Zgodziła się i bardzo mnie to ucieszyło. Przyznaję, że było to nieprzemyślane i pochopne, ale nie mam nic do stracenia. Oprócz ukochanego kota, nie zależy mi na niczym. Tak naprawdę byłam jedynie bezużytecznym człowiekiem, który nie mógł zrobić nic na własną rękę. Od zawsze i na wieki pozostanę bezużytecznym i słabym pionkiem. Miałam tego pełną świadomość, ale gdzieś w środku chciałam być kimś znaczącym. Marzenia o księciu dawno porzuciłam, przestałam wierzyć w brednie o miłości.
Jak zawsze odpłynęłam myślami w inne sfery, zapominając o rzeczywistości. Ruszyłam do kuchni z zamiarem przygotowania herbaty. Moim wyborem była mieszanka uspokajająca, więc już po chwili zapach ziół wypełnił pomieszczenie. W między czasie rozmyślałam nad strategią i o dziwo nie mogłam nic sklecić.
Szybko powróciłam do pomieszczenia, w którym zostali moi goście i odkryłam, że Yuuko smacznie śpi. Spokojny oddech dziewczyny wyrównał się z jej towarzyszem, a biel stała się jednością. Nadal nie mogłam uwierzyć, że wpuściłam pod dach wygnańca. W tym samym miejscu te istoty zamordowały moją matkę i odebrały normalne życie. A potem to ja odebrałam setki ich żyć i to ja stałam się potworem. I nawet o tym wiedząc, czasem brakowało mi krwi i tej nienawiści ogarniającej całe ciało. Dzięki niej byłam silniejsza.
- Nieodpowiedzialnie. – szepnęłam, kładąc gorący napój obok. Tak na wszelki wypadek, gdyby jednak wstała. – Śpijcie dobrze.
Przyniosłam również koc z innego pomieszczenia i ostrożnie przykryłam wojowniczkę. Zaśmiałam się do siebie, wychodząc z pomieszczenia. Do nóg przybiegł Czarnuszek, przyjacielsko się łasząc, a ja zanurzyłam głowę w sierści, wdychając koci zapach.
Wstałam o świcie, natychmiast udając się do poszkodowanego zwierzęcia. Wchodząc do pomieszczenia, zastałam obudzoną już Yuuko i wilka, który był w wyraźnie lepszej kondycji.
- Dzień dobry. – powitałam obojga. – Jak on się czuje?
Białowłosa nieco się spięła, kiedy podeszłam bliżej, ale to zignorowałam. Uderzył mnie jej ładny i ciekawy zapach, powodując przyjemne podniecenie. Tylko, że nigdy nie zwracałam uwagi na kobiecą woń. To było coś innego niż dotychczas i na chwile wyłączyło moje myśli.
- Wyraźnie lepiej. – mówiła cicho, prawie tak jakby mnie tu nie było.
Odmruknęłam, zabierając się za oględziny. Ku mojemu zdziwieniu zwierzę naprawdę wyglądało lepiej i tak się też chyba czuło, bo zostałam zaatakowana groźnym spojrzeniem.
- Jest dobrze. Dostanie jeszcze kilka dużych dawek leków, ale rokowania są dobre.
Wstałam, rozpoczynając przygotowywanie naparu i odpowiednich maści. Co jakiś czas zerkałam na tę dwójkę, ale po chwili pozwoliłam sobie na całkowite rozluźnienie. Po podaniu tego co trzeba, skupiłam się całkowicie na Yuuko.
- To co, gotowa? – zapytałam luźno, ruszając do wyjścia.- Za pół godziny wyjdziemy, znam fajne miejsce. - Nie czekając na odpowiedź, poszłam się przygotować.
Stanęłyśmy na środku polany, otoczonej przez masywne i wielkie drzewa. Przychodziłam w to miejsce, aby spędzić ze sobą miły czas. Teraz z niecierpliwością oczekiwałam, aż Biała pokaże pazury i własne moce. Chyba, że zamierza się nade mną zlitować.
- No to się zabawmy. – rzuciłam, nabierając czyste i niewzruszone powietrze.
Wzięłam katanę do rąk i wykonałam pierwszy ruch, nie oczekując na jej słowa. Jej postawa była pewna, a ruchy którymi mnie odpierała dokładne. Była weteranem walki, więc ile w takim razie ma lat?
Napierałam przez chwilę mocniej, po czym przeszłam do obrony. Walka w ręcz szła nam na podobnym poziomie, a ja czekałam na coś więcej. Jej moce były tym czego pragnęłam. W końcu sama jestem tylko bezużytecznym człowieczkiem. Może nawet byłam teraz lekko zazdrosna o to, że posiada coś unikalnego, coś co czyni ją silną…
Yuuko? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz