niedziela, 12 lipca 2020

Od Mikleo CD Lucida

Dzień zapowiadał się jak zawsze bardzo spokojnie i ledwie, nic nie miało przerwać mojego spokoju, którego tak pragnąłem. Nie może być jednak wszystko takie piękne, jakby się chciało, jak zawsze coś musi pójść nie tak bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie.
Moje ciche i spokojne chwile przerwał demon, właśnie demon. Przyszedł do anioła to ci dopiero heca, nie rozumiałem jego przybycia, to zachowanie było karygodne, nasze rasy nie powinny mieć ze sobą zbyt dużej styczności, szkodzi to obu stroną, tym razem jednak demon mocno mnie zaskoczył, podając mi list. Gdy tylko go przyjąłem, demon zniknął, pozostawiając mnie samego z ową rzeczą.
- Dziwne - Mruknąłem pod nosem, w pierwszej chwili chcąc nawet wyrzucić ów list w końcu, po co mi on? Nawet nie wiem od kogo, to znaczy mogę podejrzewać, skoro przyniósł mi go demon to na pewno od nikogo dobrego, takie przynajmniej było moje myślenie na tę chwilę, czy ktoś miałby inne? Nie sądzę.
Otworzyłem w końcu list, czytając krótką, lecz ciekawą wiadomość, nie do końca rozumiałem poco mam udać się do mężczyzny, jednak mogłem jedynie przyduszać, że albo to pułapka, albo naprawdę ten ktoś potrzebuje pomocy, choć list napisany brzmiał bardziej tak, jak gdybym to ja jej potrzebował, choć wcale tak nie było.
Nie byłem przekonany do tego w stu procentach czy na pewno powinienem tam iść? A co jeśli to pułapka? Podstęp, który ma mnie zwabić, aby później w jak najbardziej nieprzewidywalny sposób wykorzystać moją naiwność.
Koniec końców podjąłem tylko jedną słuszną decyzję, stwierdziłem, że nigdzie nie pójdę, aby nie dam się narazić na śmierć. Szybko jednak zmieniłem zdanie, czując nieodpartą ciekawość związaną z tym listem, obym tylko tego nie porządkował.
Wybrałem więc spotkanie z nieznanym, do końca nie byłem pewien czy dobrze robię, jednakże nie było już odwrotu. Nieuchronnie zbliżałem się do celu, mając jedynie przeczucie, kierując się za aurą, która prowadziła mnie wprost do spotkania z młodym chłopakiem, przynajmniej na takiego wyglądał.
Niepewnie stanąłem w znacznej odległości od niego, unosząc jedną brew, byłem ciekaw, dlaczego chciał mnie spotkać, nie przypominam sobie, abyśmy się kiedykolwiek spotkali, może to pomyślała, dziwne nie do końca rozumiem, co tu robię i czemu tu jestem.
- Kim jesteś? Dlaczego chciałeś się spotkać? - Spytałem, zakładając ręce na klatce piersiowej, nie zbliżając się do mężczyzny, nie ufając mu na tyle, aby się zbliżyć bardziej niż to koniecznie.

<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz