Byłam uradowana, że mój plan się udał i mogłam zjeść u Keyi. Z zadowoleniem skończyłam posiłek, co jakiś czas zerkając na dziewczynę. Nie potrafiłam się powstrzymać. Po śniadaniu kobieta zaproponowała mi, abym pojechała z nią do pobliskiej wioski. Miałam pewne wątpliwości, może dla niej towarzystwo ludzi było przyjemne, ale dla mnie już niekoniecznie. Biłam się z myślami czy powinnam jechać, na myśl o tych istotach od razu chciałam odmówić, ale skoro Keya mówiła, że naprawdę są dobrymi ludźmi...
-Pojadę z tobą-odparłam-muszę pilnować, aby nic ci się nie stało.
Nie chciałam, żeby zauważyła, że zgodziłam się, bo chciałam spędzić z nią trochę czasu, ale to właśnie ten argument mnie przekonał. Chciałam ujrzeć więcej jej ślicznego uśmiechu i móc skrycie się jej przypatrywać.
Keya wydawała się ucieszona moją dezycją, ale nie dała mi się upewnić, bo szybko poszła się przygotować. Spojrzałam na Merfoza, który patrzał na mnie niezadowolony.
-Oj nie gniewaj się-powiedziałam, drapiąc go za uszkiem.
Wilk próbował się opierać, jednak w końcu dał za wygraną i zaczął cicho mruczeć.
-Możemy iść-oznajmiła dziewczyna, wchodząc do pokoju.
Przytaknęłam głową i ruszyłam za nią. Merfoz nie chciał się zgodzić, abym wsiadła na konia, jednak gdy wytłumaczyłam mu, że martwię się o jego zdrowie, dał za wygraną. Droga minęła nam bardzo szybko przez ciągłą rozmowę, gadałyśmy o wszystkim i niczym, tak jak to sobie wyobrażałam. Gdy byłyśmy nieopodal wioski, usłyszałam plusk wody. Otworzyłam szerzej oczy i zatrzymałam klacz, a moja wzrok poleciał w stronę, z której dochodził dźwięk.
-Coś się stało?-zapytała Keya.
-Słyszałam wodę-odparłam, po czym spojrzałam na nią.
Musiałam mieć zabawny wyraz twarzy, ponieważ dziewczyna najpierw wydawała się zdziwiona, a potem cicho się zaśmiała.
-Niedaleko jest jezioro, chciałabyś się wybrać?-powiedziała z uśmiechem.
-Chodźmy teraz-oznajmiłam i ruszyłam, nie czekając na jej odpowiedź.
Uwielbiałam pływać, co prawda nie byłam w tym najlepsza, ale to kochałam. Chwilę później moim oczom ukazało się sporych rozmiarów jezioro z niewielką plażą przy brzegu. Zsiadłam z konia i odwróciłam się do tyłu. Keya właśnie mnie dogoniła i również zeszła z wierzchowca.
-Mam nadzieję, że to nie problem, abyśmy pojechały tam troszeczkę później-powiedziałam, mając lekkie wyrzuty, że tak nagle zboczyłam z trasy.
-Raczej nie, nie przejmuj się, ważne żebyśmy wyrobiły się ze wszystkim do wieczora-odparła, lekko się uśmiechając.
-W takim razie możemy popływać-oznajmiłam uradowana.
Ściągnęłam buty i zakolanówki, po czym weszłam na ciepły piasek. Merfoz nawet na mnie nie czekał i wskoczył do wody, lekko mnie ochlapując. Podeszłam do brzegu i zaczęłam ściągać z siebie ubrania.
-C-czekaj Yuuko, co ty robisz-usłyszałam niepewny głos Keyi, jednak go zignorowałam.
Ściągnęłam z siebie wszystkie ubrania, posłałam jej zadziorny uśmieszek i wskoczyłam nago do wody.
<Keya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz