piątek, 31 lipca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Zmartwił mnie ton, jakim odezwał się do nas Mikleo. A co, jeżeli obraził się na mnie za tamte pytania? Może odrobinkę wczoraj przesadziłem? Chciałem się dowiedzieć jak najwięcej, by móc jak najdokładniej określić relację, w jakiej trwamy, bo, jak wiadomo, małżeństwa są różne. O dziwo, nasza relacja była bardzo... ludzka, jak na człowieka i anioła. Nie spodziewałem się, że ktoś taki jak on będzie odczuwał ziemskie pragnienia. Teraz już się nie dziwiłem, dlaczego po wczorajszej drzemce tak gwałtownie zareagował. Byliśmy wtedy naprawdę blisko, w dodatku musiałem coś robić przez sen, ponieważ moje dłonie nie znajdowały się na jego ubraniu, ale pod. Jego ciało musiało to naprawdę odczuć, po tak częstych i chyba intensywnych doznaniach nastąpiła długa przerwa, i ja nagle macam go przez sen. Gdy tak sobie teraz pomyślę, to naprawdę słabo z mojej strony.
Minąłem niepewną blondynkę i usiadłem na łóżku z tej strony, w którą obrócony był Mikleo. Jak na mój gust, wyglądał trochę dziwnie. Znaczy, nadal był najcudowniejszą istotą, jaka stąpała po ziemi i wygląda jak mała, słodka owieczka, ale coś było nie tak. Jego spojrzenie było lekko nieobecne, a na skroni mogłem dostrzec małe kropelki potu. Czy on był chory? Anioły mogą być chore? Wcześniej go o to pytałem, ale nie odpowiedział mi, tylko od razu przyznał się, że to przez mój dotyk. Ale dzisiaj dotykałem go bardzo mało, i nawet w czysto platoniczny sposób. Kiedy nastał ranek Mikleo stwierdził, że nie rusza się dzisiaj z łóżka, a ja to po prostu uszanowałem i spędziłem ten czas z księżniczką, a już niedługo królową, która chciała nadrobić zaległości.
Położyłem Serafinowi dłoń na czole by sprawdzić, czy przypadkiem nie miał gorączki, co może było lekką głupotą, przecież nie miał wypieków. Od razu poczułem, że jego skóra jest gorąca, a ciało delikatnie drżało, czyli to nie był aż taki głupi ruch z mojej strony. Mikleo od razu odsunął się od mojej dłoni, co tylko bardziej mnie zaniepokoiło. Może był faktycznie chory? Skoro jego ciało odczuwało podniecenie, to może i mogło zachorować?
– Mikleo, dobrze się czujesz? – spytałem cicho, odgarniając kosmyki z jego policzków. Powinienem odmówić księżniczce i z nim zostać, widać, że nie jest z nim najlepiej.
– Tak, muszę tylko trochę poleżeć, przejdzie mi do jutra – odparł uspokajająco chłopak, uśmiechając się do mnie łagodnie. Jednak ja nie czułem się ani trochę spokojniejszy. Coś było nie tak, i ja widziałem.
– Może zostać z tobą? Nie wyglądasz najlepiej? – kontynuowałem, przyglądając się mu bacznie.
– To jest normalne, za parę godzin znów będzie wszystko normalnie. Idź i baw się dobrze, tylko uważaj na siebie – dodał, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
Westchnąłem ciężko, nie za bardzo będąc pewnym, co w tej chwili zrobić. Z jednej strony Mikleo zapewniał mnie, że to nic takiego, a chciałbym spędzić więcej czasu z Alishą, którego niedługo ona będzie miała coraz mniej. Z drugiej, chłopak mógł mnie okłamać tak, jak to zrobił wcześniej, aby mnie nie martwić, i wtedy to niemal nie skończyło się tragedią. Może powinienem posłuchać swojego instynktu i zostać? Chłopak przerwał moje rozterki, podnosząc się do siadu i czochrając moje włosy, a ja lekko napuszyłem policzki na ten gest.
– Nic mi nie będzie, zdrzemnę się przez ten czas, przez który cię nie będzie i kiedy wrócisz, będę czuł się lepiej. Nie każ przyszłej królowej czekać – odparł lekko, posyłając mi najcieplejszy uśmiech, na jaki było go w tej chwili stać. Pokiwałem niepewnie na jego słowa, po czym wstałem i nachyliłem się nad nim, by móc pocałować go w skroń.
– Nie zrób niczego głupiego – poprosiłem na odchodne, po czym wyszedłem wraz z blondynką.

***

Spędziłem znacznie więcej czasu z Alishą, niż początkowo przypuszczałem. Najpierw spędziliśmy trochę czasu w mieście, pod czujnym okiem strażników. Blondynka wiedziała o wczorajszym zajściu i zwiększyła częstotliwość patroli. Tamten pasterz był teraz poszukiwany, ale szczerze wątpiłem, by go znaleźli. Może się nie zbliży, wydaje mi się, że jest na tyle słaby, by nie sprostać tylu strażnikom naraz. Zresztą, sam Mikleo mówił mi, że zły pasterz nie jest w najlepszej kondycji i dlatego potrzebuje jego krwi, by móc wrócić do pełni sił. A jednak nadal był na tyle silny, by móc bez problemu mnie pokonać. Jeśli mam pomóc Mikleo i zapewnić mu bezpieczeństwo, muszę stać się silniejszy.
Po spacerze po mieście wróciliśmy do zamku. Na chwilę nawet zajrzałem do Mikleo, ale ten spał, więc postanowiłem mu nie przeszkadzać. Aż do późnego wieczoru spędziłem czas w królewskich ogrodach wraz z Alishą, Lailah i Yukim; kiedy słońce schodziło coraz to niżej, na zewnątrz panowała coraz przyjemniejsza temperatura i aż przyjemnie było tam siedzieć.
W końcu wróciłem do pokoju po tak cudownie luźnym dniu. W przeciwieństwie do ostatnich dni, dzisiaj nikt mi o niczym nie przypominał, a przynajmniej nie o ważnych rzeczach; po prostu mogłem cieszyć się towarzystwem osób, które kiedyś były dla mnie ważne. Poznawanie ich na nowo było naprawdę ciekawym doświadczeniem.
- Już się obudziłeś – zauważyłem z ulgą, kiedy wszedłem do pokoju. Mikleo siedział na łóżku, tyłem do mnie i wpatrywał się w okno. W pokoju panował półmrok, dlatego zapaliłem świeczki. – Jak się czujesz? Wow… - wymamrotałem, kiedy chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Co? – wyburczał chłopak, patrząc na mnie z podejrzliwością.
- Ale ci się oczy błyszczą – wyjaśniłem, podchodząc do łóżka i siadając obok niego. Wyglądał cudownie, ale też jednocześnie niepokojąco. Położyłem mu dłoń na czole i zauważyłem, że sytuacja ani trochę się nie poprawiła. Nadal był rozpalony i lekko nieobecny. – Jesteś pewien, że nic ci nie jest? Może coś ci przynieść? Albo zawołać Lailah?
- Wszystko w porządku – wymamrotał, spuszczając ze mnie wzrok. Miałem wrażenie, że było jeszcze gorzej, niż wcześniej. Widziałem, jak ciało chłopaka drży, a jego oddech był ciężki i nieregularny. Ale jak wchodziłem do pokoju, niczego nie słyszałem, oddech miał normalny. Dopiero kiedy podszedłem, coś zaczęło się dziać. To przeze mnie?
- Co się dzieje? Może mogę ci jakoś pomóc? – dopytywałem, tym razem delikatnie chwytając go za dłoń. Chciałem, aby na mnie spojrzał i powiedział, co się dzieje. – Przeze mnie się tak czujesz? Może mam odejść, byś poczuł się lepiej?

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz