piątek, 5 maja 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Uśmiechnąłem się delikatnie na jego słowa, czując z jakiegoś powodu ulgę. Podświadomie z jakiegoś powodu czułem, że mógłby się na mnie o coś gniewać. Nie wiem dlaczego, nie wiem skąd, ale po prostu miałem wrażenie, że kiedyś do niego wróciłem i chciał, bym odszedł. Może coś mi się pomyliło...? Kiedy czasem coś mówił, wracały do mnie jakieś widma wspomnień, ale nim udało mi się na nich skupić, wyciągnąć z nich coś więcej, to wtedy z powrotem znikały. Trochę to frustrujące było. 
- Też się cieszę, że tu jestem. Ale jak ja tutaj się znalazłem, to nie mam pojęcia – przyznałem szczerze od serca. Nie mam pojęcia, jak udało mi się wydostać z nieba, ale skoro znaleźli mnie poranionego, to chyba ktoś z góry próbował mnie zaciągnąć z powrotem. Albo ja trochę dramatyzuję. 
- Przypomnisz sobie wkrótce. A jak nie... to nie jest nic jakoś bardzo ważnego, najważniejsze, że w końcu tu jesteś – wyznał, chwytając moją dłoń. Naprawdę miał lodowate te ręce, albo to moja skóra jest aż tak bardzo rozgrzana. Ally też to zauważyła... nie wiem, mam się już tym zacząć przejmować? Czy wziąć to za coś zupełnie u mnie normalnego? – Może rozłożymy obóz? Jestem trochę zmęczony, położyłbym się – dodał, na co pokiwałem dynamicznie głową. Nie widziałem, aby Mikleo miał jakieś wielkie pakunki, ja też nie miałem wiele, więc i obozowisko duże nie będzie. 
- Już się za to zabieram, poczekaj chwilkę, wszystkim się zajmę. O, i jeszcze jedno, jesteś głodny? Przygotować ci coś? Fafik jeszcze wszystkiego nie zjadł... – zapytałem, chcąc zrobić wszystko, by jak najmniej musiał się napracować. Powiedział, że jest zmęczony, więc chciałem zrobić wszystko, by nie zmęczył się jeszcze bardziej. To chyba przeze mnie w takim stanie jest, więc muszę mu to wynagrodzić. 
- Fafik? Jaki Fafik? – spytał, marszcząc brwi. 
- Znaczy, to nie jest Fafik, bo nie spodobało mu się to imię. Nie byłem głodny, więc raz dałem jakiemuś błąkającemu się pieskowi trochę jedzenia, i jakoś tak się za mną poszedł. Tylko teraz gdzieś pobiegł i nie wiem, gdzie. Mam nadzieję, że zaraz wróci – przyznałem z lekkim smutkiem. Pobiegłem za nim, wpadłem na Mikleo i całkowicie o nim zapomniałem... mam nadzieję, że nic mu nie jest. 
- Kiedy wróci, pomyślimy o jakimś lepszym imieniu dla niego, bo Fafik nie brzmi najlepiej – powiedział z krzywym uśmiechem. 
- Jak tak sobie o tym teraz myślę, to faktycznie, brzmi to strasznie źle. No nic, już się zabieram za obóz – przyznałem, mając w tym momencie ważną misje do spełnienia. 
Rozłożyłem więc koc, który dostałem od Ally, a następnie przeszedłem się po okolicy, szukając suchym gałęzi do rozpalenia jakiegoś ogniska. Nie, żeby mi było zimno, no ale Miki jest trochę zimny, więc może jemu trochę ciepła się przyda. Przy szukaniu tego odnalazłem pieska, całego i zdrowego, chociaż troszkę brudnego. Przyznam, ulżyło mi troszkę, ponieważ już się troszkę do niego przywiązałem. Oby tylko nie przeszkadzał on Mikleo; podczas powrotu do niego tknęła mnie myśl, że on chyba psów nie lubił, co lekko mnie zestresowało. Na szczęście chyba to była mylna myśl, bo szybko się polubili, a kiedy ja rozpalałem ognisko, Miki troszkę umył go z błota. 
- Mam jeszcze jedno pytanie... – zacząłem niepewnie, kiedy już wszystko było gotowe. 
- Reszta pytań jutro. Musisz przyswajać informacje stopniowo, byś nie dostał żadnego szoku – odpowiedział stanowczo, trochę niszcząc tym samym moje marzenia. Więc nie mogę zapytać go o swoją przeszłość, bo to za dużo... na pewno znajdę jakieś inne pytanie, które się wpasuje do tego kryterium. 
- Ale to jedno nie będzie dotyczyło przeszłości – patrząc na niego wyczekująco. 
- Ale tylko jedno jedyne pytanie – powiedział, strasznie mnie tym ciesząc. A jego twierdząca odpowiedź na moje pytanie ucieszy mnie jeszcze bardziej. 
- Mogę cię pocałować? Ale tak w usta. Strasznie chcę to zrobić, odkąd tylko pocałowałeś mnie w policzek. Czuję, że to dla mnie za mało. No ale jeżeli ty tego nie chcesz, to nie, nie chcę cię do niczego zmuszać – powiedziałem szybko, zdając sobie sprawę,  jak bardzo źle to może brzmieć. No ale skoro byliśmy... jesteśmy małżeństwem, a on całuje mnie tylko w policzek. To chyba nie wydaje się być w porządku. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz