środa, 29 lipca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Nie do końca rozumiałem czemu o to pyta przecież gdybyśmy się nie kochali, nie bylibyśmy razem, każde z nas po prostu wciąż trwałby w przyjaźni, nie pozwalając sobie na większe uczucia.
- Wiesz, gdybyśmy się nie kochali, nie bylibyśmy razem - Powtórzyłem, to o czym pomyślałem, wciąż nie wiedząc czemu o to pyta.
- Nie o to mi chodzi, pytam o tę cielesną miłość - Poprawił mnie, uświadamiając tym samym złą interpretację jego słów.
Zaskoczony patrzyłem na twarz Soreya, nie wiedząc co powiedzieć, oczywiście jego pytanie było zrozumiałe przynajmniej w tej chwili, miał prawo wiedzieć, czy to robiliśmy tylko dlaczego mnie. To znaczy, oczywistym faktem jest, że musi zapytać mnie, a nie kogoś innego, ale to strasznie stresujące ja nie umiem, o tym mówię, to zabawne, gdy kochanie się jest dla mnie prostsze niż mówienie o tym ukochanej osobie, z którą właśnie to robiłem.
- Cóż - Podparłem się nerwowo po głowie, w ten sposób mogłem wysłać zły sygnał do Soreya który nie zna odpowiedzi na to pytanie.
- To znaczy, że nie? - Na to pytanie westchnąłem cicho, biorąc się w garść, musiałem mu odpowiedzieć na to pytanie w sposób normalny, a przynajmniej się postarać, aby nie mieszać mu niepotrzebnie w głowie.
- Tak, kochaliśmy się - Wydusiłem to w końcu z siebie jeszcze bardziej zawstydzony, w tej chwili moje pragnienia przejęły kontrolę nad moim ciałem, tylko mózg walczył, aby nie dopuścić do niczego, czego sam Sorey by nie chciał.
Chłopak patrzył na mnie w milczeniu, analizując moje słowa, to w tej chwili może być dla niego dziwne, ale gdy przyswoi sobie wszystko zrozumie, że oboje tego chcieliśmy, bez znaczenia na to, kim jestem. Anioł człowiek co za różnica kochamy się i tylko to się liczy.
- Anioł chciał kochać się z człowiekiem, czyta i ... - Zaczął mówić, tak jakbym nie potrafił uwierzyć w moje słowa, za bardzo chyba stara się mnie wywęszyć, a przecież jestem tak samo ludzki, jak on. Fakt stoję ponad ludźmi, ale moje ciało pragnie tego, co ludzi, mogę jeść, spać, kochać i oddychać niczym się nie rośnie może trochę, troszeczkę, w porównaniu do ludzi nie muszę dużo spać i specjalnie jeść a do tego mam moce i nie widzą mnie niewierzący, ale to nic dla mnie najważniejsze jest to, aby to Sorey mnie widział i kochał, nic więcej się dla mnie nie liczy.
- Daj spokój, Sorey oboje tego chcieliśmy, nie ma znaczenia, kim jestem, od zawsze byłem i będę równy tobie, może jestem serafinem, ale to nigdy dla nas nie miało znaczenia - Przyznałem, kładąc dłoń na jego policzku, delikatnie się do niego uśmiechając.
Chłopak bez zastanowienia odwzajemnił uśmiech mimo ciągłego zaskoczenia, wciąż uważam, że powiedziałem mu to za szybko, mogłem się jeszcze wstrzymać, nie powinienem się aż tak śpieszyć, moje uczucia i pragnienia nie miałby teraz znaczenia, najważniejsze było to, co on czuje. Sorey był jeszcze trochę zagubiony, może i powoli wszystko sobie przyswajał, jednak to wciąż nie było to, musiałem kontrolować swoje ciało, które nieustannie pragnęło jego bliskości, jak na anioła byłem strasznie niecierpliwy do tego bardzo zachłanny, może pozostało mi to jeszcze po moim ludzkim życiu, tego pewien nie mogłem być, nie pamiętałem za wiele i chyba pamiętać nie chciałem, to życie, które teraz miałem ma znaczenie, przeszłość jest już za mną i nigdy już nie powróci, nawet gdybym tego chciał..
Wtuliłem się bez słowa w jego ciało, potrzebując jego bliskości, ciesząc się, że choć na tyle mogłem sobie pozwolić. Tęskniłem za tym zwykłym wtuleniem się w jego ciało, za jego zapachem, za dotykiem, miałem go przy sobie, a mimo to czułem, jakby wcale tu go nie było. Na szczęście wszystko powoli wraca do normalności, nie jest jeszcze tak, jakbym chciał, aby było, lecz to już jest spora zmiana i dla niego i dla mnie.
- Chcesz coś teraz robić? - Spytałem, nie odsuwając się od niego, zastanawiając się, czy mamy zamiar spędzić tak resztę dnia, nie żeby mi to przeszkadzało, moje ciało wciąż jeszcze nie nacieszyło się jego bliskością, nie ja byłem jednak tu najważniejszy, muszę w końcu sobie to wmówić, aby uspokoić to straszne ciało, które nie potrafiło się uspokoić, jestem naprawdę beznadziejny. A to nie ja przypadkiem upominałem Soreya, aby nie był tak zachłanny? W tej chwili wszystko się odwróciło, chyba zaczynam rozumieć, co czuło jego ciało, gdy specjalnie nie chciałem się z nim kochać, aby zrobić mu na złość, obiecuję sobie, już więcej tak nie zrobię, przynajmniej do czasu aż o tym nie zapomnę, a może się tak zdarzyć, przecież nikt nie powiedział, że muszę pamiętać od razu o wszystkim tym, co obiecałem sobie lub innym..

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz