niedziela, 5 lipca 2020

Od Yuuko CD Keya

Gdy obudziłam się o poranku, byłam zdziwiona, że dalej żyje. Nie rozumiałam, dlaczego dziewczyna mnie nie zabiła, skoro miała na to idealną okazję. Groziłam Keyi w jej własnym domu, a gdy spałam, będąc całkowicie bezbronną, ta przykryła mnie kocem i pozwoliła wypocząć. Czułam się zdezorientowana, a wyrzuty sumienia ogarnęły moją głowę. Może ona naprawdę była dobrą osobą i nie chciała zrobić mi krzywdy. Odgoniłam od siebie te myśli i spojrzałam na Merfoza, który uważnie mi się przyglądał. Od razu zauważyłam, że w jego oczach nie ma już tego bólu i strachu. Pogłaskałam wilka po głowie, lekko się uśmiechając.
Po chwili do pokoju weszła Keya i tak jak zapewniła mnie dzień wcześniej, zajęła się stworzeniem. Mój wzrok krążył za nią, a ja dalej nie mogłam pozbyć się myśli, że dziewczyna nie jest zła.
-To co? Gotowa?-zapytała, gdy skończyła zajmować się Merfozem-za pół godziny wyjdziemy, znam fajne miejsce-dodała i wyszła z pokoju.
Całkowicie zapomniałam o propozycji walki, na którą się zgodziłam. Teraz już nie mogłam się wycofać, w sumie nawet nie chciałam, w końcu miałam okazje dowiedzieć się, czy Keya naprawdę jest tylko człowiekiem.

Stanęliśmy na środku dużej polany, otoczonej gęstym lasem. Miłe, spokojne miejsce nie pasowało na teren walki, ale to nie ja decydowałam. Keya zaskakująco szybko przeszła do ataku, już po pierwszych uderzeniach wiedziałam, że nie jest amatorką. Dziewczyna również spostrzegła, że i ja do nich nie należę, bo po kilku moich ciosach przeszła do obrony. Dobrze radziła sobie z odpieraniem moich ciosów i wykonywaniem kontr. Uśmiech wkradł się na moje usta, dawno nie walczyłam z nikim, kto chociaż trochę dorównywałby mi umiejętnościami. Nawet jeśli spotykałam takie osoby, to z reguły podczas zadań nawet nie próbowałam z nimi walczyć, z pomocą moich mocy szybko pozbywałam się celu. Nie przyjmowałam zleceń na Wygnańców, dlatego też misje nie stanowiły dla mnie większego problemu. Z Keyą było inaczej, dawała z siebie wszystko podczas tej walki i mimo że popełniła kilka błędów, radziła sobie naprawdę dobrze. Było kilka sytuacji, w których mogłam ją mocniej lub lżej zranić, ale mogłam je policzyć na palcach jednej dłoni. Nie skorzystałam z żadnej z nich, w końcu im dłużej trwa zabawa, tym jest ciekawiej.
Na początku nie rozumiałam, dlaczego dziewczyna tak bardzo się stara, później jednak przyszła mi dość zabawna myśl - chciała zmusić mnie do użycia swoich mocy. Nie wiedziałam, czy moje przypuszczenia są prawdziwe, ale użycie umiejętności było kuszącą opcją.
Odskoczyłam od dziewczyny na większą odległość i posłałam jej cwany uśmiech. Jeśli naprawdę chce zobaczyć moje moce, to użyję tej, której zobaczyć się nie da. Wzięłam głęboki wdech, czułam, jak przez moje nogi zaczyna przepływać masa energii, która emanowała również z mojego miecza. Przyjęłam pozycję do ataku, po czym wykonałam żwawy skok w stronę Keyi. Dziewczyna w ostatnim momencie zablokowała moje ostrze, jednak straciła równowagę i zachwiała się w tył. Szybko odzyskała balans swojego ciała i zacisnęła dłonie na broni.
-Tym mnie zaskoczyłaś-powiedziała, również się uśmiechając.
-Spokojnie, to jeszcze nie koniec-zaśmiałam się, znowu przygotowując do ataku.
Moje ruchy były szybkie i zwinne, nie dawałam dziewczynie możliwości na kontratak. Większość zwykłych ludzi wymiękłaby przy pierwszym uderzeniu, jednak Keya mimo trudności, blokowała moje ciosy. Naprawdę świetnie się bawiłam, nie spodziewałam się takiego wyzwania.
-Czas to kończyć-oznajmiłam, przyglądając się zdyszanej dziewczynie.
Nie czekałam na odpowiedź i zaatakowałam. Uderzenie było tak mocne, że dziewczyna poleciała w tył. Doskoczyłam do niej i złapałam, jedną ręką podtrzymywałam jej ciało, a drugą trzymałam przy nim ostrze. Lekko rozcięłam skórę kobiety, po czym popchnęłam ją do przodu. Keya odzyskała równowagę i odwróciła się w moją stronę, biorąc szybkie oddechy.
-Wygrałam-powiedziałam z uśmiechem-teraz należysz do mnie.

<Keya? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz