Byłem zaniepokojony jego stanem, on naprawdę mnie nie widział, nie tylko zresztą mnie Yuki, który przyszedł się przywitać, również przeżył szok i ja tu wytłumaczyć dziecku tę sytuację? To wszystko było cholernie ciężkie dla mnie a co dopiero dla małego dziecka, które nic nie rozumie.
Nie wiedziałem już co robić ani nawet co myśleć strasznie martwiłem się o Soreya, a jednocześnie byłem na niego wściekły, przecież miał uważać, miał być ostrożny, miało być wszystko dobrze, a teraz nic nie pamięta, nie wie, kim jest, nie widzi nas i – co gorsza – nie wiadomo czy kiedykolwiek znów zobaczy.
- Czy Sorey wyzdrowieje? - Yuki siedzący na fotelu zwrócił się do mnie, głaszcząc swojego psa i on był zmartwiony złym stanem chłopaka, na swój sposób też pewnie to przeżywał, związał się bardzo z naszą dwójką, a w tej chwili nawet nie rozumie, co się dzieje. Przyszedł tu taki wesoły, krzyczał i mówił wiele słów do chłopaka, który dostrzegał jedynie psa to irytujące i bolesne a ja nic nie mogę z tym zrobić, nawet gdybym bardzo chciał.
- Miejmy taką nadzieję, jest silny da sobie radę, potrzebuje tylko troszeczkę czasu - Pocieszałem chłopca, starając się uspokoić i jego i siebie może to niewiele da, ale co więcej, mogłem zrobić? Musiałem być jego oparciem w tej chwili ma tylko mnie. - Będzie dobrze - Dodałem, podchodząc, do którego chłopca pogłaskałem po głowie. Prosząc, aby poszedł na dwór, w międzyczasie pojawiła się w pokoju Alisha, która chciała zemną porozmawiać, lepiej, aby dziecka nie było przy tym, nie wiadomo co ma mi do przekazania.
- Lekarz jest dobrej myśli, może z czasem Sorey coś sobie przypomni - Alisha mówiła cicho, aby nie obudzić śpiącego chłopaka, powinien odpoczywać, w końcu nieźle przywalił o ziemię. Cały Sorey rozsądku brak, gdy tylko wróci mu pamięć, ochrzanie go jak jeszcze nigdy o ile w ogóle wróci.
Westchnąłem cicho, siadając ostrożnie na boku łóżka, wpatrując się w twarz śpiącego chłopaka, rozmawiając spokojnie z Alishą która również przez cały czas była tu zemną, jestem jej nawet trochę za to wdzięczny, on teraz potrzebował obecności drugiego człowieka. Kogoś, kogo może zobaczyć, kogoś, kto może go pocieszyć, czyli nie ja. Mnie nie widzi, a nawet nie słyszy, nawet nie wie, jak bardzo mnie to krzywdzi, nie jego wina specjalnie tego nie zrobił, a mimo to czuje żal, gdyby wtedy był ostrożniejszy, nic by się nie wydarzyło. Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć?
- Z kim rozmawiasz? - Naszą wymianę zdań przerwał głos budzącego się Soreya, na chwilę oderwaliśmy od niego wzrok, pogrążając się w rozmowie dotyczącej jego utraty pamięci i tu taka wtopa. Alisha spojrzała na mnie niepewnie, na co wzruszyłem ramionami. Co ja mogłem zrobić? Musi coś wymyślić, ja jej w tym nie pomogę niestety.
- Sorey może ci się to wydać głupie, ale nie jesteśmy tutaj sami - Gdy to powiedziała, ciało chłopaka zadrżało, rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu, nawet mnie nie zauważając.
- O czym ty mówisz? - Zmarszczył brwi, uważnie jej się przyglądając, tak jakby czegoś szukał, nie rozumiałem czego i chyba rozumieć nie chciałem.
- Tuż przed tobą siedzi anioł. Serafin wody znasz go od zawsze, to dzięki tobie mogłam go ujrzeć - Alisha mówiła ostrożnie, starając się nie wystraszyć chłopaka, co w żadnym wypadku jej się nie udało.
- Wystarczy, nie strasz go on i tak ci nie uwierzy to za wszystko - Zwróciłem się do księżniczki, Sorey potrzebował dużo czasu, aby dojść do siebie, a ja nie miałem zamiaru mu tego utrudniać, łatwiej będzie mu dojść do siebie, gdy nie będzie o mnie wiedział, zbyt wiele informacji tylko mu zaszkodzi lub weźmie Alishe za wariatkę. Gdybym był na jego miejscu, tak bym zrobił.
- Może dzięki temu coś sobie przypomni - Dziewczyna na chwile zapomniała chyba o jego utracie wspomnień, bo mówiła do mnie, tak jak gdyby on mnie widział.
- Nie jesteś szalona? - Na jego pytanie księżniczka westchnęła cicho, łagodnie się uśmiechając, starając się w jakiś inny sposób dojść do niego.
Nie mając już na to wszystko sił, wstałem z łóżka, podchodząc do okna, wpatrując się w ogród, na którym bawił się Yuki z psem.
- Odpowiedź mu coś o sobie gdzie go spotkałaś, kim jest, ostrożnie pomóż mu poskładać myśli, wtedy będzie mu łatwiej wszystko poukładać sobie w głowie - Nie mogłem nic zrobić, prócz doradzania księżniczce jak może pomóc pasterzowi, tylko w niej cała nadzieja na powrót jego wspomnień.
<Sorey? C:>
Nie wiedziałem już co robić ani nawet co myśleć strasznie martwiłem się o Soreya, a jednocześnie byłem na niego wściekły, przecież miał uważać, miał być ostrożny, miało być wszystko dobrze, a teraz nic nie pamięta, nie wie, kim jest, nie widzi nas i – co gorsza – nie wiadomo czy kiedykolwiek znów zobaczy.
- Czy Sorey wyzdrowieje? - Yuki siedzący na fotelu zwrócił się do mnie, głaszcząc swojego psa i on był zmartwiony złym stanem chłopaka, na swój sposób też pewnie to przeżywał, związał się bardzo z naszą dwójką, a w tej chwili nawet nie rozumie, co się dzieje. Przyszedł tu taki wesoły, krzyczał i mówił wiele słów do chłopaka, który dostrzegał jedynie psa to irytujące i bolesne a ja nic nie mogę z tym zrobić, nawet gdybym bardzo chciał.
- Miejmy taką nadzieję, jest silny da sobie radę, potrzebuje tylko troszeczkę czasu - Pocieszałem chłopca, starając się uspokoić i jego i siebie może to niewiele da, ale co więcej, mogłem zrobić? Musiałem być jego oparciem w tej chwili ma tylko mnie. - Będzie dobrze - Dodałem, podchodząc, do którego chłopca pogłaskałem po głowie. Prosząc, aby poszedł na dwór, w międzyczasie pojawiła się w pokoju Alisha, która chciała zemną porozmawiać, lepiej, aby dziecka nie było przy tym, nie wiadomo co ma mi do przekazania.
- Lekarz jest dobrej myśli, może z czasem Sorey coś sobie przypomni - Alisha mówiła cicho, aby nie obudzić śpiącego chłopaka, powinien odpoczywać, w końcu nieźle przywalił o ziemię. Cały Sorey rozsądku brak, gdy tylko wróci mu pamięć, ochrzanie go jak jeszcze nigdy o ile w ogóle wróci.
Westchnąłem cicho, siadając ostrożnie na boku łóżka, wpatrując się w twarz śpiącego chłopaka, rozmawiając spokojnie z Alishą która również przez cały czas była tu zemną, jestem jej nawet trochę za to wdzięczny, on teraz potrzebował obecności drugiego człowieka. Kogoś, kogo może zobaczyć, kogoś, kto może go pocieszyć, czyli nie ja. Mnie nie widzi, a nawet nie słyszy, nawet nie wie, jak bardzo mnie to krzywdzi, nie jego wina specjalnie tego nie zrobił, a mimo to czuje żal, gdyby wtedy był ostrożniejszy, nic by się nie wydarzyło. Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć?
- Z kim rozmawiasz? - Naszą wymianę zdań przerwał głos budzącego się Soreya, na chwilę oderwaliśmy od niego wzrok, pogrążając się w rozmowie dotyczącej jego utraty pamięci i tu taka wtopa. Alisha spojrzała na mnie niepewnie, na co wzruszyłem ramionami. Co ja mogłem zrobić? Musi coś wymyślić, ja jej w tym nie pomogę niestety.
- Sorey może ci się to wydać głupie, ale nie jesteśmy tutaj sami - Gdy to powiedziała, ciało chłopaka zadrżało, rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu, nawet mnie nie zauważając.
- O czym ty mówisz? - Zmarszczył brwi, uważnie jej się przyglądając, tak jakby czegoś szukał, nie rozumiałem czego i chyba rozumieć nie chciałem.
- Tuż przed tobą siedzi anioł. Serafin wody znasz go od zawsze, to dzięki tobie mogłam go ujrzeć - Alisha mówiła ostrożnie, starając się nie wystraszyć chłopaka, co w żadnym wypadku jej się nie udało.
- Wystarczy, nie strasz go on i tak ci nie uwierzy to za wszystko - Zwróciłem się do księżniczki, Sorey potrzebował dużo czasu, aby dojść do siebie, a ja nie miałem zamiaru mu tego utrudniać, łatwiej będzie mu dojść do siebie, gdy nie będzie o mnie wiedział, zbyt wiele informacji tylko mu zaszkodzi lub weźmie Alishe za wariatkę. Gdybym był na jego miejscu, tak bym zrobił.
- Może dzięki temu coś sobie przypomni - Dziewczyna na chwile zapomniała chyba o jego utracie wspomnień, bo mówiła do mnie, tak jak gdyby on mnie widział.
- Nie jesteś szalona? - Na jego pytanie księżniczka westchnęła cicho, łagodnie się uśmiechając, starając się w jakiś inny sposób dojść do niego.
Nie mając już na to wszystko sił, wstałem z łóżka, podchodząc do okna, wpatrując się w ogród, na którym bawił się Yuki z psem.
- Odpowiedź mu coś o sobie gdzie go spotkałaś, kim jest, ostrożnie pomóż mu poskładać myśli, wtedy będzie mu łatwiej wszystko poukładać sobie w głowie - Nie mogłem nic zrobić, prócz doradzania księżniczce jak może pomóc pasterzowi, tylko w niej cała nadzieja na powrót jego wspomnień.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz