Westchnąłem cicho, kładąc dłoń na głowie, rany i po co o się nakręca?
- Sorey, on jest dla niej odpowiedni, kocha ją, a to, że się kłócą, to oznacza, że się kochają, my też się kłócimy i co? Wciąż jesteśmy razem, daj im załatwić tę sprawę miedzy sobą, oni są dorośli, nie potrzebują nadopiekuńczego ojca, możemy tylko doradzić i wesprzeć Misaki w tej sytuacji, ale nie możemy się wtrącać, a ty nie będziesz rozmawiać z Norim, bo jeśli się wtrącisz i zepsujesz ich relację, Misaki już więcej do nas nie przyjdzie - Powiedział, kładąc się na poduszkę tuż obok mojego męża.
Sorey burknął coś pod nosem, niewyraźnego tak, abym tego nie słyszał, kładąc się na poduszkę, przytulając się do mnie, aby pójść już spać...
- Dobranoc - Szepnąłem cicho, chowając się w jego ramionach.
- Dobranoc - Odpowiedział, przytulając się do mnie mocniej, już nie mówiąc nic o Norim, to raczej zostawi na jutro i tego jestem pewien.
Rano obudziłem się dość wcześnie, zerkając na twarz mojego śpiącego męża, którego ucałowałem delikatnie w czoło, wstając z łóżka, cicho wychodząc z naszej sypialni, dając mężowi porządnie się wyspać.
Sam w tym czasie przebrałem się w czyste codzienne ubrania, umyłem się, schodząc na dół, gdzie jak się okazało, moją córką już nie spała, głaszcząc po łebku Śnieżkę.
- Dzień dobry Misaki - Przywitałem się z córką, podchodząc do kanapy, na której usiadłem.
- Dzień dobry mamo - Przywitała się, wyglądając i zachowując się dziś znacznie lepiej, najwidoczniej cała złość na męża jej przeszła, a to akurat dobry znak, nie ma co się zbyt długo gniewać na swoją drugą połowę, nawet jeśli ta jest troszeczkę głupiutka.
- Jak się czujesz? - Podpytałem, przyglądając jej się z uwagą.
- Dobrze, już mi lepiej, trochę zbyt emocjonalnie zareagowałam, ale kiedy on mnie tak strasznie czasem denerwuje - Odezwała się, ciężko przy tym wzdychając.
- To całkiem normalne, w związku czasem kłótnie się zdążają, a dwie osoby z tego powodu denerwują się na siebie nawzajem - Powiedziałem, uśmiechając się do niej delikatnie, troszeczkę już przeżyłem i wiem doskonale jakie potrafi być życie i jak czasem ciężko jest być z kimś w związku nie tylko małżeńskim, z jej tatą przeżyłem wiele lat tamtego życia i doskonale pamiętam wzloty i upadki, czasem kłóciliśmy się, nie odzywając do siebie przez kilka dni, a więc i ich zachowanie wcale mnie nie zaskakuje, wręcz przeciwnie jest ono dla mnie całkiem normalne, za kilka dni się pogodzą i znów wszystko będzie tak, jak być powinno.
Rozmawialiśmy troszeczkę o ich związku, który był naprawdę udany, a więc nie miałem powodu, aby się o nią martwić, Misaki dobrze wybrała i tego jestem pewien.
Sorey i dzieci pojawiły się w naszym salonie, zwracając naszą uwagę już po niespełna godzinie, a co za tym szło, moim obowiązkiem było przygotować naszym dzieciom śniadanie, co prawda mój mąż również mógł to zrobić, ale nie miałem z tym problemu, aby to uczynić, gdy teraz to on spędzi trochę czasu z naszą córką, która czoła się już lepiej co powinno, chociaż troszeczkę uspokoić Soreya.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz