Rzecz jasna chciałem jak najszybciej wyruszać w dalszą podróż, gdziekolwiek by to nie było, ale kiedy tylko wstałem, od razu z powrotem opadłem na chyba prowizoryczne posłanie. Zakręciło mi się w głowie, a moje ciało – zwłaszcza plecy – wyraziło stanowczy sprzeciw. Rany, co mi się stało? I kim jestem? Może ten Mikleo będzie wiedział? Musi wiedzieć. Musi być dla mnie kimś bardzo ważnym, skoro czuję tak silną potrzebę odnalezienia go. Ba, nawet wiem, gdzie on jest. Znaczy, tak jakby wiem gdzie on jest. Wiem, w którą stronę mam się kierować, więc to chyba musi być to.
Moje poruszenie wywołało zainteresowanie jakiegoś psa, który zaczął szczekać. Skoro jest tu pies, to muszą być i ludzie... nie no, to akurat oczywiste jest, w końcu leżę w jakiejś szopie, i to całkiem czystej, na świeżym sianie. Może ktoś tu zaraz podejdzie, a jak nie, to może zaraz sam wstanę i się przejdę. Ale to zaraz, za momencik, muszę się najpierw uspokoić.
– O, wreszcie się obudziłeś! Martwiłam się, że coś poważnego mogło ci się stać – delikatny, dziewczęcy głos wyrwał mnie z zamyślenia. Całą swoją uwagę poświęciłem uroczej, blondwłosej dziewczynie, którą weszła do środka szopy, a wraz z nią wbiegł mały kundelek, który od razu zjawił się przy moich nogach, intensywnie je wąchając. – Nie bój się, nic ci nie zrobi.
– Co się stało? – zapytałem, chcąc rozszyfrować chociaż jedną zagadkę, a trochę ich tam w swojej głowie miałem.
– A to nie wiesz? Sama do końca nie wiem. Kiedy chłopaki wracali z polowania, znaleźli cię przy wodospadzie. Nie miałeś przy sobie nic, żadnych ubrań czy toreb i wyglądałeś, jakbyś z kimś walczył. Opatrzyliśmy twoje rany, całkiem szybko się goją. Jesteś strasznie gorący, boli cię coś? Może coś przeoczyliśmy i wdało się zakażenie? – odezwała się zaniepokojona, kiedy usiadła przy mnie i położyła dłoń na moim czole.
– Jestem trochę obolały, ale chyba to chyba przez to, że długo leżę. Mam wrażenie, że coś jest nie tak z plecami – wyjawiłem jej, nie mając żadnego powodu, by cokolwiek przed nią ukrywać. Wydawała się bardzo sympatyczna, no i dała mi schronienie, nie może być taka zła. A jak chcę wyruszać w drogę, to muszę się upewnić, czy faktycznie nie mam żadnej rany. Chociaż, chyba to nie jest rana... A przynajmniej tak mi podpowiadała intuicja, czy jak to się tam to nazywa.
– Odwrócić się... nie, plecy są w porządku. Może jakoś krzywo spałeś. Ale to nic, rozchodzisz to i wszystko będzie w porządku – powiedziała po krótkich oględzinach mojego ciała.
– Dziękuję...? – spojrzałem na nią pytająco, zdając sobie sprawę, że nie znam jej imienia. Nie tylko jej, ze swoim także mam problem.
– Nazywam się Ally – powiedziała, na co kiwnąłem głową.
– Dziękuję za wszystko, Ally. A teraz naprawdę muszę już iść, mam mało czasu... – powiedziałem, podnosząc się z posłania, teraz już ze znacznie lepszym rezultatem.
– Czekaj, gdzie? I po co? Nawet nie wiem, kim jesteś i jak się w tym miejscu znalazłeś – zalała mnie pytaniami, także dotrzymując mi kroku.
– Ja... ja też nie znam odpowiedzi na te pytania. Nie wiem, kim jestem, jak się nazywam i skąd się tu znalazłem. Wiem, że muszę kogoś znaleźć i mam bardzo mało czasu. Ten ktoś nazywa się Mikleo, i chyba wiem, gdzie go szukać – wyjaśniłem jej, czując, że zasługuje na wyjaśnienia.
– To brzmi, jakbyś tego Mikleo bardzo kochał – powiedziała rozmarzonym głosem. Kochał... Czy ja go kochałem...? Kochałem go. Bardzo. A przynajmniej takie były moje myśli po dłuższym rozmyślaniu.
– Też mi się tak wydaje. Wybacz, ale naprawdę mi śpieszno. Kiedy go znajdę, wrócę tutaj i odwdzięczę się wam wszystkim w zamian za opiekę i pomoc – obiecałem czując, że nie mogłem tego tak zostawić, ale też nie mogę zostawić Mikleo.
– Poczekaj chwileczkę, dam ci jakiś prowiant, nie możesz iść tak bez niczego... Chodź za mną – poprosiła, kierując mnie do wyjścia. Powinienem jej powiedzieć, że nie czuję się ani głodny, ani spragniony? Chyba lepiej nie, bo coś czuję, że i tak mnie bez tego nie puści... naprawdę miła z niej dziewczyna. Ciekawe, czy mój Mikleo też jest taki miły. Musi być, skoro tak do niego lgnę. Obym się tylko nie spóźnił, serce mi podpowiada, że naprawdę mam niewiele czasu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz