sobota, 18 lipca 2020

Od Kousuke CD Keitha

Zastanowiłem się chwilę nad tym, czego mogę od niego w sumie oczekiwać, dostałem to, czego chciałem, ale czy to oznaczało, że może dać mi coś jeszcze? Mogę troszeczkę go pomęczyć to prawda jednak czy naprawdę chce robić to cały dzień? Pół dnia dokładnie mówiąc. Musiałem to naprawdę przemyśleć taka okazja nie zdarzy się drugi raz, na przyszłość na pewno będzie bardziej ostrożny i nie rzuci tak głupiutkiego pomysłu, co więc mogę zrobić, aby to wykorzystać? Sam nie wiem, muszę się skupić, aby jeszcze troszeczkę go podroczyć, póki nie może powiedzieć mi nie.
Wstałem powoli z wygodnego miejsca, na którym siedziałem, podchodząc do mojego gościa bliżej, aby położyć swoje dłonie na jego biodrach, patrząc mu prosto w oczy.
- To zależy od ciebie, co chciałbyś zrobić - Odparłem, uśmiechając się szeroko, jak to ja dumny i pewny pan oczekujący inicjatywy własnej ze strony chłopaka. Czego jednak mogłem się po nim spodziewać, no właśnie tego to znaczy niczego, konkretnego ten człowieczek na nic wam nie potrafi wpaść, wszystko trzeba mu pokazywać palcem to naprawdę irytujące, miałem go za bardziej inteligentnego.
- Przestań się zgrywać, mów czego oczekujesz - Burknął, odpychając moją dłoń, znów zaczął się stawiać, a to najbardziej mi się podobało, mały słabiutki dzieciak pokazuje, jakim to mężczyzną jest lub jakim chciałby być.
Westchnąłem głośno, przewracając oczami, z nim to nawet pobawić się nie można, na tyle ile sam bym chciał, wolałbym, aby był bardziej kumaty, nic jednak nie poradzę, to nie on czyta w myślach, tylko ja. Mam ułatwione zadanie w porównaniu do niego.
- Chciałem, abyś sam do tego doszedł - Położyłem mu jedną dłoń na policzku, całując delikatnie jego czoło, Keith odsunął się ode mnie, mrużąc oczy, przez chwilę zapomniałem, że on to nie ja inne charaktery i podejście do życia.
- Żadna z tobą zabawa - Mruknąłem, przewracając oczami, delikatnie tym niepocieszony wracając na swoje poprzednie miejsce, na którym siedziałem. - Chciałem odrobinę się pobawić, widzę jednak, że nie umiesz czytać między wierszami. Co się dziwić jesteś tylko człowiekiem, wy macie problemy nawet z najprostszymi rzeczami - Zauważyłem, nawet nie ukrywając niezadowolenia, gdy to mój ludzki towarzysz przewrócił oczami, stojąc bez ruchu w miejscu.
- Masz zamiar długo mówić do mnie tym durnym szyfrem?
- Tak długo, jak będę chciał mam przecież jeszcze kilka godzin z tobą, w których to mogę kazać ci robić, co tylko chce, nie wspominając o tym, że mogę ci mówić, co chcę - Stwierdziłem, wzruszając ramionami. Szczerze mówiąc, już się z nim podrażniłem, więc to mam z głowy w tej chwili postanowiłem zrobić coś ciekawszego. Powiedzmy, że mam dzięki naszej wspólnej nocy dobry humor co za tym idzie mój zwierzak, nie będzie, miał zemną problemów, no przynajmniej nie dziś.
- Dupek - Burknął, na co dumnie wyprostowałem się, poprawiając swoje ubranie. Doskonale o tym wiedziałem, wręcz robiłem to specjalnie, aby tak mnie postrzegano, demony już tak mają, mówi nam się złe rzeczy, a my cieszymy się, mówi się dobrze, krzywimy się, demony nie mogą być dobre to wstyd i hańba dla każdego z nas a mimo to czasem zdarza mi się być dobrym nawet zbyt dobrym po kim ja to mam? Bo na pewno nie po moich rodzicach oni nie mają uczuć, nigdy ich nie mieli.
- Ależ dziękuję ci bardzo - Szeroki uśmiech pojawił się na moich ustach.
Wstałem na chwilę z krzesła, aby pójść do swojego pokoju, w końcu wpadłem na nie najgorszy pomysł. W szafie znajdującej się w moim pokoju znalazłem ubrania gustowne jednocześnie pasujące do chłopaka. Zszedłem na dół, podając mu ubrania.
- Co to jest? To nie moje - Zauważył, biorąc ubrania do rąk.
- Brawo jakiś spostrzegawczy twoich ubrań w życiu bym ci nie oddał, ubieraj się i wychodzimy - Odparłem, patrząc na niego wyczekująco. Keith jednak nie reagował, nie wiedząc chyba, co się dzieje. Rany co za głupia istota. - Nie kasz mi czekać wiesz, że tego nie lubię - Burknąłem, lekko poirytowany.
- Gdzie idziemy? - Słysząc to pytanie, wzruszyłem ramionami.
- Na początku na treningi trzeba z rana dać ci w kość, a później hym sam zdecyduj, ja już dostałem, to czego chciałem, pozwolę ci wykorzystać nasz wspólny czas, jak tylko zechcesz, znaj łaskę pana - Mój głos jak zwykle był pogardliwy, choć nie byłem złośliwy, jeszcze nie no może odrobinkę co było normalne, chyba już nawet to go nie dziwi, tak przynajmniej myślę...

<Keith? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz