piątek, 17 lipca 2020

Od Keitha CD Kousuke

Przyznam, że byłem zestresowany i to bardzo głównie z tego powodu, że był demonem. Dlatego byłem bardzo zaskoczony, kiedy chłopak zajął się mną tak dokładnie i delikatnie. Nie wiem, czego się spodziewałem, może prędzej jakichś sadystycznych skłonności, ale nie czegoś takiego.
Kousuke nie kłamał, naprawdę wiedział, jak zadbać o moje ciało. Już po pierwszych pieszczotach czułem, że byłem w stanie zrobić dla niego wszystko, byleby nie przestawał. Demon musiał to wyczuwać, bo zaraz to wykorzystał. Absolutnie nie czułem żadnych oporów przed tym, aby spełniać jego życzenia. I tu nawet nie chodziło o to, by dotrzymać głupią obietnicę, ja sam po prostu tego chciałem.
Nie miałem pojęcia jak długo trwała nasza zabawa, ale miałem wrażenie, że na zewnątrz już świtało. Byłem padnięty i spełniony jednocześnie, nie miałem siły na nic. Na szczęście chłopak zauważył, że byłem już wykończony, bo jedynie pogłaskał mnie delikatnie po policzku i położył się obok mnie. Jeszcze przez chwilę leżałem wycieńczony na łóżku, łapczywie łapiąc oddech i starając się uporządkować szalejące myśli. Nie powiem tego na głos, ale to było najlepsze doznanie w moim życiu. Na wpół śpiący przekręciłem się na bok i bez większego zastanowienia przytuliłem się do chłodnego ciała demona. To także było bardzo przyjemne doświadczenie, kiedy moja rozgrzana skóra stykała się z jego przyjemnie zimną. Zauważyłem, że jego ciało zawsze było zimne, nie ważne, czego by nie zrobił. Pewnie jest to rzecz zupełnie naturalna dla demonów. Nie wiem, do czego przyda mi się ta informacja, ale dobrze byłoby ją zapamiętać.
Zignorowałem fakt, że ciało Kou delikatnie się spięło, kiedy wtuliłem się w jego tors. Niespecjalnie się tym przejąłem, jedyne, co mnie obchodziło w tamtej chwili, to sen. Zamknąłem oczy i zanim zasnąłem poczułem, jak chłopak ostrożnie i może nieco niepewnie obejmuje mnie jedną ręką w pasie.

***

Obudziłem się w łóżku sam, co nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Podniosłem się powoli do siadu, cicho sycząc z bólu. Jeszcze kilka godzin temu nie zwracałem na to uwagi, przytłoczony przyjemnością jaką obdarowywał mnie demon i dopiero teraz odczułem nieprzyjemne skutki naszej zabawy. Przetarłem dłonią twarz i wyjrzałem przez okno, był późny ranek, sądząc po wysokości słońca, ale nie było to jeszcze południa. Czyli czeka mnie jeszcze kilka godzin spełniania każdego jego życzenia i nie byłem pewien, jak powinienem to odebrać. Z jednej strony, jeżeli podobnie ma tak wyglądać każdy z nim stosunek, to może być interesujące i bardzo przyjemne doświadczenie. Z drugiej, moje wycieńczone ciało chyba potrzebowało jeszcze troszkę odpoczynku.
Zacząłem rozglądać się po pokoju i zdałem sobie sprawę, że nigdy w nim nie byłem. Może i minęło trochę czasu, odkąd mieszkałem tutaj wraz z nim, ale tego byłem pewien, w końcu zdążyłem zwiedzić każdy jego zakątek w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi pomóc oprócz jednego, zamkniętego. Pokój miał inną kolorystykę i ładne, eleganckie meble, był także dużo większy. Nie wspominałem już o panującym tu porządku, Kousuke był strasznym pedantem.
Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu w poszukiwaniu swoich ubrań. Byłem przekonany, że gdzieś tutaj musiały być. Co prawda, jak przez mgłę pamiętałem moment, w którym Kousuke je ze mnie ściągnął, ale przecież nie mogły się rozpłynąć. Jedyne ubranie, jakie udało mi znaleźć w tym pomieszczeniu, to złożona czerwona koszula w nogach łóżka. I nic poza nią. Maiłem wrażenie, że ten dupek chciał, abym ją założył, ale nie chciałem mu dać tej satysfakcji.
Zsunąłem się z łóżka i podszedłem do jego komody, chcąc znaleźć coś jeszcze. Niestety chłopak musiał to przewidzieć, bo nie mogłem otworzyć żadnej z szuflad. Niezbyt zadowolony wziąłem ze sobą koszulę i skierowałem się do łazienki, aby umyć się po wcześniejszych wydarzeniach. W odbiciu lustra zauważyłem, że moja szyja, klatka piersiowa, a nawet i brzuch są pokryte małymi, czerwonymi śladami. Mógł sobie darować chociaż te malinki na szyi, jego zdaniem jak ja je teraz ukryje? I do tego jeszcze ta koszula, ledwo zakrywała moje najwrażliwsze części ciała, w końcu on nie był aż taki wysoki. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ten idiota zrobił to specjalnie. Tyle dobrego, że zostawił mi jakieś buty, paradowanie boso po jego posiadłości na pewno nie byłoby miłe.
Zszedłem na dół do kuchni podejrzewając, że właśnie tam zastanę chłopaka. Niestety, kuchnia była pusta, czyli pewnie i jego nie ma w domu. Będę miał trochę czasu, aby odpocząć i coś zjeść. Kolacji wczoraj nie jadłem, a pseudo trening i kilkugodzinne zabawy tylko podsyciły u mnie apetyt. Postanowiłem się trochę rozgościć i przygotować sobie omlet.
- Wiec śpiąca księżniczka się obudziła – usłyszałem uszczypliwy głos demona, kiedy w najlepsze pochłaniałem jedzenie. – Może usiądziesz, żeby ci było wygodniej? – zaproponował, sam zajmując jedno z krzeseł, by mieć na mnie idealnie widok.
- Dziękuję, postoję – bąknąłem, niespecjalnie urażony jego złośliwym komentarzem. Z powodów oczywistych oraz nieco bolesnych jadłem oparty o kuchenny blat.
Byłem ciekawy, jak długo go nie było, i gdzie tak właściwie był. I co robił. Bardzo jednak wątpiłem w to, że poda mi jasną odpowiedź, więc postanowiłem nawet nie poruszać tego tematu. Oprócz tego, byłem ciekawy jeszcze jednej rzeczy.
- Co zrobiłeś z moimi ubraniami?
- Twoje ubrania są w bezpiecznym miejscu – odparł, nawet nie kryjąc pogardy w głosie. Rozumiałem, że cenił sobie elegancję, ale bez przesady. Chyba lepsze byłyby moje znoszone rzeczy, niż paradowanie jedynie w samej koszuli, która ledwo cokolwiek zakrywała. – Na razie chcę, abyś chodził w tym. Swoje rzeczy dostaniesz, później, kiedy obiecany czas się skończy. Może, jeszcze się nad tym zastanawiam.
- Może? – powtórzyłem głucho jego słowa. Zastanawia się nad tym, czy oddać mi moje brania, chyba go powaliło. Czy on sobie myśli, że wrócę do kwater praktycznie nago. Po chwili zobaczyłem na jego twarzy kpiący uśmieszek. To mi nadal nie pomagało, nie wiedziałem, czy tylko sobie ze mnie kpi, czy mówi prawdę.
- Wyświadczę ci tylko przysługę, masz okropny gust – odparł, po czym teatralnie westchnął. – Coś ci nie pasuje w twoim aktualnym stroju?
- Jest trochę chłodno – przyznałem, odkładając pusty już talerz. Nie kłamałem, było mi nie za ciepło. Złapałem za krańce koszuli i lekko pociągnąłem ją w dół, chcąc ją nieco rozciągnąć. Już wcześniej miałem wrażenie, że jest za krótka, ale teraz, czując na sobie jego intensywny wzrok, czułem lekkie zawstydzenie. – Masz jeszcze parę godzin. Co mam jeszcze dla ciebie zrobić? – spytałem, krzyżując ręce na piersi. Czułem się lekko skrępowany, kiedy tak mi się przyglądał.

<Kousuke? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz