Nie podobało mi się to, że Haru dzisiaj taki cichy jest. Do końca tygodnia mieliśmy patrolować obrzeża miasta, co było strasznie nudne. Może się jeszcze zdarzyć tak, że przydzielą nam jakąś poboczną sprawę, ale trochę wątpiłem w to, że tak się stanie. Na szczęście jutro coś się w końcu zadzieje. Szkoda tylko, że po pracy i musimy w to inwestować nasz prywatny czas, ale powiedzmy, że jakoś to przeżyję. Może w przyszłym tygodniu, kiedy przypadnie nam w patrolu inna część miasta, w końcu uda nam się połączyć pracę z łapaniem tego gnoja.
Tylko niech w końcu Haru zacznie jakkolwiek reagować, bo ja chyba tu zaraz zasnę.
- Nad czym tak intensywnie myślisz? – spytałem po dłuższej chwili, naprawdę się tu nudząc.
- Skupiam się na pracy – odpowiedział, a ja tylko uniosłem w powątpieniu jedną brew.
- To bardzo dobrze, bo tu ciągle jakaś akcja się dzieje. Jeszcze jakiś wściekły kot nas zaatakuje. I nie wiem, co my wtedy zrobimy – powiedziałem sarkastycznie, co wywołało u Haru ciężkie westchnięcie.
- Trochę zastanawiam się nad dzisiejszym wieczorem – odpowiedział, na co zmarszczyłem brwi. A on coś będzie robił wieczorem? Po pracy od razu zabieram go na zakupy, a potem ja sam udaję się do Airi, i zajazdu po rezerwację dwóch stolików, i dla mnie, i dla tej dziewczyny, by wszystko się ładnie ze sobą łączyło... no ale to idę sam.
- Co ty wieczorem planujesz robić? – spytałem, trochę się obawiając jego odpowiedzi. Co, jeżeli znów się zamierza spotkać z tym Ryo? Nie widziałem tego szczeniaka odkąd pocałowałem na jego oczach Haru i absolutnie za nim nie tęsknię, ale to też nie oznacza, że nie skontaktował się jakoś z Haru i nie umówili się na dzisiejszy wieczór.
- Mówiłeś wcześniej, że dzisiaj wieczorem będziemy śledzić Buntę – odparł, co mnie mocno zaskoczyło. Dzisiaj był wtorek, nie środa, nie możemy go śledzić i obserwować, kiedy nie wiemy, gdzie jest.
- Ja tak powiedziałem? – zapytałem, na co kiwnął głową. – Cóż, w takim razie musiałem się przejęzyczyć. Przepraszam za tę pomyłkę – odpowiedziałem, co mocno zaskoczyło mojego towarzysza.
- Czy ty się właśnie do pomyłki przyznałeś? – dopytał z niedowierzaniem.
- Oczywiście, że tak. Może i bosko wyglądam, ale jestem tylko człowiekiem. Każdy człowiek się myli. Ale i tak mylę się znacznie mniej od ciebie, więc miej to na uwadze. Zresztą, to bardziej było przejęzyczenie niż pomyłka. Miałem na myśli jutro, powiedziałem dzisiaj. Nawet najlepszym się zdarza – odpowiedziałem, poprawiając kołnierz koszuli.
- Ależ oczywiście – mruknął, wywracając oczami.
- Jedye, co mam dzisiaj zaplanowanego i jednocześnie też związanego z tobą, to zakup porządnych ubrań. Później możesz wracać do domu, ja jeszcze będę musiał zajrzeć do zajazdu, zarezerwować nam i Airi dobre miejsca. No i z nią porozmawiać. Ale tym nie musisz się przejmować, zajmę się tym – wyjaśniłem mu swój wspaniały plan na dzisiejszy wieczór, z którego zbyt zadowolony nie byłem. Nie za bardzo chciałem iść do zajazdu czując, że tam na pewno będę widział znajome twarze. I co, jak zagada do mnie znów taki głupek jak Aiden myśląc, że może liczyć na powtórkę? Ostatnio dosyć szybko odpuścił, no bo Haru był ze mną. Ale jak teraz zobaczy, że jestem sam, będzie jak wrzód na tyłku.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz