poniedziałek, 6 lipca 2020

Od Keyi CD Yuuko

Po wyjściu Yuuko całkowicie zajęłam się klientem. Był to starszy mężczyzna, który stracił rękę w walce z Wygnańcem. Jego kikut dobrze się zrósł, a on sam potrafił się z tego śmiać. 
- Czyżby odwiedził Cię jakiś młodzieniec? – zaśmiał się, kiedy przemywałam już niemal wygojoną ranę ziołowym naparem.
Posłałam mu niezrozumiały wzrok, na co jeszcze mocniej wybuchnął.
- Gdyby tak było to bym Cię nie przyjęła. – odparłam, wzruszając ramionami.
- Rumienisz się. – zauważył, na co niemal podskoczyłam. 
Przewróciłam tylko oczami, starając się zignorować jego trafną uwagę. Ciało reagowało samoistnie, a myśli nie chciały wyrzucić białowłosej z głowy. Chyba, że to kolejna z jej mocy, czego nie mogę przecież wykluczyć. A co jeśli przejęła w jakimś stopniu kontrolę nade mną? Muszę pozostać czujna. 

Kiedy tylko pokazało się słońce, opuściłam wygodne łóżko i rozpoczęłam poranną rutynę. Czarny kocur powitał mnie wcześniej miłymi, kocimi pocałunkami i dodał otuchy. Myślałam też o tym, że odwiedzi mnie moja „właścicielka”. 
Podczas brania szybkiej kąpieli przypomniałam sobie, że muszę iść dzisiaj na wizytę do pobliskiej wioski. Byli tam głównie starsi ludzie i co kilka dni woziłam im potrzebne zioła. Dojazd zajmował mi około dwadzieścia minut spokojnej jazdy, więc nie była to daleka odległość.
Minęło kilka godzin odkąd wstałam, ale już zdążyłam mieć kilka klientów. W tym jedno dziecko, które odcięło sobie koniuszek palca. Kiedy odprowadziłam chłopca wraz z rodzicami do drzwi, wróciłam i ciężko rzuciłam się na kanapę. Na chwilę zamknęłam oczy, rozluźniając całkowicie mięśnie.
Nagle poczułam znajomy zapach, a kiedy się ocknęłam zaraz przed moją twarzą pojawiła się Yuuko. 
- Cześć. – rzuciła, a ja automatycznie odskoczyłam i próbowałam zatrzymać wylew czerwoności na policzki. 
- Nie strasz mnie tak. – przewróciłam oczami. - Przez Ciebie zacznę się bać we własnym domu.
Zachichotałam i zaprosiłam gestem białowłosą, aby usiadła obok, co zaraz potem zrobiła. Wyglądała dziś równie pięknie, a nawet wpędzała mnie w zakłopotanie. Miała zgrabne ciało, które chciałabym zobaczyć nago. Tak po prostu napawać się jej widokiem i smakiem. 
Szybko odrzuciłam te myśli, karcąc się w głowie. Nie jestem osobą, która kocha, a tym bardziej tę samą płeć. Co się zmieniło? Czując na sobie wzrok zwierzęcia, posłałam uśmiech w stronę Merfoza, ale zostałam totalnie zignorowana. Tylko jego ślepia uważnie mnie obserwowały.
- Musisz zawsze być czujna. – odpowiedziała żartobliwie, ale zachowując nutkę powagi.
- I jeszcze mi grozisz. – rzuciłam, po czym ruszyłam w stronę pokoju z ziołami. – Przyniosę leki.
Dość szybko wybrałam, co trzeba i przekazałam w drobne, ale smukłe dłonie kobiety. Starałam się nie dotykać jej skóry, więc jak najszybciej się wycofałam. 
- Widzę, że lepiej się czuje. – moje słowa potwierdziła Yuuko, kiwając wdzięcznie głową. 
Niespodziewanie w pomieszczeniu rozległ się groźny dźwięk dochodzący z wnętrza Yuuko. Uniosłam brwi i wygięłam usta w uśmiechu.
- Nie miałam czasu i nie zjadłam. – uniosła w obronnym geście ręce do góry.
- Akurat miałam robić coś sobie. – zaśmiałam się. – Chętnie Was poczęstuję. 
Zobaczyłam iskierki w jej oczach, po czym rozpoczęłam gotowanie. Było mi miło, że ze mną zje i podejrzewałam, że być może zrobiła to specjalnie. Miałam wrażenie, że coś nas do siebie ciągnie. I wcale mi to nie przeszkadzało. 
Po przyjemnym posiłku i spędzeniu razem ciekawego czasu, przyszła pora, w której musiałam opuścić dom i wyjechać do wspomnianej wcześniej wioski. 
- Może chcesz się przejechać ze mną? – zapytałam, składając prosząco dłonie. – Mam z sąsiadem dobre relacje i ma świetne konie, na pewno użyczy ci jednego. Do tego poznasz wspaniałych ludzi, naprawdę są bardzo życzliwi. 
Towarzystwo dobrze by mi zrobiło, więc liczyłam, że się zgodzi. Będę miała okazję pokazać jej kawałek mojego dnia i nudnego życia. Nieopodal jest również jezioro, więc może udałoby się nieco popływać…

Yuuko? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz