Zmartwił mnie ton, jakim odezwał się do nas Mikleo. A co, jeżeli obraził
się na mnie za tamte pytania? Może odrobinkę wczoraj przesadziłem? Chciałem się
dowiedzieć jak najwięcej, by móc jak najdokładniej określić relację, w jakiej
trwamy, bo, jak wiadomo, małżeństwa są różne. O dziwo, nasza relacja była
bardzo... ludzka, jak na człowieka i anioła. Nie spodziewałem się, że ktoś taki
jak on będzie odczuwał ziemskie pragnienia. Teraz już się nie dziwiłem,
dlaczego po wczorajszej drzemce tak gwałtownie zareagował. Byliśmy wtedy
naprawdę blisko, w dodatku musiałem coś robić przez sen, ponieważ moje dłonie
nie znajdowały się na jego ubraniu, ale pod. Jego ciało musiało to naprawdę
odczuć, po tak częstych i chyba intensywnych doznaniach nastąpiła długa
przerwa, i ja nagle macam go przez sen. Gdy tak sobie teraz pomyślę, to
naprawdę słabo z mojej strony.
Minąłem niepewną blondynkę i usiadłem na łóżku z tej strony, w którą
obrócony był Mikleo. Jak na mój gust, wyglądał trochę dziwnie. Znaczy, nadal
był najcudowniejszą istotą, jaka stąpała po ziemi i wygląda jak mała, słodka
owieczka, ale coś było nie tak. Jego spojrzenie było lekko nieobecne, a na
skroni mogłem dostrzec małe kropelki potu. Czy on był chory? Anioły mogą być
chore? Wcześniej go o to pytałem, ale nie odpowiedział mi, tylko od razu
przyznał się, że to przez mój dotyk. Ale dzisiaj dotykałem go bardzo mało, i
nawet w czysto platoniczny sposób. Kiedy nastał ranek Mikleo stwierdził, że nie
rusza się dzisiaj z łóżka, a ja to po prostu uszanowałem i spędziłem ten czas z
księżniczką, a już niedługo królową, która chciała nadrobić zaległości.
Położyłem Serafinowi dłoń na czole by sprawdzić, czy przypadkiem nie miał
gorączki, co może było lekką głupotą, przecież nie miał wypieków. Od razu
poczułem, że jego skóra jest gorąca, a ciało delikatnie drżało, czyli to nie
był aż taki głupi ruch z mojej strony. Mikleo od razu odsunął się od mojej
dłoni, co tylko bardziej mnie zaniepokoiło. Może był faktycznie chory? Skoro
jego ciało odczuwało podniecenie, to może i mogło zachorować?
– Mikleo, dobrze się czujesz? – spytałem cicho, odgarniając kosmyki z jego
policzków. Powinienem odmówić księżniczce i z nim zostać, widać, że nie jest z
nim najlepiej.
– Tak, muszę tylko trochę poleżeć, przejdzie mi do jutra – odparł
uspokajająco chłopak, uśmiechając się do mnie łagodnie. Jednak ja nie czułem
się ani trochę spokojniejszy. Coś było nie tak, i ja widziałem.
– Może zostać z tobą? Nie wyglądasz najlepiej? – kontynuowałem,
przyglądając się mu bacznie.
– To jest normalne, za parę godzin znów będzie wszystko normalnie. Idź i
baw się dobrze, tylko uważaj na siebie – dodał, uciekając wzrokiem gdzieś w
bok.
Westchnąłem ciężko, nie za bardzo będąc pewnym, co w tej chwili zrobić. Z
jednej strony Mikleo zapewniał mnie, że to nic takiego, a chciałbym spędzić
więcej czasu z Alishą, którego niedługo ona będzie miała coraz mniej. Z
drugiej, chłopak mógł mnie okłamać tak, jak to zrobił wcześniej, aby mnie nie
martwić, i wtedy to niemal nie skończyło się tragedią. Może powinienem
posłuchać swojego instynktu i zostać? Chłopak przerwał moje rozterki, podnosząc
się do siadu i czochrając moje włosy, a ja lekko napuszyłem policzki na ten gest.
– Nic mi nie będzie, zdrzemnę się przez ten czas, przez który cię nie
będzie i kiedy wrócisz, będę czuł się lepiej. Nie każ przyszłej królowej czekać
– odparł lekko, posyłając mi najcieplejszy uśmiech, na jaki było go w tej
chwili stać. Pokiwałem niepewnie na jego słowa, po czym wstałem i nachyliłem
się nad nim, by móc pocałować go w skroń.
– Nie zrób niczego głupiego – poprosiłem na odchodne, po czym wyszedłem
wraz z blondynką.
***
Spędziłem znacznie więcej czasu z Alishą, niż początkowo przypuszczałem. Najpierw
spędziliśmy trochę czasu w mieście, pod czujnym okiem strażników. Blondynka
wiedziała o wczorajszym zajściu i zwiększyła częstotliwość patroli. Tamten
pasterz był teraz poszukiwany, ale szczerze wątpiłem, by go znaleźli. Może się
nie zbliży, wydaje mi się, że jest na tyle słaby, by nie sprostać tylu
strażnikom naraz. Zresztą, sam Mikleo mówił mi, że zły pasterz nie jest w
najlepszej kondycji i dlatego potrzebuje jego krwi, by móc wrócić do pełni sił.
A jednak nadal był na tyle silny, by móc bez problemu mnie pokonać. Jeśli mam
pomóc Mikleo i zapewnić mu bezpieczeństwo, muszę stać się silniejszy.
Po spacerze po mieście wróciliśmy do zamku. Na chwilę nawet zajrzałem do Mikleo,
ale ten spał, więc postanowiłem mu nie przeszkadzać. Aż do późnego wieczoru
spędziłem czas w królewskich ogrodach wraz z Alishą, Lailah i Yukim; kiedy
słońce schodziło coraz to niżej, na zewnątrz panowała coraz przyjemniejsza
temperatura i aż przyjemnie było tam siedzieć.
W końcu wróciłem do pokoju po tak cudownie luźnym dniu. W przeciwieństwie
do ostatnich dni, dzisiaj nikt mi o niczym nie przypominał, a przynajmniej nie
o ważnych rzeczach; po prostu mogłem cieszyć się towarzystwem osób, które
kiedyś były dla mnie ważne. Poznawanie ich na nowo było naprawdę ciekawym doświadczeniem.
- Już się obudziłeś – zauważyłem z ulgą, kiedy wszedłem do pokoju. Mikleo
siedział na łóżku, tyłem do mnie i wpatrywał się w okno. W pokoju panował
półmrok, dlatego zapaliłem świeczki. – Jak się czujesz? Wow… - wymamrotałem,
kiedy chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Co? – wyburczał chłopak, patrząc na mnie z podejrzliwością.
- Ale ci się oczy błyszczą – wyjaśniłem, podchodząc do łóżka i siadając
obok niego. Wyglądał cudownie, ale też jednocześnie niepokojąco. Położyłem mu
dłoń na czole i zauważyłem, że sytuacja ani trochę się nie poprawiła. Nadal był
rozpalony i lekko nieobecny. – Jesteś pewien, że nic ci nie jest? Może coś ci
przynieść? Albo zawołać Lailah?
- Wszystko w porządku – wymamrotał, spuszczając ze mnie wzrok. Miałem wrażenie,
że było jeszcze gorzej, niż wcześniej. Widziałem, jak ciało chłopaka drży, a
jego oddech był ciężki i nieregularny. Ale jak wchodziłem do pokoju, niczego
nie słyszałem, oddech miał normalny. Dopiero kiedy podszedłem, coś zaczęło się
dziać. To przeze mnie?
- Co się dzieje? Może mogę ci jakoś pomóc? – dopytywałem, tym razem delikatnie
chwytając go za dłoń. Chciałem, aby na mnie spojrzał i powiedział, co się dzieje.
– Przeze mnie się tak czujesz? Może mam odejść, byś poczuł się lepiej?
<Mikleo? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz