sobota, 7 października 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Ciężkie westchnięcie wydostało się z moich ust, gdy tylko usłyszałem jego odpowiedź, on chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, to ja zajmuję się dziećmi i to ja znoszę ich płacze, gdy są na rękach, a nie on i to ja misze później się z tym użerać.
- Nie ma na chwilkę, następnym razem pomysł o tym, że to na mnie się odbija, to ja siedzę z nimi całymi dniami i znoszę fochy, bo tata nosi, a mama nie chce - Burknąłem podirytowany, naprawdę mając już dość, co innego, gdy dzieci zasypiając a co innego, gdy mogą same chodzić.
- Chyba odrobinkę przesadzasz, chyba brakuje ci snu - Powiedział, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował.
Ach tak? Zwala wszystko na sen, no to zobaczymy później, co powie.
- Oczywiście zwalmy wszystko na brak snu, a nie to, że mnie nie słuchasz, robiąc co chcesz, następnym razem zabierzesz Hane ze sobą do pracy i zobaczymy jaki cyrk ci zrobi - Mruknąłem, odwracając od niego wzrok bardzo na jego zachowanie zły, to co robi, jest głupi i już mu to mówiłem, a mimo to wciąż w to brnie.
- Hej Miki co z tobą? - Zapytał, podchodząc do mnie, kładąc dłoń na ramieniu.
- Nie wiem chyba mam gorszy dzień - Przyznałem, biorąc głęboki wdech, troszkę się już uspokajając, chyba zdecydowanie przesadzam, nie potrzebnie panikuję, nic się przecież nie stanie, jak sobie potrzyma ją na rękach przez chwilę.
- Może połóż się spać - Zaproponował, wywołało moje ciche westchnięcie, nie chce spać, chciałem pomagać mężowi podczas opieki nad dziećmi.
- Nie, już ci coś o tym mówiłem - Odezwałem się do niego, podchodząc do synka, którym musiałem się teraz zająć, Sorey zabierze Hane na dwór, a ja zabiorę Haru i dzięki temu każde z nas będzie miał pod opieką jedno dziecko, co będzie proste do upilnowania, przynajmniej przez chwilę.
Sorey westchnął ciężko, ale nie skomentował już moich słów, wychodząc z Haną na dwór, zostawiając mi drugiego malucha, który bawił się z kotem, nawet nie zwracając na mnie zbyt dużej uwagi, a to dobrze dzięki temu mogłem posprzątać, a i zajrzeć do łazienki gdzie znajdowała się sukienka, którą wysuszyłem, zanosząc do sypialni, mogąc zająć się całkowicie dzieckiem.
- Haru chcesz iść na dwór? - Zapytałem, zwracając uwagę dziecka.
- Tak! - Zawołał radośnie, biegnąć w stronę drzwi wyjściowych zachęcając mnie do pójścia za nim. - Hana - Zawołał, biegnąć do siostry zajmując jej uwagę, tym samym dając nam chwilę odpoczynku.
Zmęczony aż usiadłem na schodach, przecierając zmęczone oczy swoimi dłońmi.
- Miki? - Usłyszałem, unosząc głowę ku górze, poświęcając całą swoją uwagę mężowi..
- Dobrze się czujesz? - Zapytał, podchodząc do mnie, kładąc dłonie na moich policzkach.
- Chyba tak samo dobrze, jak ty - Powiedziałem, przytulając się do niego, już nie czując złości na niego za... Sam już nie wiem za co.
- Nie byłbym taki pewien - Wyznał, a ja nie rozumiałem dlaczego, przecież oboje jesteśmy tak samo zmęczeni prawda?
- Oczywiście, ja wiem - Odpowiedziałem, krótko całując go w czoło. - Zajmij się nimi, proszę, a ja w tym czasie zrobię obiad - Dodałem, wstając ze schodów, mając swoje obowiązki, które byłby ważniejsze od spania, na to też czas przyjdzie.

<Pasterzyku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz