sobota, 6 maja 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Wpatrywałem się w jego twarz, nie za bardzo wiedząc, czy dobrze to rozumiałem. Przecież nie żyłem, znaczy się żyłem, ale on o tym nie wiedział, a ja nie wiedziałem, kim on jest i kim jestem ja, więc nie rozumiałem, czemu czuje się źle. Może czuje się źle ze mną? Próbował sobie pewnie ułożyć życie na nowo, i wtedy właśnie zjawiłem się ja, pewnie wszystko mu niszcząc. Kurde, nie pomyślałem o tym... bo w sumie nie miałem prawa wiedzieć, bo o tym, że wróciłem na ziemię z martwych, dowiedziałem się właśnie wczoraj. Może więc powinienem go zostawić? Nie chciałem go zostawiać. Kochałem go. Już teraz czułem, że nie będę potrafił bez niego żyć... no ale bardziej niż jego przy swoim boku chciałem, by był szczęśliwy, a skoro ze mną nie jest szczęśliwy, to odstąpię. 
- I kochasz tego mężczyznę? Dlatego nie chcesz kochać się ze mną? – zapytałem tak dla czystej pewności, chociaż ja i tak już wiedziałem swoje. Przecież inaczej by mi o tym nie powiedział. Chociaż gdyby tak się nad tym zastanowić, to też nie miało sensu, ponieważ się całowaliśmy, dotykaliśmy, no i też wyznał mi miłość. Chyba w moim rozumowaniu pojawiła się pewna luka... myślenie najwidoczniej moją mocną stroną nie jest. 
- Co? Nie, oczywiście, że nie – powiedział szybko, na co powoli pokiwałem głową. Do tego zdążyłem już dotrzeć, no ale i tak dobrze, że Mikleo naprostował tę sprawę. 
- Więc... był lepszy ode mnie w seksie? I dlatego teraz nie chcesz tego robić ze mną? Jestem za słaby? – zalałem go pytaniami będąc pewien, że to jest właśnie to. No bo co innego? Możliwe, że ja nie dawałem mu tego, czego on pragnął... to wtedy nawet nie byłoby to takie złe, przecież mógłbym się poprawić, wystarczy, że da mi jakieś wskazówki... 
Mikleo patrzył na mnie przez chwilę, jakbym był największym idiotą na świecie, co w sumie miało trochę sensu, bo idiotą to ja byłem, a po chwili walnął mnie otwartą dłonią w tył głowy. Wymamrotałem ciche „au”, masując sobie obolałe miejsce, a to niby za co było? Powiedziałem coś nie tak? Zadałem mu przecież bardzo proste pytanie, bo przecież niby dlaczego miałby czuć się źle? 
- Jesteś głupi – burknął, spuszczając wzrok, calutki prześlicznie zarumieniony. To zachowanie nic mi nie mówiło. Dobrze powiedziałem? Czy niedobrze? 
- Więc mam rację? – zapytałem, patrząc na niego z niezrozumieniem. 
- Nie masz, głupku. Tylko ty potrafiłeś mnie zaspokoić – powiedział, spuszczając głowę, jakby powiedział coś niezwykle wstydliwego. I może to byłoby nie do końca wskazane, gdybyśmy byli wśród ludzi, no ale nie byliśmy. A mi się te słowa bardzo podobały. Który to facet nie chciałby tego usłyszeć?
- Więc czemu czujesz się źle? – dopytałem, kompletnie nie rozumiejąc jego reakcji. 
- Ponieważ cię zdradziłem. I bałem się twojej reakcji na to – powiedział cicho. A tego to już tym bardziej nie rozumiałem. Skoro byłem martwy, to mnie nie zdradził. A ja... cóż, nie czułem się z tym źle. Nie mogłem mieć do niego o to żadnych pretensji, i coś czułem, że cieszyłbym się z tego, że próbuje normalnie żyć. 
- Czy jeżeli powiem ci, że się nie gniewam i nie mam ci niczego za złe, to poczujesz się lepiej? Z chęcią udowodniłbym ci, że jestem lepszy od tego mężczyzny, ale jeżeli nie chcesz, to nic się nie dzieje. Poczekam na ciebie – powiedziałem, całując go w czubek głowy. Jeżeli on mówił mi nie, mimo, że jego ciało mówiło tak, to i tak nie będę go do niczego zmuszał. Ale jeżeli już w końcu pozwoli mi na więcej... cóż, już moja w tym głowa, by tego nie pożałował i całkowicie zapomniał o tamtym mężczyźnie, kimkolwiek by on tam nie był. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz