zabawki, następnym razem niczym mnie już nie przekupisz - Przyznałem, podchodząc do chłopaka, aby chwycić go za koszulkę, robiąc to tylko po to, aby przenieść naszą dwójkę do jego pokoju. - Jeszcze się odezwę nara - Rzuciłem krótkie słowo na pożegnanie znikając z jego domu, mając kilka ciekawych spraw do załatwienia, których nie mogłem poruszyć przy głupiutkim i słabym człowieczku otoczenie, w którym się obracam, już dawno pozbawiłoby go życia.
***
Przez kilka ni nie odzywałem się do ciemnowłosego chłopaczka, mając na głowie kilka spraw. Przyznam bez bicia, troszeczkę zapomniałem o tym całym głupim treningu, miałem zdecydowanie ciekawsze rzeczy do robienia, przypominając sobie o treningu całkiem przypadkiem, kiedy to przechodziłem obok lasu, gdzie jeszcze przeszło tydzień temu trenowaliśmy, o ile treningiem można było, by to nazwać, Keitha nigdy nie będzie w stanie pokonać demona, co jest bardziej niż pewne. Obiecałem mu nauczyć się, chociaż obrony jednak tak sadze, że i to będzie marnie mu szło, biorąc pod uwagę jego ostatni trening.
- Nie bądź tak negatywne nastawiony może coś z niego jeszcze będzie - Mruknąłem sam do siebie, pod nosem wkładając palce we włosy, ciężko przy tym wzdychając. Jeśli już przypomniałem sobie o tym małym koziołku matołku, powinienem się do niego wybrać mam tylko nadzieję, że sam ćwiczył, nie olewając tej sprawy, jak to zrobiłem ja. Poza tym musiałem odebrać swoją, nie wiem jak to nazwać „nagrodę?” Mniejsza już doskonale wiem, czego mogę od niego chcieć w zamian za tę jego zabawkę, którą z czystej litości mu oddałem.
Nie myśląc za dużo, postanowiłem więc odwiedzić mojego człowieczka, był wieczór, więc raczej był w domu, a jeśli nie poczekam na niego, nic mnie nie goni, a drobne przestraszenie go nie staje się dla mnie problemem.
Znalezienie się w jego pokoju to najmniejszy problem większym problemem, jak się później okazało było czekanie na niego, dość długo nie wracał, a mi zaczęło powoli się nudzić, siedząc na tym beznadziejnym łóżku, wpatrując się w sufit.
- Kou - Nagle doszedł do mnie jego głos, aż przyznam szczerze, ucieszyłem się na jego widok, dłużej chybabym nie wytrzymałbym siedzenia samemu w tym pokoju, to żadna przyjemność przysięgam.
- No nareszcie jeszcze chwilę i korzenie, bym tu puścić - Nadąsałem się odrobinkę, co ni było do mnie podobne, ale tak zrobiłem to ten jeden raz.
- Mogłeś mnie uprzedzić, nie czekałbyś tak długo - Burknął, mój mały słaby człowieczek.
Przewróciłem oczami, wzdychając przy tym cicho, zlewając zupełnie jego słowa.
- Nie ważne mam dwie sprawy im szybciej zaczniemy, tym lepiej - Wstając z jego łóżka, podszedłem do niego, dłonią chwytając jego podbródek. - Po pierwsze czas na trening mam nadzieję, że nie jesteś zajęty, nie mam innego terminu, a po drugie wiem, co chcę w zamian za sztylet, który ci oddałem - Uśmiechnąłem się szeroko, patrzą w jego ciemne oczy.
- Co takiego? - Spytał, zaskoczony mrużąc swoje oczy, był lekko wystraszony i nie potrafił tego ukryć co i mi w sumie odpowiadało. Uwielbiałem, gdy się mnie bał, to uczucie było ekscytujące, chociaż przyznam, lubiłem go również zezłoszczonego, kręcił mnie wtedy nie na żarty.
- Chce, abyś był tylko mój, w każdej znaczeniu tego słowa fizycznie i psychicznie. Oczywiście mam nadzieję, że to zrozumiałeś, obojga nam będzie bardzo miło, wiem jak zadbać o twoje ciało na pewno nie pożałujesz - Wymruczałem, trochę przyznam, drwiłem sobie z niego, nie miałem na celu tego robić, chociaż z drugiej strony sex to nic złego. Podobam mu się i doskonale to wiem, sam był tak miły, aby o tym pomyśleć, więc jeden dzień jest tego warty, na pewno by nie pożałował, jeszcze sam chętnie by do mnie wrócił.

< Keith? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz