Na wspomnienie naszych dorosłych dzieci uśmiech sam pojawił się na moich ustach. Oczywiście, że bardzo chciałem zanieść zaproszenia naszym dzieciom, w końcu ślub już niebawem a my jeszcze nie każdemu rozdaliśmy zaproszenia, co gorsza nasze dzieci powinny dostać je jako pierwsze, niestety nie wszystko poszło tak, jak na samym początku sobie to zaplanowaliśmy.
- Tak, chce, bardzo chce, Misaki i Merlin na pewno ucieszą się, gdy nas zobaczą - Powiedziałem, nie ukrywając zadowolenia z jego doskonałego pomysłu.
- Ciesze się, w takim razie - Odparł, podchodząc do mnie, składając na czole delikatny pocałunek. - Chcesz może coś zjeść? - Zapytał, delikatnie pocierając dłonią moje ramię.
- Nie dziękuję, nie jestem głodny, chciałbym zobaczyć nasze dzieci, naprawdę się już za nimi stęskniłem, sam już nie wiem, jak długo ich nie widziałem - Przyznałem, tęsknią za naszymi szkrabami.
- Tak dokładnie widziałeś je prawie trzy tygodnie temu - Uświadomił mnie, co szczerze troszeczkę mnie przeraziło, aż tak długo nasze dzieci były bez swoich rodziców? I aż tak długo chorowałem, zatruwając życie mojemu mężowi? Teraz to już naprawdę nie wiem, co mnie dopadło.
- Naprawdę? Nasze dzieci naprawdę muszą już za nami tęsknić, nie widziały nas prawie trzy tygodnie, Lailah na pewno ma już dość opiekowania się nie swoimi dziećmi - Odezwałem się, troszeczkę zmartwiony tym faktem, kto wie, czy nie odbije się to źle na naszych dzieciach, gdy przez taki długi czas były bez swoich rodziców.
- Na pewno tęsknią za swoją ukochaną mamusią - Stwierdził, pijąc do końca swoją kawę, wywołując u mnie lekkie zdziwienie, dlaczego tylko za mamą? A on jako tata to, co jest gorszy w tej całej sytuacji? Dzieci za nim nie tęsknią? Czy on naprawdę myśli, że tak jest? Mój mąż ma naprawdę zbyt niską samoocenę, muszę nad tym popracować, aby przestał uważać się za gorszego.
- Myślę, że za tatą również bardzo tęsknią - Uświadomiłem go, całując w policzek, kierując się do naszej sypialni, w której przebrałem się w wygodne ubrania, naturalnie tylko te, które nie odkrywały za dużo mojego ciała. Nie chciałbym w końcu, aby mój mąż znowu się na mnie gniewał, tylko dlatego, że jego zdaniem wyglądałem zbyt uwodzicielsko w krótkich spodniach.
Ja naprawdę nie pojmuję, co tak naprawdę złego robię, nosząc krótkie spodnie, ale nie chciałem się z nim kłócić, dlatego ubrałem długie spodnie, schodząc do mojego męża na dół, gotów do wyjścia po nasze małe szkraby.
- Możemy już iść? - Zapytałem, nie mogłem się już doczekać powrotu naszych dzieci do domu. No i odwiedzenia tych starszych dzieci, których już dawno nie widzieliśmy.
- Tak owieczko możemy już iść - Odowiadając mi na to pytanie uchwycił moją dłoń, wspólnie kierując się ze mną do zamku, gdzie znajdowały się nasze maluchy.
Oj jak bardzo ucieszyłem się, gdy je zobaczyłem, a i one bardzo cieszyły się, gdy zobaczyły naszą dwójkę, najwidoczniej ten okres rozłąki był zdecydowanie zbyt długi dla nich, ale i dla nas samych.
Dzieci bardzo chciały już wracać z nami do domu, pierwszy raz chyba mając dość przebywania gdzieś poza domem, gdy zazwyczaj bardzo to lubiły.
Wdzięczni Lailah za pomoc, podziękowaliśmy kobiecie za jej dobroć, zabierając nasze maluchy do domu, tam, gdzie było ich miejsce, pamiętając oczywiście o zajściu do naszych starszych dzieci, które wypadało zaprosić na nasz odnowiony ślub.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz