sobota, 7 października 2023

Od Daisuke CD Haru

 Niezbyt przejąłem się jego słowami odnośnie babki. Co jak co, ale on nie musi się nią przejmować, tym zajmę się ja, co jak co, no ale to przez nią Haru jest w takim stanie, zresztą, i tak go nie będzie widywała, bo ona ma całe skrzydło dla siebie, a Haru będzie w sypialni jak najbliżej mnie. Będę musiał pilnować, by nic głupiego nie zrobił, bo coś mi się tak wydaje, że do zaleceń medyka bez jakiegoś opiekuna to on się stosować nie będzie. Kiedy ja będę poza domem, opiekować się nim będzie Suzue, a tak to ja się nim będę zajmował. Muszę mu się przecież odpłacić za ten tydzień, w którym to u niego przesiedziałem. 
– Babkę zostaw mnie. Idziemy? – zapytałem, nie chcąc mu odpuścić. I nie odpuszczę. On w takim stanie nie wróci do domu. Jak on będzie się poruszał? Co on będzie jadł? Nie mówiąc o lekach, na pewno będzie o nich zapominał, a o zmienianiu bandaża nie wspominając. U mnie będzie miał wszystko, co pozwoli mu wyzdrowieć, a on nie będzie musiał nic robić, czyli wypoczywać, bo na pewno to mu kazał medyk. Muszę później sam się go wypytać, co mu zalecił, bo jemu to chyba niespecjalnie będę wierzył. 
– Idę, ale do siebie – stwierdził uparcie, a ja tylko uniosłem jedną brew. 
– Mhm. Właśnie widzę. Radzę się złapać mnie za szyję – poleciłem mu, czego Haru nie zrozumiał. I bardzo dobrze, bo zyskałem element zaskoczenia. Podszedłem do niego i bez żadnego ostrzeżenia wziąłem go na ręce. – Koda, idziemy – poleciłem pieskowi, który posłusznie ruszył za mną. Może nie jest jeszcze na straconej pozycji? 
– Odstaw mnie, chcę do domu – burknął, trochę się szamocząc, ale na szczęście nie jakoś bardzo. 
– Nie szarp się tak, bo jeszcze cię puszczę – zagroziłem, a Haru zaczął jakoś tak troszkę spokojniejszy był. 
Bez większego problemu zaniosłem go do swojego domu, stawiając go na ziemi dopiero, jak przekroczyliśmy próg. Zresztą, nawet po tym go nie puszczałem, tylko pomogłem mu dotrzeć do stołu, przy którym go posadziłem, polecając wcześniej służbie przygotować mu pokój obok mojej sypialni. Przedstawiłem go także Suzue, która była nim odrobinkę zainteresowana, ale podejrzewam, że to dlatego, że trochę jej o nim opowiadałem. Niewiele, ale coś tam jednak wspomniałem. 
– Podaj mi listę leków – poprosiłem, opierając się o blat. Jako, że moja babka już spała postanowiłem, że Koda tę noc prześpi ze swoim panem, ale od jutra będzie pod opieką kogoś innego. Może uda mi się zrobić tak, by noce spędzał ze swoim panem...? No, jeszcze zobaczymy. – I co ci powiedział medyk? – dopytałem, kiedy miałem listę w swoich rękach. 
– Że nic mi nie jest i za kilka dni mogę wracać do pracy. Muszę tylko zmieniać bandaż w ręce – wyjaśnił, a ja uniosłem brew, mocno wątpiąc w jego słowa. Co jak co, ale wątpiłem, że w kilka dni wszystkie rany mu się zagoją. 
– Interesujące – odpowiedziałem tylko, postanawiając sobie z nim jutro o tym porozmawiać. I tak muszę opłacić dzisiejszą jego wizytę, gdyż nie miałem jak dzisiaj tego zrobić, bo nie wziąłem ze sobą pieniędzy. Na szczęście on mnie zna i ufa. – Suzue, podczas mojej nieobecności będziesz odpowiedzialna za pana Kato. A co do ciebie, jesteś głodny? Spragniony? Jadłeś coś dzisiaj poza śniadaniem? – spytałem, skupiając się na nim, gdyż w tym momencie był tak jakby dla mnie najważniejszy. Musiałem o niego zadbać i zamierzałem zrobić to porządnie, w przeciwieństwie do niego. U mnie nigdy nie będzie ani głodny, ani spragniony, ani zziębnięty, przypilnuję, by niczego mu tu nie brakowało. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz