czwartek, 9 lipca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Nie byłem księżniczką i nie potrzebowałem odpoczynku, już wszystko było dobrze, mogliby mi odpuścić, nic by mi nie było, gdybym to troszeczkę ich popilnował, zamiast spać, nie potrzebowałem snu, byłem wyspany, spałem wystarczająco długo, aby teraz wsiąść się wreszcie do roboty.
- Milcz jak do mnie mówisz - Burknąłem, zakładając ręce na piersi obrażony. Co oni sobie wyobrażają, nie jestem dzieckiem. Wiem, na co mnie stać, nikt nie musi mi mówić, kiedy mam odpoczywać ja sam o tym będę decydować.
- Oj Słodziaku nie obrażaj się na mnie - Wyszepytał mi do ucha całując mój kark, mocno tuląc się do mnie i jakbym mógł się na niego długo gniewać? Przecież kocham go nad życie, dla niego zrobiłbym wszystko, nawet gdybym musiał dla niego poświęcić własne życie. Bo czym byłoby moje życie bez niego? Nic niewartą torturą.
- Nie jestem słodki dzieciaku - Szybko zrozumiałem, na czym polegać ma ta wymiana zdań, drażnienie się wychodziło nam wręcz doskonale, czasem jak dzieci dokuczaliśmy sobie nawzajem, aby później w jak najprzyjemniejszy sposób pogodzić się, co nie było możliwe w tej chwili. Dziwnie byłoby robić coś więcej w towarzystwie jednak i to da się nadrobić. Po tej całej wojnie obiecuję sobie, że nie ruszę się z łóżka przez tydzień, bez względu na to, co pomyślą sobie pozostali, będę odpoczywał i już.
Ziewnąłem cicho, oparty o ciało przyjaciela mając już dość naszych złośliwości, chyba jednak potrzebowałem troszeczkę więcej odpoczynku, niż sądziłem, może to dobrze, że to jednak Edna będzie nas pilnowała, ja faktycznie mogę nie dać sobie rady.
- Zmęczony? - Słysząc cichy szept Soreya, kiwnąłem przecząco głową, unosząc głowę w stronę gwiazd, fakt byłem zmęczony, ale nie musiał od razu o tym wiedzieć, nie jest zemną aż tak źle, już nie przesadzajmy.
- Może troszeczkę - Przyznałem, czując jego dłonie schodzące na moje żebra, tej zabawy chybaby teraz nie zniósł. - Bardziej chyba zagubiony - Dodałem, wiedząc, że z nim mogę porozmawiać o wszystkim, co prawda nie byłem pewien czy chce, ale gdy powiedziało się A, trzeba powiedzieć B.
- Chcesz o tym porozmawiać? - Słysząc to pytanie, westchnąłem cicho, nie odrywając wzroku od gwiazd tak pięknie lśniących na niebie.
- Chyba nie do końca rozumiem, co się wydarzyło. Podczas tamtych wspomnień byłem człowiekiem zabitym przez tego mężczyznę, zdradził mojego wuja, który długo przed tobą był pasterzem, wykorzystał i zdradził, zabił wszystkich nawet mnie. Czym więc zasłużyłem na nowe życie? Dlaczego czułem znów ten ból, jak gdybym znów umierał, nie skrzywdził mnie, a mimo to znów cierpiałem. - Powoli otwierałem się przed przyjacielem, mówiąc mu wszystko, co czułem i to, co wywnioskowałem ze wspomnień, przeze mnie ujrzanych wciąż nie rozumiejąc, dlaczego jestem aniołem i to nie byle jakim aniołem. Czym sobie na to zasłużyłem? To wszystko było naprawdę trudne. A świadomość spotkania swojego mordercy przerażała mnie jeszcze bardziej. Już raz mnie zabił, z łatwością mógłby to powtórzyć, dlaczego tylko tak mnie, nienawidzi? Co mu zrobiłem i o jakiej klątwie mówił? Naprawdę tego nie rozumiałem to wszystko, wciąż było cholernie dla mnie trudne.
- Wszystko się jakoś ułoży, a teraz chodźmy już spać, oboje jesteśmy zmęczeni- Nie mogłem się z nim nie zgodzić, poza tym nie chciało mi się kłócić, położyłem się spokojnie obok mojego ukochanego człowieka, wtulony w jego ciało mogłem zapomnieć o wszystkim, ciesząc się tylko jego bliskością.

***

Otworzyłem powoli oczy, zasłaniając dłonią oczy, chroniąc je przed ostrymi promieniami słonecznymi, nieprzyjemnie w nie uderzającymi.
- Mamoru już wstałeś? - Zaskoczony podniosłem się do siadu, rozglądając dookoła, zauważając dopiero po chwili młodą piękną dziewczynę skąpaną w bieli. Patrzyła na mnie, uśmiechając się łagodnie. - Marnie wyglądasz - Mówiła dalej, podchodząc bliżej, kładąc dłoń na moich włosach. Dopiero teraz to zauważyłem nie byłem aniołem, wręcz przeciwnie byłem człowiekiem. Czyżbym ujrzał swoją przeszłość? Chciałem zapytać dziewczyny, kim była, kim ja byłem i skąd mnie zna, nie było to jednak możliwe. Nie mogłem nacieszyć się długo spokojem, gdy to mój sen przeniósł się do chwili bitwy, której to trwała wojna. Znów stałem przed tym mężczyzną, widziałem ciała martwych ludzi, młoda dziewczyna znów przymnie była, tym razem jednak znałem jej imię, choć nie wiedziałem dlaczego.
- Rachel odsuń się - Dziewczyna starała się coś powiedzieć. Jednak nie zdążyłem zwrócić na to uwagi, kiedy to miecz tego potwora boleśnie przebił moje ciało, znów czułem ten sam ból, znów nie wiedziałem co dzieje się dokoła mnie. Mówiłem niezrozumiałe słowa, chciałem, aby on cierpiał, tak jak cierpiałem ja, nic mnie nie obchodziło prócz ukarania go raz na zawsze za jego grzechy.

***

Otworzyłem gwałtownie oczy, podnosząc się do siadu, odczuwając znów ten sam nieprzyjemny ból, czy teraz przy każdym wspomnieniu związanym z moją śmiercią będę na nowo odczuwał ten straszny ból? Nie chce do tego wracać już nigdy więcej.
Syknąłem cicho, kładąc dłoń na brzuchu, spinając wszystkie swoje mięśnie, gdy tylko usłyszałem szelest, nie wiedziałem, czy wciąż śnie, czy już nie.
- Miki co się stało? - To był Sorey, jego ciepłe dłonie dotknęły moje blade policzki, odwracając moją głowę w swoją stronę.
- Znów go widziałem, znów mnie zabił, chciałem ratować Rachel, chciałem się zemścić, to z mojej winy jest tym potworem - Wyszeptałem, mówiąc bez ładu i składu, nawet nie do końca rozumiejąc, co dokładnie mówię.
- Już spokojnie, wszystko jest dobrze, kim jest Rachel i jak to z twojej winy? - Starał się dowiedzieć czegoś więcej, chociaż ja nic już nie wiedziałem, nie rozumiałem, dlaczego znów mnie to męczy? Czy teraz do samego końca będę miał ten sen, odczuwając ten ból? Czy to kara za ludzkie grzechy?
- Nie wiem, kim była, skąpana w bieli wyglądała jak anioł, z mojej to ja chciałem, aby już wieczność spędził sam niewidoczny dla ludzi - Nie wiedziałem nic więcej, starałem się być cicho, jednocześnie powstrzymując się od łez każdy taki sen każda taka wizja, przerażała mnie coraz bardziej i nic nie mogłem z tym zrobić, odczuwając strach i niepewność, która narastała z każdym kolejnym wspomnieniem.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz