środa, 8 lipca 2020

Od Yuuko CD Keya

Targała mną masa emocji, z jednej byłam szczęśliwa, ponieważ Keya zgodziła się na moją propozycję, z drugiej czułam podniecenie, pocałunek z nią był cudowny. Jej rude kosmyki lekko łaskotały moją twarz, a miękkie usta błądziły po mojej skórze i wargach.
Teraz jednak towarzyszyło mi również przerażenie, z ramienia dziewczyny kapała krew. Gdy usłyszałam warczenie Merfoza, wiedziałam, że wrogowie są coraz bliżej.
-Keya odsuń się-powiedziałam.
-Ale...
-Odsuń się-powtórzyłam, nie dając dziewczynie dojść do słowa.
Keya niechętnie się odsunęła, a ja usiadłam naprzeciw niej.
-Zatkaj uszy najmocniej, jak potrafisz-oznajmiłam.
Kobieta lekko zdziwiona wykonała moje polecenie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam śpiewać pieśń. Po chwili wokół nas rozległy się krzyki ludzi i ryki różnych zwierząt. Dziewczyna zaczęła cicho piszczeć, mimo wszystko mój głos docierał do jej głowy. Po kilku sekundach przestałam śpiewać, Bastion przybrał cielesną formę, a ja wyjęłam katanę.
-Pilnuj jej, proszę-powiedziałam do stworzenia.
Posłałam ciepły uśmiech dalej oszołomionej Keyi i ruszyłam w stronę Merfoza. Używanie kilku mocy naraz było dość męczące, ale nie miałam innego wyboru. Wzmocniłam swoje nogi i biegłam najszybciej jak mogłam. Chwile później ujrzałam przemienionego wilka, który właśnie odgryzał głowę jednemu z przeciwników. W ostatniej chwili doskoczyłam do mężczyzny, blokując jego atak w stronę wilka. Odbiłam jego ostrze i kopnęłam w brzuch, przez co wróg poleciał do tyłu.
-Kim jesteście?-zapytałam, starając się zachować spokój.
-Nie powinno cię to interesować-odparł jeden z nich, uważnie mi się przypatrując-ale pokaż mi wszystko, co masz, Wygnańcu.
Po tych słowach przybrał pozycję do ataku, tak jak pozostali przeciwnicy. Bez zastanowienia użyłam kolejnej umiejętności, moja ręka przybrała smoczą formę, a wokół nas rozpyliłam trujący gaz. Słyszałam, jak mężczyźni zaczęli kaszleć, ale nie dali za wygraną. Starałam się blokować każdy cios, ale atakowali wszyscy na raz. Małe zacięcia lekko mnie rozpraszały, jednak dalej zachowywałam skupienie. Merfoz znowu włączył się do walki, skacząc na jednego z nich. Wykorzystałam okazje i zrobiłam unik, po czym rozcięłam brzuch jednemu z wrogów. Dwóch padło z powodu gazu, a kolejna dwójka z nich się wycofała. Wskoczyłam na wilka i ruszyliśmy za nimi, mężczyźni wyszli z chmury i czekali na nas przygotowani do dalszej walki. Merfoz skoczył nad nimi, a ja zeszłam z niego w locie, lądując wprost na przeciwniku i wbijając mu ostrze w ramię. W tym czasie drogi spróbował zadać mi cios, ale ogon wilka posłał go na najbliższe drzewo. Dobiłam zranionego wroga i padłam na ziemię obok. Moja ręka wróciła do normalności, a ja czułam się bardzo senna. Zraniony towarzysz podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Z trudem wspięłam się na jego grzbiet i dość mozolnie ruszyliśmy w stronę Keyi i Bastiona.
Gdy doszliśmy na miejsce, dziewczyna wyglądała na bardzo zmartwioną. Obok nich leżał jeden z mężczyzn, posiadał łuk, więc to on musiał zranić kobietę.
-Yuuko!-zawołała Keya, podbiegając do mnie.
Pomogła mi zejść z Merfoza, jednak nie byłam w stanie ustać na nogach. Usiadła na piasku i położyła moją głowę na swoich udach.
-To nic, tylko kilka zadrapań-powiedziałam, gładząc jej policzek-po prostu zużyłam za dużo mocy, jestem bardzo zmęczona.
Czułam, jak moje powieki opadają, a ja nie byłam w stanie się temu oprzeć. Ból przez nadużycie coraz bardziej się nasilał, moje znaki pod żebrami i na biodrze wręcz nim pulsowały. Mimo to ostatnie co zapamiętałam to zmartwiony wzrok dziewczyny i ciepły dotyk jej skóry.


<Keya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz